~ Narrator ~
Dziewczyna spoglądała jeszcze przez chwilę na oddalającego się bohatera, a gdy w końcu zniknął jej z oczu, odwróciła się do siedzącego niedaleko niej Chata.
Serce biło jej niezmiernie szybko. Stresowała się jak diabli na myśl, jak ta rozmowa przebiegnie, a tym bardziej jak się zakończy.
- Słucham - chłopak w końcu przerwał panującą między nimi ciszę.
Biedronka, bawiąc się nerwowo palcami, przeszła za nim, aby po chwili usiąść jakiś metr obok niego.
- To skomplikowane...
- Tyle już wiem - powiedział z przekąsem.
- Nie miej mi tego za złe - odwróciła twarz w jego kierunku. - Nie chciałam cię martwić - chłopak również spojrzał na nią.
- W ten sposób martwisz mnie jeszcze bardziej, przez co jestem i przerażony, i wkurzony zarazem - przysunął się bliżej przyjaciółki, przy okazji ocierając jej łzy kciukiem. - Mam cholerne déjà vu i wtedy nie za ciekawie skończyło się nasze spotkanie... Znaczy się, całujesz nieziemsko, ale te wszystkie sytuacje potem były nieco... Nieco nieprzyjemne.
- Och, Kocie - bohaterka oparła swoją głowę o jego ramię i znowu zamilkła.
- Zamierzasz chociaż tym razem powiedzieć mi prawdę, czy dalej bawić się ze mną w kotka i myszkę? - spytał bez owijania w bawełnę.
- Masz rację - westchnęła. - Nie jest w porządku - ledwo wypowiedziała te słowa na głos przez narastającą w jej gardle gulę.
- Jesteś świadoma, że w ten sposób coraz bardziej mnie stresujesz? - złapał ją za dłoń, chcąc udzielić jej wsparcia.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo ja jestem zestresowana - zaśmiała się przez łzy. - Boję się, Chat. Ja tak po prostu się boję.
Jej ciało zaczęło drżeć, na co chłopak mocniej uścisnął jej ręce.
- Biedronsiu... - wyszeptał łamiącym się głosem. - Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. Możesz mi powiedzieć całą prawdę, nie ważne jak bolesna miałaby ona być. Zaufaj mi. Chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Ufam ci. Ufam ci jak prawie nikomu innemu na tym świecie, ale...
- Ale?
Znowu zapanowała między nimi cisza. Chłopak nie chciał na nią naciskać, ale jego serce biło już na tyle szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z jego piersi. Nie potrafił opanować swoich emocji. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech.
I tak mi nie powie - powiedział sam do siebie w myślach.
- Wiesz, że to boli? - Biedronka uniosła na niego wzrok i spojrzała w jego zielone, kocie oczy. - Tak kurewsko mnie to boli, że nie chcesz powiedzieć mi prawdy. Nie pier- ugryzł się w język, aby po chwili mówić nieco delikatniej. - Nie pieprz mi głupot, że jestem twoim przyjacielem, że ufasz mi, jak nikomu innemu i tak dalej. Gdyby tak było, to byś mi powiedziała - urażony Czarny Kot wstał i jeszcze raz spojrzał na towarzyszkę. - Viperion ci wystarczy - odwrócił się tyłem do niej z zamiarem odejścia. - A jeżeli nie to znajdź sobie innego Czarnego Kota.
- Jestem chora - powiedziała w końcu, ale na tyle cicho, że nawet dzięki wyostrzonemu zmysłu słuchu Chat nie usłyszał jej słów.
- Żegnaj, Biedronko - już wysuwał kicikij, gdy trzęsąca sie od nadmiaru emocji bohaterka wstała na równe nogi.
- Chat! - krzyknęła zrozpaczona. - Chat, proszę cię! Nie możesz nas opuścić! Nie możesz mnie zostawić - mówiła głośno, pociągając co chwilę nosem.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanficTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...