▪ twenty six ▪

1.6K 126 55
                                    

~ Chat's pov ~

- Zaliczone - zbiliśmy żółwika.

Pokonanie Meduzy okazało się dosyć trudne, jednak oczywiście miałem rację i udało nam się tego dokonać. Zanim moja partnerka odbiegła, złapałem ją jeszcze za rękę, tym samym zatrzymując ją.

- Na serio nie masz czasu? - spojrzałem na nią smutno. - Naprawdę się martwię.

- Sam widzisz - i usłyszałem dźwięk kolczyków.

- No okej - puściłem ją.

Już widziałem jak zarzuca jojo, jednak odwróciła się jeszcze w moją stronę.

- Pamiętasz tamten balkon, na który mnie kiedyś zaprosiłeś?

- No? Bo co?

- Będę tam dzisiaj o północy, jak ci tak zależy - ucieszyłem się.

- Dzięki.


~ Marinette's pov ~

Kiwnęłam głową w jego stronę i odleciałam. Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłam, ale z drugiej strony w głowie słyszałam ten głośnik, który mówił "Żebyś potem tego nie żałowała, że mu odmówiłaś. Jeszcze będzie ci go brakować".

Chcę się nacieszyć jego towarzystwem, bo kto wie, co czas przyniesie.

Wskoczyłam do swojego pokoju i od razu się przemieniłam.

- Powiesz mu?

- Nie.

Zobaczyłam to jej spojrzenie, które znowu się ze mną nie zgadzało, jednak nic na to nie powiedziała. Albo i chciała coś powiedzieć, ale z dołu było już słychać głos Alyi.

- Siema mordeczko - przytuliła mnie na przywitanie, gdy weszła do pomieszczenia. - Widzę, że już ci lepiej?

- Tak, jest w porządku. Dużo dziś pisaliście? - tak jest Mari, trzymaj pozory.

- Nie. To znaczy nie ma tragedii. Tyle że w poniedziałek mamy sprawdzian z tych tam trójkątów - powiedziała widocznie niezadowolona.

- Och, no okej. Może dam rade.

- No okej? Wiesz, jaki ten dział jest obszerny?! Masakra, sama nie wiem czy to ogarnę, a jak ciebie tyle nie było, to cholera, współczuję - mówiła, kładąc dłoń na moim ramieniu.

Wzruszyłam ramionami na jej słowa. Trochę się poduczę i tyle. I tak nie mam co robić. Gdy chwilę potem dziewczyna ochłonęła, zaczęła mi pokazywać poszczególne zeszyty i zadania z książek. Po przeglądnięciu wszystkiego, poopowiadała mi najciekawsze ploteczki z dzisiaj i w końcu około 20 sobie poszła.

- Marinette, Luka dzwoni - Tikki podała mi telefon.

Serce zaczęło mi bić szybciej. Z jednej strony, bardzo za nim tęskniłam i chciałam go w końcu zobaczyć, czy chociażby usłyszeć. Ale z drugiej strony... Bałam się, że mogę przy nim nie wytrzymać i powiedzieć coś o chorobie, a tego nie chciałam. Nie chciałam, żeby się martwił, więc chwilę potem patrzyłam, jak telefon przestaje wibrować.

- Co ty robisz? - powiedziało do mnie z wyrzutem kwami.

- Potrzebuję czasu, Tikki.

- Tak jakby nie masz go za dużo - była widocznie zła, ale to... to naprawdę zabolało.

- Warto wiedzieć - w moich oczach pojawiły się łzy, których tak bardzo nie chciałam uronić.

- Marinette, ja przepraszam - widziałam, że ma wyrzuty sumienia. - Ja nie chciałam - i sama zaczęła płakać. - Po prostu nie rozumiem. Masz tylu przyjaciół. Wspaniałych przyjaciół. Gdybyś im powiedziała, to na pewno by ci pomogli. Miałabyś w nich wsparcie. Dlaczego jesteś taka uparta?

- To, że moje życie zaczyna się walić, nie oznacza, że mam przez to utrudniać ich - powiedziałam stanowczo, jednak po moich policzkach spływały łzy. - Ja nie chcę współczucia, Tikki. Ja chcę żyć jak dawniej. Jeżeli będą o tym wiedzieć, to będą mnie ograniczać, będą nadwyraz się mną opiekować. Nie chcę tego. Już widzę różnicę w zachowaniu rodziców. Już, pomimo że nie mamy jeszcze pewnej diagnozy.

Wtedy usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie.

- Nagrał wiadomość głosową na sekretarce - poinformowałam przyjaciółkę.

Odtworzyłam ją na głośnomówiącym.

- Ym, cześć Marinette. Słuchaj, nie wiem co się dzieje, ale martwię się. Praktycznie wcale nie mamy kontaktu. Teraz znowu ode mnie nie odbierasz...

Zobaczyłam karcący wzrok stworzonka. Tak, dzwonił już wcześniej. Nie raz.

- ...i nie wiem, co z tym zrobić. O co chodzi? Stało się coś? Zrobiłem coś nie tak? Odezwij się w końcu. Proszę.

Wtedy nastąpiła chwila ciszy, ale było jeszcze dokończenie nagrania.

- Naprawdę tęsknię. Dobrej nocy, Mariś

I nawet nie wiedziałam, co mu odpisać.

Nic nie wiedziałam.

Więc poszłam spać.

Sen zawsze pomaga, jak to powiedział mi ktoś bliski...

>>>> ▪ <<<<

679 słów

See you 🦊

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

See you 🦊

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz