▪ ninety nine ▪

1K 97 46
                                    

Kocham tę piosenkę, ale ustawienie jej jako budzik było idiotyzmem. Przez to znienawidziłam ją całym serduszkiem i gdy tylko gdziekolwiek ją usłyszę, od razu ją przełączam.

Gdy w końcu przestałam narzekać w myślach, wstałam i ruszyłam do łazienki, aby ogarnąć się do szkoły. Włosy związałam wyjątkowo w jednego kitka, ponieważ ich ilość nie pozwoliła podzielić go na dwa.

- Pieprzona Lila - wymamrotałam pod nosem.

Złapałam za plecak i zeszłam na dół na drobne śniadanie. Pożegnałam się na szybko z rodzicami i opuściłam dom.

- Cześć śliczna - od razu zostałam porwana w objęcia, po czym chłopak wbił się w moje usta.

- Tak to mógłbyś mnie witać codziennie - uśmiechnęłam się i ponowiłam pocałunek. - Starczy tego dobrego - złapałam go za dłoń i ruszyliśmy w kierunku szkoły. - Zaraz się spóźnimy.

- Oj tam, oj tam. Zdarza się.

W dobrych humorach przemierzaliśmy przez ulice Paryża. Rozmawialiśmy o najbardziej błachych rzeczach, ale i tak było cudownie. Hormony się uspokoiły, więc naprawdę czułam się tak zwyczajnie szczęśliwa.

- To do zobaczenia na przerwie - ucałował mnie w polik i już chciał się skierować do sali, w której miał mieć lekcje, jednak zamiast tego, zatrzymał się. - Czego znowu od niej chcesz? - usłyszałam jego zdenerwowany głos.

- Chciałam się tylko przywitać z moją przyjaciółką. Witaj Marinetka - Lila mrugnęła do mnie i odeszła.

- Jakby co, to dzwoń. Od razu do ciebie przyjdę - przyłożył dłoń do mojego policzka.

- Spokojna głowa Couffaine, Alya Cesaire na postrunku. Nie bój żaby. Ciao - przyjaciółka objęła mnie ramieniemi i zaciągnęła do sali. - Coś za mało czasu ostatnio spędzamy razem. Mam wrażenie, że się ode mnie oddaliłaś i szczerze mi się to nie podoba. Coś się dzieje, Marinette? - jej radosny humor przeszedł w powagę.

- Ja... Nie, nic się nie dzieje - zaśmiałam się dla pozorów. - Jest okej. Jestem dzisiaj już umówiona, ale może w środę wyskoczymy razem do kina?

- W środę? A to czasem wtedy Kitty Section nie ma tego swojego koncertu?

- Racja. Zupełnie o nim zapomniałam. Mam jeszcze strasznie dużo pracy w związku z ich kostiumami.

- Z kim jesteś dzisiaj umówiona? Może to przełożysz i dzisiaj ci przy nich pomogę, co ty na to?

Lucas mówił, że każda godzina mu pasuje, więc... Więc może nie zrobię mu problemu przychodząc w nocy.

- Myślę, że nie będzie problemu, jeżeli to przełożę. Dzięki za pomoc.

- Od czego są przyjaciółki - uścisnełyśmy się i usiadłyśmy na swoich miejscach, gdy do klasy weszła pani Bustier.

Lekcja minęła w miarę sprawnie, tak samo jak kolejne dwie, po których zadzwoniłam do Luki, aby przyszedł na losowanie.

- To głupie, że się cieszę na takie coś? - spytał mnie, jednocześnie się śmiejąc. - Jeszcze trochę i kończę 20 lat, a tu proszę, losowanko - śmiał się sam z siebie, a ja dziwnie na niego spojrzałam. - Co?

- Zapomniałam, że jesteś taki stary - prychnął na moje słowa. - No co, kachaniutki - poczochrałam jego ciemne włosy, które już prawie całkowicie straciły swój kolorowy akcent. - Ja nawet nie skończyłam osiemnastki. Od lutego do lipca będziesz aż trzy lata starszy.

- Co mi strzeliło do głowy, aby umawiać się z taką smarkulą.

- Aha - odwróciłam się do niego tyłem, a chłopak po chwili mnie objął.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz