▪ one hundred eight ▪

1.1K 95 145
                                    

Wokół rozległy się gromkie brawa. Luka ukłonił się i zszedł ze sceny.

- Śliczna - skomentowałam ją i złożyłam pocałunek na ustach chłopaka.

- Śliczna piosenka dla ślicznej panienki - powiedział jakże dumny z siebie.

- Za słodko - stwierdziłam, tykając go jednocześnie w nos.

Reszta naszego spotkania wigilijnego minęła w świetnych humorach. Siedzieliśmy w grupkach na dywanie, rozmawiając ze sobą nawzajem. Poczułam się dosłownie jak w mojej drugiej rodzinie. Było idealnie.

Nagle spostrzegłam Adriena, który stał trochę na uboczu. Ruchem głowy zachęcił mnie do podejścia.

- Zaraz wracam - szepnęłam Luce i wstałam, aby podejść do blondyna.

- Jasne - posłał mi uśmiech i wrócił do rozmowy z Nino o nowych utworach.

- Co tam? - zagadnęłam młodego modela.

- Możemy pogadać?

- Jasne, o co chodzi? - zaciekawił mnie.

- Pójdziemy do mnie? - zmarszczyłam na niego brwi. - W sensie do mojego pokoju. Tu jest za głośno.

Spojrzałam pobieżnie na Lukę, który dalej był zajęty rozmową z przyjacielem, więc przytaknęłam Adrienowi i ruszyłam za nim na górę. Gdy znaleźliśmy się już w jego pokoju, zamknął drzwi, a ja podeszłam do jego biurka, spogladając przy okazji na zdjęcia, które na nim stały.

- Lubisz Biedronkę? - spytałam, gdy ujrzałam tapetę na jednym z monitorów.

Na jednym był on z Kagami, ale na drugim już tylko ja jako bohaterka.

- Ta, jest niesamowita - stanął obok mnie.

- O czym chciałeś pogadać?

- Co tam u ciebie słychać? - zamrugałam parokrotnie oczami.

- Co? Znaczy się, dlaczego o to pytasz?

- Mało ostatnio spędzamy czasu w swoim towarzystwie i nie wiem... Tak jakoś doskwiera mi to.

- Co masz na myśli? - kompletnie nie rozumiałam, o co mu chodzi.

- Przyjaźnimy się, no nie?

- No raczej tak - między nami zapanowała cisza, której w końcu nie byłam w stanie wytrzymać. - Adrien, o co do cholery ci chodzi?

Spuścił wzrok na mój uniesiony głos.

- Ty... Czy wszystko z tobą okej?

- No tak, czemu by nie?

- Zmieniłaś się.

- To znaczy? - czułam lekkie poddenerwowanie w środku.

- To, że nie spędzamy ze sobą już tyle czasu, co kiedyś, nie oznacza, że nie zwracam na ciebie uwagi. Jesteś jakaś inna. Mam wrażenie, że schudłaś i zbladłaś. Ogólnie, bez urazy, ale jakby zmarniałaś. Myślisz, że nie zauważyłem, że mocniej się malujesz? - zamilkł na chwilę, po czym dodał - Co się dzieje, Marinette?

- Nic - nie chcąc mówić nic więcej, wyminęłam go i ruszyłam ku drzwiom.

On nie może się dowiedzieć.

- Marinette! - krzyknął za mną zły na co się odwróciłam. - Martwię się, dobra? Jesteś moją przyjaciółką, a ja nie jestem ślepy i wiem, że coś jest nie tak. Dlaczego mi nie powiesz?

- To nie twoja sprawa - powiedziałam stanowczo i wyszłam.

Nie zważając na ludzi, założyłam pośpiesznie buty i wybiegłam na dwór. Nawet nie chciało mi się szukać kurtki, która znajdowała się pod całym stosem innych.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz