▪ seven ▪

2K 170 79
                                    

~ Adrein's pov ~

Otrząsnąłem się. Musiałem działać, dopóki Kagami nie zwracała na mnie uwagi. Przy pomocy kicikija otworzyłem jej dłoń, która przez jej roztargnienie nie była już tak mocno zaciśnięta, jak wcześniej, i przeniosłem ciemnowłosą na ląd w bezpieczne miejsce.

- Zostań tu. Potem po ciebie przyjdę - zapewniłem jej, spoglądając na nią przelotnie.

- Yhym. Dzięki - odpowiedziała niemrawo.

- Marinette? Wszystko okej? - może coś jej dolega?

- Tak, tak. W porządku.

Nie chciałem zostawiać jej samej, ale nie miałem wyboru, gdyż wściekła Zazdrośnica już jej szukała.

Czas to zakończyć. Mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć, Biedronko.


~ Marinette's pov ~

Wybacz, że cię okłamałam, Kocie. Nic nie jest w porządku... Kompletnie nic.

- Tikki, kropkuj! - przemieniłam się i wyskoczyłam w górę.

Nie było czasu, aby się nad sobą użalać. Czas się w końcu rozprawić z tą wariatką.

- O, miło cię w końcu widzieć, Biedronko - przywitał mnie z przekąsem Kot.

- O, miło, że tym razem w ogóle jesteś - nie pozostałam mu dłużna. - Nie ważne. Jakiś pomysł, gdzie może być akuma?

- Obstawiam kwiat w jej włosach. Rozmawiałem z tym jej chłopakiem i mówił, że dziś go od niego dostała - odpowiedział mi składnie, dzięki czemu mogłam naprędce obmyśleć plan.

- Dobra, to do roboty. Szczęśliwy traf! 

Dostałam wielki talerz w biało-czarne pasy. Nie przychodził mi do głowy żaden pomysł, jak mogłabym go wykorzystać. Odłożyłam go na razie na bok, próbując z Chatem zerwać kwiat tylko przy użyciu naszej siły.

Oczywiście spełzło to na niczym.

- Bez użycia szczęśliwego trafu marnie to widzę. Szczególnie, że kończy ci się już czas - wskazał na moje kolczyki, gdy wylądowaliśmy na maszcie, przyglądając się zakumanizowanej Kagami.

Ponownie chwyciłam ze talerz, próbując połączyć kropki, co jednak było dosyć utrudnione przez wzór naczynia.

- Mam! Hej, Zazdrośnico! - zwróciłam na siebie uwagę Kagami, wyciągając przed nią talerz i obracając go w kółko.

Zaczęła mrugać coraz szybciej oczami. Ewidentnie chwiała nas zaatakować, ale zamiast ruszyć w naszym kierunku - zataczała się. Ten przedziwny talerz namącił w jej błędniku.

- Teraz, Kocie.

Mój partner szybko wyskoczył w jej kierunku i wyciągnął kwiat z jej włosów, niszcząc go.

- Zaliczone! - zbiliśmy żółwika.

Ciekawe, gdzie się podział Luka... - zastanowiłam się, przypominając sobie nagle, jak go momentalnie zamurowało przy odgrywaniu sceny.

- Ja lecę. Muszę jeszcze sprawdzić, czy z Marinette wszystko okej - Chat już miał wzbijać się w powietrze, jednak zatrzymałam go.

- Ja to zrobię. Zostało ci niewiele czasu - wskazałam na jego pierścień, licząc, że nie zwróci uwagi na fakt, że sama miałam go jeszcze mniej.

- No okej - przystał na to, ale widocznie niechętnie.

- Trzymaj się! - przeniosłam się dzięki jojo w bezpieczne miejsce, gdzie mogłam się przemienić.

- Nie chcę tam już wracać, Tikki - zwróciłam się do przyjaciółki.

Znowu źle się czułam - i psychicznie, i fizycznie. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Tu nawet nie chodziło już, tak jak zwykle to było, o Adriena. To o Lukę się martwiłam. I o samą siebie również.

- Chodźmy do domu. Jutro pogadasz z Luką - stwierdziło kwami, uśmiechając się do mnie pocieszająco.

~~~

Stałam właśnie na tarasie, przyglądając się gwiazdom. Kładłam się do spania razem z Tikki, jednak po godzinnym przewracaniu się z boku na bok, stwierdziłam, że jest to bez sensu i wstałam, aby się przewietrzyć.

Muszę jutro koniecznie pogadać z Luką. To trochę dziwne, że nawet nie spytał, jak się czuję po tym całym incydencie.

- Cześć.

- Co do chole... - zlękłam się na głos znikąd. - Ach, to ty, Chat. Nie strasz mnie tak więcej - tyknęłam go palcem w pierś.

- Wybacz. Chciałem się dowiedzieć, co u ciebie. Zamierzałem przyjść od razu po pokonaniu akumy, jednak brakowało mi czasu, a Biedronka zaoferowała się, że ci pomoże, ale i tak wolałem się upewnić, czy... - rozgadał się.

- Chat, mówiłam ci, wszystko dobrze - uśmiechnęłam się na potwierdzenie swoich słów.

Patrzył mi prosto w oczy. Lubiłam je. Biło od nich ciepłem i troską. Zatapiałam się w jego spojrzeniu, w myślach przypominając sobie sen, w którym dawałam mu, jako Biedronka, szansę. Jednak... jednak teraz odnosiłam wrażenie, że nie było to to samo uczucie, którym zaczynałam darzyć Lukę. 

- Coś mi jednak mówi, że coś cię męczy - drążył temat.

- Ech, nie wiem. Po prostu jestem zmęczona - dalej patrzył we mnie wnikliwie i nie wyglądało na to, aby ta odpowiedź go usatysfakcjonowała. - Daj spokój. Po prostu muszę z kimś pogadać o czymś ważnym, ale nie wiem, jak się za to zabrać - wyznałam.

- To opowiadaj - zachęcił.

- Nie z tobą, głupku - zaśmiałam się.

Uwielbiałam jego towarzystwo. To, jaki był, to, że nikogo nie oceniał ani nikogo nie udawał, a był sobą. Po prostu był Chatem.

- Jakby co, to jestem. Pamiętaj - zasalutował mi na pożegnanie i odszedł w mrok.

~~~

Dasz radę, Marinette. Dasz radę. Uwierz w siebie.

Jako Biedronka nie bałam się prawie niczego. Za to jako Marinette bałam się zwykłego spotkania z przyjacielem. Właśnie, po męczącym dniu w szkole, zmierzałam na próbę Kitty Section, po której miałam zamiar w końcu porozmawiać z Luką.

Gdy przybyłam na miejsce, wszyscy mieli już przygotowane swoje instrumenty i zamierzali zacząć grać. Brakowało tylko jednej osoby.

- Gdzie jest Luka? - spytałam ciekawa resztę zespołu.

- Źle się dzisiaj czuje - odpowiedziała mi Juleka z wyraźnym niezadowoleniem.

- Myślisz, że mogę do niego pójść? - czułam się strasznie niezręcznie, pytając ją o to.

- Nie możesz, a musisz - i wróciła do zespołu, który zaczynał już grać.

Zeszłam pod pokład i stanęłam przed drzwiami do pokoju chłopaka. Serce waliło mi jak opętane.

Ale czemu tak właściwie? Przecież niczego złego nie zrobiłam.

Strasznie się stresowałam, aż w końcu zapukałam do drzwi. Najpierw niepewnie,  ale potem już nieco odważniej, aby na pewno mnie usłyszał.

- Juleka, daj spokój. Powiedziałem ci przecież, że nie wyjdę dziś na tą próbę. Nie chcę...

- Mogę? - zapytałam, gdy zajrzałam do środka po uchyleniu drzwi.

>>>> ▪ <<<<

994 słów

Nie. Nie możesz xD

Wyjątkowo dzisiaj po raz drugi.

Z wyrazami SzCzErYcH pRzEpRoSiN dla kawaii1369

Do jutra 🦊













🕷

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz