~ Luka's pov ~
Odkąd tylko wróciłem ze szkoły do domu, cały czas leżałem na łóżku i w milczeniu wpatrywałem się w sufit.
Marinette nie było dzisiaj w szkole i do tego dziewczynie nie łaska było mi powiedzieć, że nie mam co się jej spodziewać. Jedynie do Alyi napisała, że źle się czuje. I tyle.
Kolejny powód, przez który jestem w stanie przyznać Kotu rację.
Chociaż raczej nie chcę.
Albo chcę?
To powalone...
W głowie przez cały czas mam naszą wczorajszą rozmowę...
~~oczywiście, że wam ją przytoczę,
nie jestem aż taka zła~~- Czy Biedronka nie jest czasem... w ciąży? - spytał mnie nieco niepewnie Chat.
Zamrugałem parokrotnie na jego słowa.
- Że co? Że jak?
- Jak, cholera jak! Chyba wiesz, jak się robi dzieci. Nie oceniam, okej? Ale tak to mi wygląda.
- Nie pieprz głupot - mimo wszystko zasiał we mnie ziarenko niepewności. - Skąd w ogóle taki pomysł?
- Serio? Nic nie zauważyłeś? - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. - Nie jesteśmy już dziećmi, poza tym śmiem twierdzić, że jesteś od nas trochę starszy. Miłość i te sprawy to normalne, nie? - bardziej wymamrotał z wyrzutem, niż stwierdził. - Dobra, mniejsza z tym. Musiałeś zauważyć, że osłabła ostatnio. Do tego, rzadko kiedy widuję ją na mieście. Praktycznie wcale. Do tego te dzisiejsze wymioty, który określiła "normalnymi" - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu.
- Ale... - nie wiedziałem, co powiedzieć.
- Nie wydaje ci się to podejrzane?
- Ostatnio mówiła o jakichś badaniach, czy tam o wizycie u lekarza - przypomniałem sobie jej wymówkę przed spotkaniem. - Psia krew, czemu to, co mówisz, ma sens?
Chłopak przysiadł na murku i zamilkł na chwilę.
- Co jeżeli to prawda? - spytał w końcu. Dosiadłem się do niego.
- Nie wiem... Jesteśmy przecież jeszcze młodzi, mamy szkołe, pracy nie. Pewnie byłoby ciężko, ale jakby się już tak stało to po prostu zostalibyśmy... rodzicami - mimowolnie uśmiechnąłem się.
Chat spojrzał na mnie ni to obrażony, ni to zły. Jakiś taki dziwny.
- Dbaj o nią, okej? Nawet jeżeli nie jest w tej ciąży, po prostu dbaj o nią - wstał. - To naprawdę jedna z nielicznych osób, które uważam za niesamowicie wyjątkowe. I nie broń mi proszę chociaż przyjaźni z nią. Przynajmniej w taki sposób mogę mieć ją czasem przy sobie - chłopak uśmiechnął się niemrawo.
Również wstałem i wyciągnąłem do niego rękę.
- Sztama? - spytałem, zdecydowany na odnowienie relacji i zbudowaniu czegoś fajnego. Marinette kocha mnie, nie jego. Poza tym przyjaciele też są ważni, a Czarny Kot to na pewno jeden z takich najlepszych kandydatów na niego.
- Sztama - on również podał mi swoją rękę, po czym zbliżyliśmy się do siebie i po przyjacielsku poklepali po plecach. - Do następnego - zasalutował i znikł z mojego pola widzenia.
Marinette w ciąży?
~~wracamyyy~~
Marinette w ciąży?
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanficTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...