W pierwszy dzień świąt wyjechaliśmy do Włoch w odwiedziny do babci Giny. Jej zaproszenie było dla nas niemałym zaskoczeniem, ale z chęcią z niego skorzystaliśmy. Droga do niej była dosyć długa, także postanowiliśmy zostać tam na noc i wrócić dopiero w czwartek.
- Jestem wykończona - przyznałam, gdy w końcu wysiedliśmy z samochodu pod naszym domem.
- Ja też. Już nie te lata na tak długie podróże - tata rozciągał się, gdy mama otwierała drzwi.
- W końcu wróciliście - gwałtownie zostałam uściśnięta i uniesiona do góry. - Ależ ja się za tobą stęskniłem! - wykrzyczał chłopak i w końcu mnie odstawił. - Dzień dobry - posłał moim rodzicom szeroki uśmiech, gdy ja w tym czasie przyglądałam się jemu.
Kąciki moich ust również powędrowały do góry. Wyglądał tak po prostu pięknie. Na głowie miał naciągniętą czapkę ode mnie, spod której wystawały jego niebieskie końcówki włosów. Pomimo, że rocznikowo ma już dwadzieścia lat, to aktualnie wyglądał jak szczęśliwe, beztroskie dziecko.
- Dzień dobry, dzień dobry. Co ty już tutaj robisz? Dopiero co wróciliśmy - zwrócił się do niego mój ojciec.
- Aaa tak jakoś wyszło. Byłem akurat w okolicy, bo nie mogłem się was doczekać.
- Masakra. Wejdź, jest chłodno - zaproponował mężczyzna i wszedł do środka za mamą.
- Co? - Luka spoglądał na mnie z niezrozumieniem.
- Co co?
- Gapisz się - stwierdził.
- A co, nie mogę? - posłałam mu zadziorny uśmiech i cmoknęłam w usta. - Chodź - złapałam go za rękę i pociągnąłam za drzwi, a potem prosto do swojego pokoju. - Chyba też się stęskniłam - przylgnęłam do niego i zaczęłam składać pocałunki.
- Marinette! Zejdź po swoje rzeczy! - mama zawołała mnie z dołu, przy okazji przeszkadzając mi i chłopakowi.
- Jak na złość - powoli się od niego odsunęłam i zeszłam do salonu. - Będę chciała potem wyjść z Luką. Czy to będzie jakiś problem? - spytałam, biorąc jednocześnie swoje rzeczy.
- O ile wrócisz o przyzwoitej godzinie.
- Jasne. Dzięki - sprawnie wróciłam do pokoju, gdzie usiadłam okrakiem na kolanach Luki, twarzą do niego.
- Gdzie moja grzeczna, nieśmiała Marinette? - spytał, gdy ja zagryzłam swoją wargę.
- Cholernie stęskniła się za swoim chłopakiem, więc nie jest sobą - zbliżyłam się do niego i złożyłam powolny pocałunek, którego za nic w świecie nie chciałam skończyć.
- Wiesz, że... - próbował coś powiedzieć, ale ja na powrót go zakneblowałam.
- Cichaj - rozkazałam, jednocześnie wplatając swoje dłonie w jego włosy. - Wyglądasz przeuroczo w tej czapeczce - wyszeptałam w czasie krótkiej przerwy.
- Sam nie wierzę, że to robię, ale... - poczułam, jak jego dłonie łapią moje policzki, przez co nie miałam już możliwości zbliżenia się do jego ust.
- Mamy jeszcze czas.
- Nie chcę, aby Alya czuła się rozczarowana, gdy nie przyjdziesz na wywiad, a kto wie, jak to teraz może się skończyć.
- Aha.
~ Luka's pov ~
No i się kurwa doigrałem.
Dziewczyna wstała obrażona z moich kolan i zaczeła się przebierać parę kroków przede mną.
- Mari... - wstałem i podszedłem do niej, gdyż nie mogłem oprzeć się na widok jej nagich pleców. - No dobrze, masz rację. Mamy jeszcze trochę czasu - złożyłem pocałunek na jej szyji.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...