Nieśmiertelność, myśli Harry, bardzo przypomina uwięzienie na stronach pamiętnika.
Pozostaje tym samym siedemnastoletnim chłopcem w świecie, który wciąż się zmienia poza jego latami. Kiedy myślał, że to koniec wszystkiego – kiedy jego blizna już nie bolała i wszystko było dobrze – nie myślał o następnych stu, a nawet pięćdziesięciu latach. Kiedy zostałby w pobliżu, ale wszyscy inni, których znał, stopniowo znikali.
Harry Potter jest nieśmiertelny, a to czyni go niemal wszechpotężnym. Odkąd był nastolatkiem, w świecie czarodziejów panował pokój – i wie, że to w dużej mierze dzięki niemu, nawet sto lat po ostatecznej bitwie. Po tak długim czasie nadal jest aurorem. Gdyby chciał, mógłby znowu zostać głównym aurorem – nawet ministrem, naprawdę – ale tego nie chce. Nie chce już władzy i sławy. Po prostu jest zadowolony z wykonywania swojej pracy, ponieważ daje mu to coś do roboty.
W Ministerstwie jest kolejka do publicznego Fiuu. Harry czeka, wkładając ręce do kieszeni swoich szat. To był długi dzień. Jego najnowsza sprawa męczy go i wszystkich innych aurorów w Departamencie Przestrzegania Prawa Magicznego. Znów ataki na mugolaków. Ktoś inny z kompleksem Boga.
Harry może się tylko modlić, by był w stanie ich powstrzymać.
W pewnym sensie to główny powód, dla którego utknął w pobliżu. Jako Pan Śmierci mógł zrobić wszystko, pójść gdziekolwiek. Zaakceptował swoją śmierć w Zakazanym Lesie, tyle lat temu, iw ten sposób opanował własną śmiertelność.
Nadal. Mimo że już wcześniej zaakceptował śmierć, nie jest gotowy, by odejść - jeszcze nie.
Żadne z nich nie może żyć, podczas gdy drugie przeżyje.
Bo Harry musi tu być. W świecie żywych. Na wypadek , gdyby wrócił.
Harry wie, że to głupie, irracjonalne. Minęło stulecie, a Harry wciąż go szuka, jakby był potworem ukrywającym się pod jego łóżkiem i czekającym na swój czas. Na wypadek, gdyby wrócił .
Dreszcz przebiega wzdłuż kręgosłupa Harry'ego. To jego kolej w kolejce. Wrzuca do kominka garść proszku Fiuu i wykrzykuje swój adres.
26 Lingfield Road to mały parterowy dom w Edenbridge. Harry przeniósł się tutaj po śmierci Ginny, sprzedając swój stary dom w Devonshire. Po prostu nie czuł się już dobrze mieszkając tam, na przykład Grimmauld Place 12 stało się dla niego nawiedzone.
Przechodząc przez kominek, woła swojego skrzata domowego. "Pinkkey!"
Do salonu wpada mały skrzat domowy. „Dobry wieczór, panie Potterze!" piszczy, „Czego będzie potrzebował pan Potter?"
– Cześć, Pinkey – wita się, a jej uśmiech się poszerza. – Poproszę tylko herbatę.
- Oczywiście, panie Potterze, proszę pana! Wyskakuje, zostawiając go samego w salonie.
- Cześć, Harry - głos Hermiony dobiega z drugiego końca korytarza. "Wyglądasz na zmęczonego."
Uśmiech Harry'ego jest słaby, gdy podchodzi do portretu. „Hej, Miona".
Cała ściana jego korytarza jest wypełniona magicznymi portretami najbliższych mu osób.
Jest Hermiona i Ron. Snape'a i Dumbledore'a. Syriusz i Remus. Wszyscy już nie żyją. Ale przynajmniej w ramach swoich portretów mogą żyć dalej, dając mu wskazówki, dając mu towarzystwo.Nie dostał jeszcze zamówionego portretu Ginny. Zmarła dwadzieścia lat temu, ale Harry uważa, że rana jest zbyt świeża, by ją ponownie otworzyć.
Reszta portretowanych osób śpi, ponieważ jest tak późno. Ma zaciągnięte zasłony nad Snape'em, ponieważ zażądał tego jego były profesor. Oczywiście Snape wysuwałby żądania nawet wiele lat po swojej śmierci, jako jedyny bohater portretu. Harry nie jest do końca pewien, dlaczego w ogóle się zgodził.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578