~ Luka's pov ~
- Na pewno wszystko w porządku? - spytałem dziewczyny, która właśnie zdejmowała kurtkę i buty.
- Mhm - mruknęła tylko dla potwierdzenia, ale jakoś mnie tym nie przekonała.
- Marinette - złapałem ją za dłoń, gdy już zmierzała schodami do swojego pokoju, i przyciągnąłem ją do siebie. - Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi prawdę - dalej nalegałem.
- Jest w porządku. Idź już, chcę się położyć - wyswobodziła swoją dłoń i znowu ruszyła do pokoju.
Uchyliła klape i weszła do niego. Chwilę po niej również to uczyniłem, odkładając jej torbę z rzeczami przy biurku.
- Nie lubię, gdy jesteś taka przygnębiona.
- Luka, naprawdę nic mi nie jest. Chcę spać - zdjęła swoje spodnie i po drabince wspięła się na łóżko.
Próbując opanować swoje porządanie, wszedłem na kilka szczebli, aby szczelnie ją przykryć.
- Może jednak mam zostać? - spytałem dla pewności.
- Idź, zadzwonię później - obróciła się do mnie tyłem, więc nie miałem już możliwości spoglądać na jej twarzyczkę.
- Śpij dobrze - cofnąłem się ku wyjściu. - Tikki? - kwami po chwili znalazło się koło mnie. - Daj mi znać, jakby coś się działo, dobrze?
- Jasne. Trzymaj się Luka - mała posłała mi uśmiech i poleciała do swojej właścicielki.
Zszedłem na sam dół i zawitałem do piekarni.
- Dzień dobry - przywitałem się z rodzicami dziewczyny, którzy mieli nie małe piekło w pracy.
- Luka? Cześć, co ty tutaj robisz? - zapytała mnie pani Sabine.
- Przyprowadziłem Marinette, śpi u siebie w pokoju - wytłumaczyłem.
- Jak to przyprowadziłeś? Miała zadzwonić, kiedy mieliśmy ją odebrać - odpowiedziała mi średnio zadowolona kobieta.
- Nie chciała państa odciągać od pracy, a dla mnie to przecież nie problem. Swoją drogą, Damien mówił o jakiejś wizycie po weekendzie - przypomniałem sobie.
- Tak, tak, mówił mi, jak odwiedzałam ostatnio Marinette - odparła, gdy do lokalu weszło kolejne pięć osób.
- Nie będę pani już przeszkadzał. Proszę dzwonić, jakby coś się działo.
- Oczywiście. Dziękuję Luka za wszystko.
- Nie ma za co - posłałem kobiecie uśmiech. - Do widzenia.
- Do zobaczenia - kobieta pożegnała mnie, a ja wyszedłem przez zaplecze.
Powolnym krokiem ruszyłem ku statku. Zastanawiało mnie zachowanie dziewczyny. Z jednej strony cieszyła się, że opuściła szpital. Z drugiej powiedziała prawdę Alyi i Nino, dzięki czemu też powinna czuć sie lepiej, a wydaje mi się, że jest jeszcze gorzej. Poza tym, martwi mnie, czego ma dotyczyć to jej spotkanie z Damienem.
Tak dużo pytań, a odpowiedzi brak.
Docierając na statek, od razu skierowałem się pod pokład, gdzie unosiła się niesamowita woń.
- Co tam pichcisz, młoda - podszedłem do siostry, która akurat przekładała pankejki.
- Niesamowite. Mieszkam z bratem na jednej łodzi, a odezwałeś się do mnie chyba po raz pierwszy od dwóch tygodni - odpowiedziała mi kąśliwie.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanficTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...