~ Marinette's pov ~
- Dzięki za dziś, Mari. Trzymaj się!
Pożegnałam się ze wszystkimi i skierowałam się do wyjścia z pokładu. Miał odprowadzić mnie Luka, ale przepadł jak kamień w wodę. Było już dosyć późno, bo około 21, więc nie szukałam już go, a ruszyłam w stronę domu.
- Hej, hej, hej - usłyszałam za sobą i w duchu się uśmiechnęłam.
Każda chwila z nim sprawiała mi niesamowitą przyjemność. Po prostu wystarczyło, że był obok.
- Przecież mówiłem ci, że cię odprowadzę - podszedł do mnie i złożył krótki pocałunek na czole.
Następnie objął mnie ręką w pasie i już razem szliśmy w otaczających nas ciemnościach.
- Nie mogłam cię znaleźć, a nie chciałam być jeszcze później w domu - wytłumaczyłam mu.
- Wybacz, mama chciała koniecznie ze mną porozmawiać.
- Okej, okej, nie ma problemu - zastanowiłam się. - Luka?
- Mhm?
Biłam się z myślami, czy spytać go o to, ale w końcu się zdecydowałam.
- Co myślisz ogółem o super bohaterach Paryża? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Ale tak wiesz, jakbyś nie wiedział, kto jest Biedronką. Co o nich uważasz?
- Podziwiam ich. Poświęcają nie tylko swój czas, ale i samych siebie dla Paryża. Z drugiej strony, powiedz, to musi być niesamowite uczucie tak latać nad budynkami, mierzyć się ze złem, zbierać oklaski i pochwały. I jednocześnie wyglądać tak nieziemsko.
- Tak, to dość rekompensuje mój brak czasu na wszystko - zaśmiałam się.
I nie wiem, co mnie napadło, ale po prostu musiałam to wiedzieć.
- Chciałbyś być bohaterem?
Zamurowało go. Zaprzestał ruchu i przyjrzał mi się uważnie.
- Ty tak na poważnie?
- Nooo, po prostu ciekawi mnie to - wpatrywałam się w jego błękitne oczy.
- Gdyby sobie tak wyobrazić nas, siedzących w nocy naprzeciwko wieży Eiffla na jakimś dachu w czaderskich strojach to... hmm... kusząca propozycja- zaśmiałam się na jego słowa.
- Luka, pytam serio.
- Myślę, że tak - o to mi chodziło. - Lubię pomagać ludziom, a to tylko by to usprawniło. Poza tym, wyobraź sobie swojego chłopaka w lateksie - poruszył znacząco brwiami.
- Byłbyś cholernie gorący... Oj nie, nie, nie. Nie możesz być super bohaterem! Żadna by od ciebie nie odrywała oczu, a ja byłabym kurewsko zazdrosna - chłopak zaśmiał się i objął mnie rękoma w dole moich pleców.
- Myślisz, że nadawałbym się? - zapytał szeptem.
- Czemu nie... - zbliżyłam swoją twarz do jego, trącając swoim nosem jego. - Dlaczego jesteś taki idealny? - również wyszeptałam, muskając jego usta leniwie.
- Nikt nie jest idealny - patrzał mi prosto w oczy. - Chociaż ty jesteś niesamowicie temu bliska - pomimo, że przyzwyczaiłam się na komplementy z jego strony, poczułam gorąc na policzkach. - I do tego przeuroczo się rumienisz - cmoknął mnie i odsunął się, żebyśmy mogli ruszyć w dalszą drogę.
W końcu, po 22, byliśmy przed moim domem. Gdy tylko chciałam pocałować go na pożegnanie, przed budynek wyszedł mój tata. Wściekły tata.
- Co ty sobie wyobrażasz? Widzisz, która jest godzina?! - krzyczał na mnie, widocznie bardzo zdenerwowany.
- Dopiero po dziesiątej...
- Już dawno powinnaś być w domu! Albo chociaż odbierać telefon, do cholery!
Nie podobało mi się, że tak na mnie naskoczył. Szczególnie, że obok był Luka.
- Przepraszam, to moja wi...
- Nawet się nie odzywaj. Do domu, ale już! - rzucił oburzony, czerwieniąc się coraz bardziej na twarzy.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i tylko kiwnęłam głową, zapewniając, że wszystko jest okej, posyłając przy okazji przepraszające spojrzenie.
- Dobranoc panu - usłyszałam tylko gdzieś za sobą.
Ze spuszczoną głową weszłam do domu i skierowałam się do salonu, gdzie spotkałam zapłakaną mamę.
- Mamo? Co się stało? - podbiegłam do niej zmartwiona.
O co im chodzi?
- Gdzieś ty była?
- U pani Couffaine na statku - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- A dać chociaż znak życia, to już nie łaska? Wiesz, jak się martwiliśmy? - mówiła łamiącym się głosem.
- Przepraszam, zasiedziałam się trochę. Przygotowywaliśmy...
- Nie interesuje mnie to. Masz nam mówić gdzie i z kim wychodzisz, rozumiesz?!
- Byłam z Luką, on przecież... - nie pozwoliła mi dokończyć.
- Jesteś chora - no co ty mnie powiesz...
- Wiem to przecież - powiedziałam ze ściśniętym gardłem.
- A on wie?
>>>> ▪ <<<<
702 słów
Kurde, nie podoba mi się. Nie wiem, co pisać. No po prostu yghhh
I co ciekawe, chyba znowu nie długo wyjeżdżam, więc sami wiecie... 😅
See you 🦊
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...