▪ sixty six ▪

1.2K 104 128
                                    

~ Marinette's pov ~

Musisz mu powiedzieć.

Te słowa przez cały czas rozbrzmiewały w mojej głowie i nie pozwalały zasnąć.

- Nie mogę mu tego zrobić - powiedziałam prosto w poduszkę.

- Komu czego? - przeraziłam się na głos kogoś obcego w pokoju.

- Plagg?! Co ty tutaj robisz? - krzyknęła na niego Tikki.

- Nie wyrabiam już z nim, okej? Jest okropny. Niby jest se z tą tam laską, która swoją drogą jest dosyć irytująca, ale cały czas przeżywa tego całego Viperiona. No masakraaa - żalił się. - A to wszystko twoja wina - wskazał na mnie tą malutką rączką.

- Plagg...

- Dobra, wiem, wiem. Pewnie miałaś ku temu powody. Ważne powody. Wtedy to nie twoja wina. Po prostu on jest idiotą - zamilkł, po czym dodał: - A jeżeli nie miałaś, to twoja wina. I wówczas powinnaś mieć wyrzuty sumienia - powiedział pół serio, pół żartem.

- Wybacz, że przeze mnie jesteś w takiej sytuacji - odpowiedziałam na jego wyrzuty ze smutkiem w głosie.

- Możesz mi chociaż powiedzieć, czemu tak jest? Mam dziwne, raczej złe, przeczucia - skrzywił się, mówiąc to.

Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem. 

Domyśla się?

- Nie jestem ślepy, tak jak on, Mari. Nie wiem, co się dzieje, ale wiem, że coś jest na rzeczy. Możesz mi przecież wszystko powiedzieć.

- Widać?

- Podczas przemiany ja, jak i Tikki, też tak jakby bierzemy udział w waszych poczynaniach. Widzimy, słyszymy, czujemy, tak jak wy. To, że ta tępa kukła niczego się nie domyśla, to już nie moja wina. Jestem tym mądrzejszym z naszej dwójki i jestem prawie pewien, że ukrywasz coś cholernie ważnego przed nami.

Powiedzieć, nie powiedzieć. Powiedzieć. Nie... nie powiedzieć... Powiedzieć? Nie. Tak? Nie! Może jednak?

Spojrzałam na niego załzawionymi oczami.

- Wybacz, Plagg. Nie potrafię... Nie chcę...

- Powiedz mi chociaż, czy się mylę.

- Nie - wyszeptałam.

- Jest bardzo źle?

- Plagg, daj spokój - powiedziała drżącym głosem Tikki.

- Tak - odpowiedziałam niemalże bezgłośnie.

Plagg otworzył oczy w przerażeniu i chwilę potem podleciał, mocno mnie przytulając.

- Jakbyś... Jakbyś mogła, to mu powiedz. Powinien wiedzieć.

- N-nie powiesz mu? - spytałam z nadzieją.

- Nie wiem, tak naprawdę, co bym nawet mógł mu powiedzieć - wzruszył ramionkami. - Decyzja należy do ciebie, ale... Pomyśl też o innych. I o nim.

Pomachał nam niemrawo na pożegnanie.

- Dziś robi patrol - powiedział jeszcze na odchodne i odleciał.

- Masz okazję - moje kwami spojrzało na mnie nieśmiało.

- Zobaczymy... Tikki, kropkuj!

Wyskoczyłam z okna i podążyłam w stronę wieży Eiffla. Kocham jej widok w czasie nocy. Jest przepiękna, a dzięki jej blasku, okolica staje się niezwykle romantyczna.

Usiadłam na dachu budynku naprzeciwko niej, sama nie wiedząc, w jakim celu tak właściwie opuściłam swój pokój i dokonałam przemiany. Przecież mu dzisiaj tego nie powiem. Nie szybciej niż Luce. O ile w ogóle kiedykolwiek któremukolwiek powiem.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz