88

165 9 0
                                    

Harry budzi się z uczuciem palców przeczesujących jego włosy, zatrzymując się na jego bliźnie. "Hmm?" – mruczy, otwierając jedno oko.

Przez bliznę wyczuwa rozbawienie Voldemorta. — Dzień dobry, Harry — mówi.

Harry siada w mgnieniu oka, zalewają go wspomnienia ostatniej nocy. Szarpie się po koszulę i zapina ją, rumieniąc się. Voldemort śmieje się z jego chęci zakrycia się, a to tylko sprawia, że ​​Harry rumieni się mocniej, ponieważ Voldemort wciąż jest nagi.

— Och, Harry — śmieje się Voldemort. — Jesteś taką dziewicą.

„To dlatego , że jesteś całkowicie bezwstydny!" wykrzykuje Harry.

"Oh naprawdę?" Riddle jest nagle zbyt blisko, przyciskając Harry'ego do wezgłowia. – A co z tym, kiedy tak głośno jęczałeś moje imię zeszłej nocy?

Harry wzdycha z oburzeniem. „Nie - nie mów o tym!"

Voldemort chichocze. „Chciałbym sprawić, żebyś znowu jęczała" – szepcze, odsuwając twarz o cal.

Harry wycofuje się tak daleko, że uderza głową o wezgłowie. Nie. Nie może ponownie pocałować Riddle'a. Bo jeśli to zrobi, będzie... rozproszy się i będzie tego za dużo, i będzie mu zbyt dobrze, tak jak zeszłej nocy.

To tylko seks , przypomina sobie stanowczo. To jest – to jest tylko uwolnienie. To tylko po to, by zaspokoić pragnienie, którego nie mogę stłumić. Nie ma znaczenia z kim.

To zdecydowanie nie ma znaczenia.

Absolutnie nie.

Ostatnia noc była... Harry się rumieni. To było najbardziej intensywne doświadczenie seksualne, jakie kiedykolwiek miał. I to było z Tomem. Nie potrafił tego wyjaśnić. Dlaczego ręce Toma na nim były takie przyjemne. Harry tego nienawidzi – nienawidzi tego, że tak bardzo to lubi.

Ale wrażenie, że Tom głaskał ich razem, było oszałamiające i Harry skłamałby, gdyby powiedział, że tego żałuje albo nie chce tego ponownie. Mimo to przyznanie się do tego wprost zraniło jego dumę. – Włóż ubranie – nalega ostro. „Mamy robotę do wykonania".

- Daj spokój - beszta Voldemort, spuszczając wzrok na usta Harry'ego. – Nawet poranny numerek?

— Nie — warczy Harry i wstaje z łóżka, kierując się do łazienki, by wziąć prysznic.

___

Adelajda marszczy brwi. „Wujek Harry!" beszta, ciągnąc go za rękaw, „Zagraj ze mną!"

Harry wyrywa się z zadumy. – Och, przepraszam, Addy – mówi szybko. Stoją na podwórku za domem, a on uczy ją, jak utrzymywać równowagę na zabawkowej miotle. „Eee, zacznij od nowa i spróbuj jeszcze raz".

Adelaide dąsa się, opadając na ziemię. Upuszcza miotłę i wyciąga pulchną dłoń. "W górę!" wykrzykuje, a zabawkowa miotła wpada jej do ręki. Stoi na miotle, która unosi się nad ziemią, i uśmiecha się wyczekująco do Harry'ego.

- W porządku, dobra robota, Addy - chwali Harry. Adelajda uśmiecha się. Lubi otrzymywać pochwały od wujka Harry'ego. Podnosi nogi i miotła unosi się, ale trochę się chwieje.

— Za szybko, Addy — beszta go Harry. „Pamiętaj, aby obie nogi były równomiernie nad miotłą. Inaczej stracisz równowagę.

Addy wciąż znajduje się na wysokości około pięciu stóp w powietrzu – Harry z łatwością może ją złapać, jeśli spadnie. Utrzymuje równowagę i obraca się, chichocząc.

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz