„Tomie Marvolo Riddle" — mówi Fate, śmiejąc się lekko — „Zawsze byłeś zbyt sprytny dla własnego dobra".
Jest tam, gdzie zawsze - czuwa ponad ludzkim światem. Czerwone nici wokół Niej lśnią, gdy się wirują. Zawsze tka, zawsze się zmienia.
Los ciągle się zmienia, ale jest też stały.
Oglądała Toma Riddle'a. Obserwowała go już od jakiegoś czasu, naprawdę. Jest jednocześnie fascynujący, odrażający i przerażający.
Wie, kim jest, co zrobił.
Nie powinna wybierać faworytów, ale Zawsze miała do niego słabość.
Nie. To raczej zamiłowanie wynikające ze znajomości.
Oczywiście Tom Riddle był uwikłany w Los nie raz. Przepowiednia. Kto mógłby zapomnieć?
On zawsze w Nią wierzył. Głęboko. Zabiłby nawet za to, co Ona postanowiła. Za to, co przepowiedział Los.
On nadal w Nią wierzy, teraz. To zabawne, niemal urocze, sposób, w jaki próbuje Ją rozgryźć. Co ona planuje.
Nawet w niewoli Harry'ego Pottera Tom Riddle nigdy nie przestaje Ją zaskakiwać.
Ale jest już za blisko. Zbyt blisko prawdy.
Ona musi to zmienić.
Wścibskie słowa Śmierci skierowane do Harry'ego przyniosły odwrotny skutek, ale teraz Harry podzielił się radą Toma Śmierci.
Śmierć. Naprawdę musi go opanować. Musi przestać ingerować w ludzki świat i psuć Jej plany.
Zanurza się w umyśle Toma Riddle'a, a on jest tak bliski zaśnięcia, że to naprawdę zaskakująco łatwe. Połowa pracy jest już wykonana, ponieważ Tom wywnioskował, że Harry przeciwstawi się Przeznaczeniu, bez względu na wszystko, i nigdy nie zapomni, co Tom mu zrobił.
Teraz musi tylko upewnić się, że Tom myśli tak samo. Że też nigdy nie przekroczy przeszłości.
Wzdycha, łącząc myśli w umyśle Toma. Słowa Śmierci spowodowały rozłam, ale to dobrze. Takie rzeczy wymagają czasu, nie można ich przyspieszać. I to nie jest tak, że nie jest cierpliwa.
Pomyślała, że sto lat wystarczy, by złagodzić ból, urazy, które ta dwójka żywi do siebie. Ale myliła się. Nienawiść, którą dzielą, tylko wzrosła z czasem.
To nie ma znaczenia. Jest zdeterminowana, by wszystko przejrzeć.
Tom nigdy nie miał zdolności do kochania. Ale Harry to zrobił. Harry tak.
Ma tylko nadzieję, że to wystarczy.
___
Budząc się, Voldemort ziewa, powoli pocierając oczy. Na szczęście nie śnił zeszłej nocy, ale jego myśli natychmiast wracają do rozmowy z Harrym zeszłej nocy. Rada, którą dała mu Śmierć. Harry miał rację, kiedy powiedział, że to tylko kupa bzdur. Jak którekolwiek z nich mogło zapomnieć o przeszłości? Powiedział, że powinni zgodzić się na rozejm, ale to tylko ze względu na grzeczność. Nigdy, przenigdy nie zgodzi się z Potterem. Nigdy nie polubi Pottera. Szczególnie nie teraz, jako jego więzień.
Voldemort zdmuchuje grzywkę z oczu. Rzadko wścieka się na swoją obecną sytuację, bo wie, że to bez sensu. Ale teraz chce wpaść w szał, tak jak Harry. Ma ochotę kopać, krzyczeć i rozrywać pokój na strzępy. Przyzwyczaił się do swojej obecnej sytuacji, ale to niekoniecznie czyni go łatwiejszym. Nie sprawia, że przełykanie swojej dumy jest lepsze.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578