~ Luka's pov ~
Masz wolną chwilę? Chciałbym omówić parę spraw odnośnie bycia dawcą. Damien
Gdy tylko odczytałem tę wiadomość, od razu zrezygnowałem z odwiedzenia galerii handlowej. Chciałem zrobić Marinette niespodziankę, więc Alya miała mi dzisiaj pomóc w wyborze sukienki dla niej, ale oczywiście wszystko szlag trafił. Tak więc postanowiłem przełożyć to na kiedy indziej, a teraz zająć się pomocą jakiejś równie biednej osobie, która musi zmagać się z tą chorobą.
Po dziesięciominutowym spacerze byłem już w szpitalu. Od razu skierowałem się na piętro, gdzie znajdował się gabinet Morela, chcąc po drodze zahaczyć o sale, w której leżała moja mała. Tym razem zamiast windy wybrałem schody, gdyż i tak nie było jej właśnie na parterze, a nie chciało mi się na nią czekać.
Gdy już znalazłem się na piętrze, otworzyłem drzwi, aby z klatki schodowej przejść na korytarz. Zanim jednak wyszedłem z wnęki, usłyszałem czyjeś kroki i głos Marinette.
- Chris? - Blanc musiał się zatrzymać, gdyż nastała całkowita cisza. - Coś nie tak? Dlaczego tutaj jesteś? - wziąłem głęboki wdech i już w myślach postanowiłem, aby się nie ujawniać.
- Chodzi o przeszczep. Damien potrzebował ode mnie jakichś podpisów i tak dalej - odpowiedział raczej beznamiętnie.
- I nie wejdziesz nawet się przywitać? - usłyszałem smutek w jej głosie.
- Nie chciałem przeszkadzać.
- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz w ogóle się do mnie odezwałeś. Naprawdę się martwię - usłyszałem, jak ktoś przeszedł kilka metrów.
- To nic takiego. Mam ostatnio sporo na głowie. Wiesz, niedługo bal i w ogóle.
- I nie znajdziesz nawet kilku minut, żeby ze mną posiedzieć? Wyczekuję tego wypisu, jak nigdy wcześniej. Nudzę się tutaj sama.
- A co z Luką?
Odpowiedziała mu cisza. Dopiero po chwili dane mi było usłyszeć głos Dupain-Cheng.
- Ciężko mi ostatnio się z nim dogadać. Tym bardziej, że cały czas jestem tutaj i to mimo wszystko krępujące. Znaczy się... Rozumiesz co mam na myśli?
- Ta, chyba ta - zaśmiał się cicho. - Ale na chwilę. Naprawdę mam sporo do załatwienia.
- Oczywiście - od razu mogłem wywnioskować, że dziewczyna odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem na twarzy.
Gdy dźwięk ich kroków zaczął zanikać, wychyliłem się, aby upewnić się, że już tam ich nie ma. Przeszedłem kawałek po cichu i przystanąłem przy drzwiach do sali, w której przeważnie znajdowała się dziewczyna.
- To jak tam się czujesz? - zapytał ją Chris, tym samym uświadamiając mnie, że nie domknął za sobą drzwi, więc wszystko wyraźnie rozumiałem.
- Zależy o co pytasz. Jeżeli o mój stan fizyczny to jest w porządku.
- A psychiczny?
- Też okej. Poniekąd.
- To znaczy?
- Będąc tutaj jestem dosyć odcięta od świata, przez co nie mam nawet możliwości, aby chociaż domyślać się, o co chodzi między tobą a Luką - powiedziała prosto z mostu, czym mnie dosyć zaskoczyła, bo cicho liczyłem, że odpuści ten temat.
Zapomniałem tylko o jednym istotnym fakcie.
To Marinette. Ona nie odpuszcza.
- Ech, ty o tym... - westchnął. - To głupie, okej? Nie ma o czym mówić.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...