~ Lucas' pov ~
Patrzyłem prosto w jej oczy, nie zważając na to, że prawdopodobnie zranię ją, mówiąc te słowa.
- Bo nie? A jeżeli dalej zamierzasz drążyć ten temat to po prostu spierdalaj - powiedziałem stanowczo, pomimo że od środka mnie rozrywało.
Gdy w jej oczach dostrzegłem łzy, moje serce dosłownie się ukruszyło. Nie, co ja pieprze. Pękło, rozpadło się, rozbiło na pierdyliard kawałków.
Już otwierała usta, żeby mi coś odpowiedzieć, jednak powstrzymała się. Ostatecznie wzięła swoją torebkę, którą miała na moim łóżku i skierowała się do wyjścia.- Zdrowia - wymamrotała i znikła.
Pewny, że już mnie nie widzi, przetarłem pojedynczą łzę z polika.
- Co ty odpieprzasz, Luks?
- Uh, jeszcze ty...
- Słucham - naciskał, chociaż nie musiał.
Szczerze chciałem się komuś wygadać, a on wydawał się do tego najodpowiedniejszą osobą.
- Powiedz mi, co się wydarzyło, odkąd wyszedłeś popołudniu na chemię.
- Heh, to nawet zabawne, jak patrzy się na to z perspektywy czasu - zaśmiałem się krótko, czego od razu pożałowałem przez połamane żebra. - Chciałem tu normalnie przyjść, przyjąć chemię i sobie pójść. Taki był zamiar, jednak... Sam nie wiem, co mnie podkusiło, żeby wejść do tego nowego klubu. O dziwo, pomimo że jest czwartek i wtedy była to jeszcze dość wczesna godzina, to już imprezowało tam sporo osób. Nasza cywilizacja się stacza, serio.
- Lucas, nie o tym gadamy.
- Dobra, dobra, luz nerwusie. Spokojnie. Napisałem do Damiena, że się spóźnię i wszedłem tam, usiadając przy jednym z wolnych stolików. Spoglądałem na parkiet, gdzie tańczyło pare osób, z czego większość była dziewczynami. Przyglądałem im się, każdej po kolei. Gapiłem się na ich dupy w tych przykrótkich sukienkach, na cycki, które praktycznie wypadały z dekoltów, no i na nogi w mega wysokich szpilach, i nie poczułem dosłownie nic. Żadnego uczucia podniecenia, niczego. Gdy natomiast zwróciłem wzrok na przystojnego mulata, tańczącego z jedną blondi, to od razu poczułem chęć zagadania, poznania się, no wiesz, bliżej - tłumaczyłem mu najlepiej, jak potrafiłem. - Potem znowu wróciłem wzrokiem do dziewczyn i całe moje podniecenia zniknęło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Więc powiedz mi, mój kochany bracie, co jest z tą dziewczyną nie tak, że na jej widok dosłownie mi staje? - wskazałem dłonią na drzwi, aby przekazać mu, że chodzi o ciemnowłosą.
- Co to ma do tego, że znalazłeś się tu w tak beznadziejnym stanie?
Przewróciłem na niego oczami. Ja tu go pytam, a ten pytaniem na pytanie.
- Latałem tak wzrokiem z jednej płci na drugą, i tak w kółko. Nie mogąc znieść tego mętliku, który pojawiał się za każdym razem przy wspomnieniu przez mój mózg Mari, wstałem i podszedłem do baru. Tak jakby kompletnie już zapomniałem o chemii i zamówiłem pierwszego lepszego drinka. Za barem stała jakś laska, która przez te dwa kitki przypominała Dupain-Cheng, więc czym prędzej wróciłem na pierwotne miejsce. Gdy po jakimś czwartym? A może i piątym drinku dosyć się wstawiłem, ruszyłem w stronę parkietu. Nie mam pojęcia co mnie podkusiło, ale zacząłem tańczyć obok tej blondyny, co już o niej wspominałem. Po prostu chciałem coś poczuć, bo może jednak tylko mi się wydawało, że jestem gejem. Przez alko byłem dość śmiały w ruchach, co chyba zauważył jej facet - mój brat przyłożyć dłoń do swojej twarzy, kręcąc nią z niedowierzaniem. - No co? Nie moja wina, że zazdrośnik z niego i przywalił mi w twarz. Stąd ta rozdarta warga - pokazałem na swoje usta. - Ale bez przesady, żeby tak od razu bić?
- No nie, gdzie tam, to nie twoja wina. A pamiętasz, jak kiedyś jakiś rudzielec zalatywał się do tego tam twojego... Matthiasa? Też przypieprzyłeś mu od razu i to dosyć porządnie.
- To co innego... Wracając. Przywalił mi, zwyzywał, więc przestało mi się tam podobać i po prostu wyszedłem. Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, że wyszedłem tylnym wyjściem, gdzie akurat trzech typów biło jakiegoś bruneta, który kulił się na ziemi z bólu. Usłyszałem tylko, jak pieprzyli coś o geju, co zadziałało na mnie jak płachta na byka i od razu się na nich rzuciłem. Co tam, że było ich więcej. Nie zamierzałem pozwolić im na to, żeby pastwili się nad tamtym. Nie poobijali go jeszcze za mocno, więc gdy tylko ich zainteresowanie przeszło z jego osoby na moją, to zwiał. Tak o - zaśmiałem się. - Masakra.
Wyciągnąłem rękę, aby wziąć ze stoliczka obok kubek z wodą. Popiłem jej trochę, aby zniwelować suchość w gardle i aby móc mówić dalej.
- Co było potem?
- Już nic specjalnego... Dosyć szybko sobie ze mną poradzili. Ale żeby nie było, że oni wyszli z tego bez szwanku. Jeden z nich dostał prosto w brzuch, jeden w nos, a trzeci prosto w szczękę. Nawet nie wiesz, jak usatysfakcjonowało mnie to, że chwilę potem pluł krwią. Zbili mnie jak psa, przy okazji wyzywając od pieprzonych gejów, czy męskich dziwek. Oczywiście, skoro było to tylne wyjście, to mało kto tam przechodził, a jak już ktoś nas minął, no to kto niby miałby pomóc homoseksualnej osobie. Gdy w końcu sobie poszli, jakimś cudem wstałem i przywlekłem się tutaj. To niedaleko, więc udało mi się. Popieprzone to, co nie?
- Czemu nie chciałeś tego mówić przy niej? - wskazał głową drzwi. - Czemu byłeś dla niej takim chujem?
- Bo przez nią mi odpiernicza i to mnie wkurza.
- To nie jej wina i dobrze o tym wiesz.
- Wiem.
- I co? Tak po prostu zamierzasz się na nią zamykać i jej unikać?
- Może? Gdy tylko ją widzę to jedyne czego pragnę to dotknąć ją, pilnować jej, dbać o nią, być przy niej. Szczerze? Podziwiam siebie, że udało mi się ją stąd wyprosić.
- Ty jej nie wyprosiłeś, Lucas. Ty po prostu kazałeś jej spierdalać, a to kompletne przeciwieństwo wypraszania - powiedział oschle, co chyba nawet mnie nie zdziwiło. - To nie jej wina, że się w niej zakochałeś, bracie.
- I co teraz? - spytałem go z nadzieją na cudowną radę.
- Nie wiem. Musisz coś z tym zrobić, ale tym razem ci nie pomogę, bo jesteś dosłownie w gównianej sytuacji.
Tja, racja. Gówniana sytuacja.
>>>> ▪ <<<<
Znowu w głowie bardziej mi się to podobało, ech
Chociaż czytam to po raz kolejny i może jednak nie jest źle Xd
Ogólnie to jestem w dupie, przed chwilą zrobiłam stos gofrów na frencza, znowu się na jutro nie wyśpię i no. Bez komentarza 😂
Wiem, że już ten rozdział dodaję z opóźnieniem, ale pragnę nadmienić, że kolejnego pewnie nie będzie za szybko. Za duuużo tego wszystkiego, serio.
Żyjcie, przeżyjcie, dożyjcie
Siema 😂 🦊
PS Qaeri_0561 dziena za pomoc 😄
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanficTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...