~ Adrein's pov ~
Otrząsnąłem się. Musiałem działać, dopóki Kagami nie zwracała na mnie uwagi. Przy pomocy kicikija otworzyłem jej dłoń, która przez jej roztargnienie nie była już tak mocno zaciśnięta, jak wcześniej, i przeniosłem ciemnowłosą na ląd w bezpieczne miejsce.
- Zostań tu. Potem po ciebie przyjdę - zapewniłem jej, spoglądając na nią przelotnie.
- Yhym. Dzięki - odpowiedziała niemrawo.
- Marinette? Wszystko okej? - może coś jej dolega?
- Tak, tak. W porządku.
Nie chciałem zostawiać jej samej, ale nie miałem wyboru, gdyż wściekła Zazdrośnica już jej szukała.
Czas to zakończyć. Mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć, Biedronko.
~ Marinette's pov ~
Wybacz, że cię okłamałam, Kocie. Nic nie jest w porządku... Kompletnie nic.
- Tikki, kropkuj! - przemieniłam się i wyskoczyłam w górę.
Nie było czasu, aby się nad sobą użalać. Czas się w końcu rozprawić z tą wariatką.
- O, miło cię w końcu widzieć, Biedronko - przywitał mnie z przekąsem Kot.
- O, miło, że tym razem w ogóle jesteś - nie pozostałam mu dłużna. - Nie ważne. Jakiś pomysł, gdzie może być akuma?
- Obstawiam kwiat w jej włosach. Rozmawiałem z tym jej chłopakiem i mówił, że dziś go od niego dostała - odpowiedział mi składnie, dzięki czemu mogłam naprędce obmyśleć plan.
- Dobra, to do roboty. Szczęśliwy traf!
Dostałam wielki talerz w biało-czarne pasy. Nie przychodził mi do głowy żaden pomysł, jak mogłabym go wykorzystać. Odłożyłam go na razie na bok, próbując z Chatem zerwać kwiat tylko przy użyciu naszej siły.
Oczywiście spełzło to na niczym.
- Bez użycia szczęśliwego trafu marnie to widzę. Szczególnie, że kończy ci się już czas - wskazał na moje kolczyki, gdy wylądowaliśmy na maszcie, przyglądając się zakumanizowanej Kagami.
Ponownie chwyciłam ze talerz, próbując połączyć kropki, co jednak było dosyć utrudnione przez wzór naczynia.
- Mam! Hej, Zazdrośnico! - zwróciłam na siebie uwagę Kagami, wyciągając przed nią talerz i obracając go w kółko.
Zaczęła mrugać coraz szybciej oczami. Ewidentnie chwiała nas zaatakować, ale zamiast ruszyć w naszym kierunku - zataczała się. Ten przedziwny talerz namącił w jej błędniku.
- Teraz, Kocie.
Mój partner szybko wyskoczył w jej kierunku i wyciągnął kwiat z jej włosów, niszcząc go.
- Zaliczone! - zbiliśmy żółwika.
Ciekawe, gdzie się podział Luka... - zastanowiłam się, przypominając sobie nagle, jak go momentalnie zamurowało przy odgrywaniu sceny.
- Ja lecę. Muszę jeszcze sprawdzić, czy z Marinette wszystko okej - Chat już miał wzbijać się w powietrze, jednak zatrzymałam go.
- Ja to zrobię. Zostało ci niewiele czasu - wskazałam na jego pierścień, licząc, że nie zwróci uwagi na fakt, że sama miałam go jeszcze mniej.
- No okej - przystał na to, ale widocznie niechętnie.
- Trzymaj się! - przeniosłam się dzięki jojo w bezpieczne miejsce, gdzie mogłam się przemienić.
- Nie chcę tam już wracać, Tikki - zwróciłam się do przyjaciółki.
Znowu źle się czułam - i psychicznie, i fizycznie. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Tu nawet nie chodziło już, tak jak zwykle to było, o Adriena. To o Lukę się martwiłam. I o samą siebie również.
- Chodźmy do domu. Jutro pogadasz z Luką - stwierdziło kwami, uśmiechając się do mnie pocieszająco.
~~~
Stałam właśnie na tarasie, przyglądając się gwiazdom. Kładłam się do spania razem z Tikki, jednak po godzinnym przewracaniu się z boku na bok, stwierdziłam, że jest to bez sensu i wstałam, aby się przewietrzyć.
Muszę jutro koniecznie pogadać z Luką. To trochę dziwne, że nawet nie spytał, jak się czuję po tym całym incydencie.
- Cześć.
- Co do chole... - zlękłam się na głos znikąd. - Ach, to ty, Chat. Nie strasz mnie tak więcej - tyknęłam go palcem w pierś.
- Wybacz. Chciałem się dowiedzieć, co u ciebie. Zamierzałem przyjść od razu po pokonaniu akumy, jednak brakowało mi czasu, a Biedronka zaoferowała się, że ci pomoże, ale i tak wolałem się upewnić, czy... - rozgadał się.
- Chat, mówiłam ci, wszystko dobrze - uśmiechnęłam się na potwierdzenie swoich słów.
Patrzył mi prosto w oczy. Lubiłam je. Biło od nich ciepłem i troską. Zatapiałam się w jego spojrzeniu, w myślach przypominając sobie sen, w którym dawałam mu, jako Biedronka, szansę. Jednak... jednak teraz odnosiłam wrażenie, że nie było to to samo uczucie, którym zaczynałam darzyć Lukę.
- Coś mi jednak mówi, że coś cię męczy - drążył temat.
- Ech, nie wiem. Po prostu jestem zmęczona - dalej patrzył we mnie wnikliwie i nie wyglądało na to, aby ta odpowiedź go usatysfakcjonowała. - Daj spokój. Po prostu muszę z kimś pogadać o czymś ważnym, ale nie wiem, jak się za to zabrać - wyznałam.
- To opowiadaj - zachęcił.
- Nie z tobą, głupku - zaśmiałam się.
Uwielbiałam jego towarzystwo. To, jaki był, to, że nikogo nie oceniał ani nikogo nie udawał, a był sobą. Po prostu był Chatem.
- Jakby co, to jestem. Pamiętaj - zasalutował mi na pożegnanie i odszedł w mrok.
~~~
Dasz radę, Marinette. Dasz radę. Uwierz w siebie.
Jako Biedronka nie bałam się prawie niczego. Za to jako Marinette bałam się zwykłego spotkania z przyjacielem. Właśnie, po męczącym dniu w szkole, zmierzałam na próbę Kitty Section, po której miałam zamiar w końcu porozmawiać z Luką.
Gdy przybyłam na miejsce, wszyscy mieli już przygotowane swoje instrumenty i zamierzali zacząć grać. Brakowało tylko jednej osoby.
- Gdzie jest Luka? - spytałam ciekawa resztę zespołu.
- Źle się dzisiaj czuje - odpowiedziała mi Juleka z wyraźnym niezadowoleniem.
- Myślisz, że mogę do niego pójść? - czułam się strasznie niezręcznie, pytając ją o to.
- Nie możesz, a musisz - i wróciła do zespołu, który zaczynał już grać.
Zeszłam pod pokład i stanęłam przed drzwiami do pokoju chłopaka. Serce waliło mi jak opętane.
Ale czemu tak właściwie? Przecież niczego złego nie zrobiłam.
Strasznie się stresowałam, aż w końcu zapukałam do drzwi. Najpierw niepewnie, ale potem już nieco odważniej, aby na pewno mnie usłyszał.
- Juleka, daj spokój. Powiedziałem ci przecież, że nie wyjdę dziś na tą próbę. Nie chcę...
- Mogę? - zapytałam, gdy zajrzałam do środka po uchyleniu drzwi.
>>>> ▪ <<<<
994 słów
Nie. Nie możesz xD
Wyjątkowo dzisiaj po raz drugi.
Z wyrazami SzCzErYcH pRzEpRoSiN dla kawaii1369 ❤
Do jutra 🦊
🕷
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...