▪ eighty eight ▪

1.7K 111 93
                                    

~ Luka's pov ~

Odkąd tylko wróciłem ze szkoły do domu, cały czas leżałem na łóżku i w milczeniu wpatrywałem się w sufit.

Marinette nie było dzisiaj w szkole i do tego dziewczynie nie łaska było mi powiedzieć, że nie mam co się jej spodziewać. Jedynie do Alyi napisała, że źle się czuje. I tyle.

Kolejny powód, przez który jestem w stanie przyznać Kotu rację.

Chociaż raczej nie chcę.

Albo chcę?

To powalone...

W głowie przez cały czas mam naszą wczorajszą rozmowę...

~~oczywiście, że wam ją przytoczę,
nie jestem aż taka zła~~

- Czy Biedronka nie jest czasem... w ciąży? - spytał mnie nieco niepewnie Chat.

Zamrugałem parokrotnie na jego słowa.

- Że co? Że jak?

- Jak, cholera jak! Chyba wiesz, jak się robi dzieci. Nie oceniam, okej? Ale tak to mi wygląda.

- Nie pieprz głupot - mimo wszystko zasiał we mnie ziarenko niepewności. - Skąd w ogóle taki pomysł?

- Serio? Nic nie zauważyłeś? - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. - Nie jesteśmy już dziećmi, poza tym śmiem twierdzić, że jesteś od nas trochę starszy. Miłość i te sprawy to normalne, nie? - bardziej wymamrotał z wyrzutem, niż stwierdził. - Dobra, mniejsza z tym. Musiałeś zauważyć, że osłabła ostatnio. Do tego, rzadko kiedy widuję ją na mieście. Praktycznie wcale. Do tego te dzisiejsze wymioty, który określiła "normalnymi" - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu.

- Ale... - nie wiedziałem, co powiedzieć.

- Nie wydaje ci się to podejrzane?

- Ostatnio mówiła o jakichś badaniach, czy tam o wizycie u lekarza - przypomniałem sobie jej wymówkę przed spotkaniem. - Psia krew, czemu to, co mówisz, ma sens?

Chłopak przysiadł na murku i zamilkł na chwilę.

- Co jeżeli to prawda? - spytał w końcu. Dosiadłem się do niego.

- Nie wiem... Jesteśmy przecież jeszcze młodzi, mamy szkołe, pracy nie. Pewnie byłoby ciężko, ale jakby się już tak stało to po prostu zostalibyśmy... rodzicami - mimowolnie uśmiechnąłem się.

Chat spojrzał na mnie ni to obrażony, ni to zły. Jakiś taki dziwny.

- Dbaj o nią, okej? Nawet jeżeli nie jest w tej ciąży, po prostu dbaj o nią - wstał. - To naprawdę jedna z nielicznych osób, które uważam za niesamowicie wyjątkowe. I nie broń mi proszę chociaż przyjaźni z nią. Przynajmniej w taki sposób mogę mieć ją czasem przy sobie - chłopak uśmiechnął się niemrawo.

Również wstałem i wyciągnąłem do niego rękę.

- Sztama? - spytałem, zdecydowany na odnowienie relacji i zbudowaniu czegoś fajnego. Marinette kocha mnie, nie jego. Poza tym przyjaciele też są ważni, a Czarny Kot to na pewno jeden z takich najlepszych kandydatów na niego.

- Sztama - on również podał mi swoją rękę, po czym zbliżyliśmy się do siebie i po przyjacielsku poklepali po plecach. - Do następnego - zasalutował i znikł z mojego pola widzenia.

Marinette w ciąży?

~~wracamyyy~~

Marinette w ciąży?

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz