Śmierć ponownie przekracza czas i przestrzeń, przenosząc się do Albanii w świecie Żywych.
W końcu nadszedł czas na wypełnienie zadania, które wyznaczył mu los.
Ląduje w opuszczonym magazynie, który jest kwaterą główną Delphini Riddle. Chciałby poprosić Los o bardziej szczegółowe instrukcje, ale w tej chwili jest zbyt zajęta rozmyślaniem nad Riddle'em, ponieważ jakiś czas temu modlił się do Niej. Śmierć chce się śmiać. To prawie tak, jakby Los się w nim podkochiwał, czy coś.
Delphini siedzi na swoim tronie ze szkieletów, z wielkim wężem na ramionach, słuchając tego, co donosi jej zamaskowany sługa z wbudowanym filtrem głosowym. Ach, to ten mugol, Charlotte Deneuve. Dobrze. Nie planował ujawniać się przed mugolem.
Wąż Delphini syczy coś do niej, a Delphini gwałtownie wstaje ze swojego tronu, wyciągając różdżkę. "Kto tam idzie?" ona żąda.
Śmierć zbliża się do niej, jego szaty ciągną się po podłodze. – Cześć, Delphini – chrypie.
Nie marnuje czasu, strzelając w niego Zabójczą Klątwą za Zabijającą Klątwą, myśląc, że jest najeźdźcą w jej kryjówce. Kiedy to nie działa, instruuje swojego mugola, aby wystrzelił w niego tuzin pocisków.
„Tak" śmieje się Śmierć, gdy kule przechodzą przez niego. „To nie zadziała".
"Skąd znasz moje imie?" Pstryk Delphini. – I jak to przeżyłeś?
„Nie jestem zwykłym człowiekiem" — mówi Śmierć. „Jestem istotą znaną jako Śmierć. Znam imię każdego człowieka.
Delphini cofa się ze strachu. Jakie to zabawne, myśli Śmierć. Zarówno ojciec, jak i córka bardzo się go boją. „D-Śmierć?" jąka się, blednąc szybko. „Czy jesteś tutaj, aby odebrać mi życie?"
Chichocze. „Merlinie, nie. Wręcz przeciwnie." Sięga do swoich szat, wyciągając półprzezroczysty kamień w kształcie rombu z wypisanym na nim symbolem Insygniów Śmierci. „Jestem tutaj, aby dać ci prezent".
Kładzie kamień w jej wyciągniętych dłoniach. „Czy to... czy to jest to, o czym myślę?" – pyta Delphini głosem podnoszącym się z niedowierzania.
„Tak" Śmierć kiwa głową. „To Kamień Zmartwychwstania".
Szczęka Delphini opada. "Dlaczego?" ona pyta. „Dlaczego mi to dałeś?"
„Więc możesz wreszcie wskrzesić człowieka, którego tak bardzo pragnąłeś przywrócić do życia" — mówi Śmierć. – Więc możesz wreszcie wskrzesić swojego ojca.
Delphini wygląda na zszokowaną. – Ja... mogę to zrobić? pyta, drżąc. "Ale jak?"
– Czy wiesz, jak twój ojciec został po raz pierwszy wskrzeszony, Delphini? Śmierć pyta. – Czy wiesz, jak odzyskał swoją cielesną postać, po trzynastu latach jej braku?
– Tak – mruczy. „Eliksir regeneracji. Kość ojca, nieświadomie dana. Ciało sługi, dobrowolnie złożone w ofierze. Krew wroga, wzięta siłą. Potrzebowałbym również podstawowej formy mojego ojca.
„Zgadza się", Śmierć kiwa głową. „Jeśli uzupełnisz eliksir regeneracji i dodasz Kamień Wskrzeszenia do kociołka, to wystarczy, by sprowadzić twojego ojca z powrotem. Nie potrzebowałbyś jego prymitywnej formy.
Delphini kręci się w głowie. Nigdy nie myślała, że przywrócenie jej ojca byłoby możliwe, ponieważ brakowało jej jego pierwotnej formy. – Poczekaj chwilę – prosi. „Mogę oddać własne ciało, ponieważ jestem jego sługą i córką. Mogę iść na cmentarz w Little Hangleton i wydobyć pył kostny jego ojca. Ale jak mam zdobyć krew jego wroga?
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578