Voldemort budzi się ponownie, jego oczy są suche i lepkie. Uświadamia sobie, że leży na łóżku Harry'ego, przykryty kołdrą aż po brodę. On się porusza.
"Dobry. Wstałeś." Głos Harry'ego jest delikatny, a kiedy Voldemort siada na łóżku, widzi Harry'ego siedzącego na krześle przy łóżku. Na stoliku nocnym stoją dwie parujące filiżanki herbaty. – Teraz możesz mi powiedzieć, o co chodziło zeszłej nocy.
Wzrok Harry'ego jest łagodny, a Voldemort jest zniesmaczony widząc litość w jego oczach.
Szkoda. Żałował mnie, tak długo. Dlatego wyciągnął mnie z Limbo, prawda?
Nie chcę jego pieprzonej litości!
Gardło Voldemorta jest suche, gdy przełyka, więc sięga po filiżankę herbaty, owijając wokół niej palce, by się trochę rozgrzać. Bierze długi łyk, wzdychając. – Nie muszę ci nic mówić – mówi stanowczo.
Harry marszczy brwi. – Wiem, że nie musisz – mówi powoli – ale byłbym wdzięczny, gdybyś mi powiedział.
"Co?" Voldemort pstryka. - Albo każesz mi powiedzieć, prawda?
Cisza wisi w powietrzu, ale Voldemort widzi odpowiedź w oczach Harry'ego. Tak .
Voldemort połyka kolejny łyk herbaty, nie mogąc pozbyć się uczucia irytacji spod skóry. „Miałem koszmar Limbo" — mówi krótko, pomijając szczegóły.
Harry poprawia się na krześle. „Czy często śnisz o Limbo?" – pyta cicho.
Szczęka Voldemorta zaciska się na to wspomnienie. „Kiedyś o tym marzyłem. Pierwszej nocy kazałeś mi spać w salonie. Ale sen zeszłej nocy był... gorszy.
Harry, na szczęście, nie wtrąca się dalej. Nadal ma ten okropnie zamyślony wyraz oczu, a Voldemort nie może powstrzymać się przed warknięciem na niego. - Idź zabierz swój kompleks wybawiciela gdzie indziej, Potter - warczy. - Tylko dlatego, że miewam koszmary, nie oznacza, że jestem twoją nową sprawą charytatywną.
Przynajmniej to zmyje ten smutny, delikatny wyraz twarzy Harry'ego. Jego grymas powraca i jest znajomy. - Jesteś takim pieprzonym dupkiem, Riddle. To ty przyszedłeś tutaj, płacząc w środku nocy! Próbowałem pomóc!" Rzuca Voldemortowi spojrzenie. – Nie tak, jakbyś zasługiwała na pomoc, czy coś. W ogóle .
Voldemort piorunuje go wzrokiem. – Cóż, nie powinienem był przychodzić – mówi obojętnie. – W każdym razie nie potrzebowałem twojej „pomocy".
Harry śmieje się z niedowierzaniem. „Teraz wiem , że to kupa bzdur. Lubisz, kiedy cię dotykam.
To nie pytanie, to stwierdzenie. Harry mówi to pewnie, bez wahania, jakby wiedział, że to prawda.
Zaprzeczenie wzrasta w Voldemorcie, ale szybko zostaje zmyte przez szok.
Prawda jest taka, że wciąż nie może uwierzyć, jak bardzo jest przejrzysty dla chłopca. Może nawet próba manipulowania Harrym Potterem była od początku skazana na niepowodzenie. Chłopiec może przejrzeć swoje kłamstwa, przejrzeć swoje fasady, które uważał za tak starannie wykonane. Potrafi dostrzec prawdziwe emocje kryjące się pod powierzchnią jego maski.
Nic nie umknie Harry'emu. Nawet to.
- To cię uspokaja - dodaje Harry. „Pociesza cię. I nienawidzisz siebie za to.
Szok Voldemorta szybko zostaje zastąpiony czystym oburzeniem. Wstaje gwałtownie z łóżka, pochylając się nad Harrym. " Kurwa . Ty – pluje, dźgając Harry'ego palcem w klatkę piersiową. Chce zrobić o wiele więcej - chce skręcić kark Harry'emu, chce patrzeć, jak życie opuszcza te jasnozielone oczy - ale to wszystko, co może teraz zrobić, mając złożone ślubowanie.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Genel KurguOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578