Cecilia Bellwether ostrożnie obserwuje dwóch nowych klientów wchodzących do Miodowego Królestwa. Jednym z nich jest Harry Potter, słynny Auror i Władca Śmierci. Drugi to młody mężczyzna, którego nie poznaje. Może przyjaciel? Kolega Auror? Uśmiecha się, zakładając kosmyk blond włosów za ucho. Nigdy nie znajdą tutaj żadnych dowodów. Nigdy nawet nie będą jej podejrzewać. Jest bezpieczna.
Ci obrzydliwi mugolacy. Sprawiają, że jest chora. Wyobraźcie sobie więc jej satysfakcję, kiedy wynalazła cukierek, który mógł ich zabić.
Oczywiście jej słodycz nie może ich wszystkich zabić. Nie? Nie. Gdyby to było takie proste... może naprawdę zniszczyć tylko najsłabszych z mugolaków. Ci, którzy mają dziedziczne problemy z sercem. Ale wkrótce rozwinie swoją truciznę, wzmocni ją... sprawi, że wszyscy będą się kulić ze strachu.
— Przepraszam, panienko — mówi młody mężczyzna, który jest z Harrym, z ciepłym uśmiechem. „Masz na stanie... słone wyroby cukiernicze? Mam słabość do słodyczy, ale wolałbym trochę słonej słodyczy.
„Oczywiście", mówi, patrząc to na nich, to na przód. Merlinie, była głupia, że w ogóle się martwiła, kiedy przybyli. Idioci aurorzy! Przyjazd do Miodowego Królestwa po słodycze, kiedy mieli prowadzić śledztwo! Widzieć? Ona nie ma się czym martwić. - Co by pan chciał, panie Potter?
— Hm, nie wiem — odpowiada Potter. „Tak samo jak mój... przyjaciel."
Cecilia odwraca się na zaplecze i po kilku chwilach wraca do lady. Dwaj mężczyźni prowadzili cichą rozmowę, zanim ponownie weszła, ale ona nie zwraca na to uwagi. – Oto nasze nowe słone wyroby cukiernicze – mówi, kładąc je na blacie. „Nasz słodki toffi ze słoną wodą jest najnowszy".
Młody człowiek nuci. „Można powiedzieć, że wszystkie dobrze się sprzedawały w miniony weekend w Hogsmeade, prawda? Oczywiście, zanim wydarzyła się ta straszna tragedia?
– Tak – mówi ostrożnie Cecilia, kusząco, żeby chwycić różdżkę. Może się myliła. Może coś podejrzewają.
Młody mężczyzna tylko się uśmiecha, ignorując jej widoczne zdenerwowanie. „A które z tych słonych słodyczy zawierały chlorek potasu?" pyta niewinnie. – Czy to był słodki toffi ze słoną wodą?
Jej różdżka znika w jednej chwili. " Crucio! " krzyczy, ale zostaje odbita przez Protego . Expelliarmus w połączeniu z Incarcerous rzucił ją na ścianę, pozbawioną różdżki i związaną .
Była głupia, myśląc, że uda jej się uciec od Harry'ego Pottera.
Głupi. Tak głupio. Co teraz pomyśli o niej jej kochanka?
Zasługuje na śmierć za to, że została złapana.
„Dlaczego próbowałeś Crucio , mój przyjacielu?" Harry Potter pyta ją ze złością w słowach: „ Co zrobiłaś? "
„To proste" — wyjaśnia młody mężczyzna, podczas gdy Cecilia ze złością pluje na podłogę. „Chlorek potasu jest związkiem chemicznym, który może wywoływać zawały serca u swoich ofiar. Jest powszechnie używany do tego celu. Ale ponieważ jest to naturalnie występujący związek, nie można go łatwo wykryć podczas sekcji zwłok". Uśmiecha się, wskazując na słone słodycze na blacie. „Chlorek potasu pochodzi z wyschniętych osadów jeziornych. Ma słony smak i łatwo rozpuszcza się w wodzie. Dlatego gdyby zrobić z niego toffi ze słoną wodą, byłby niewykrywalny".
Szczęka Harry'ego opada. – Skąd, do cholery, tyle wiesz o chlorku potasu?
- To podstawowa mugolska chemia, Harry. Naprawdę, ty też dorastałeś w mugolskim świecie – beszta go. Odwraca się do Cecilii, a jego uśmiech rośnie. „Założę się, że odmierzyłeś konkretne kwoty... och, nie. Założę się, że wcześniej wybrałeś ofiary i dałeś im dodatkowe toffi w sklepie, prawda? Tylko po to, by upewnić się, że dotyczy to różnych domów, ras, płci i tak dalej. Dobry Boże, byłeś dokładny , prawda? Najwyraźniej jednak nie dość dokładnie.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578