Harry budzi się wstrząśnięty.
Zasnął. Zasnął w łóżku z Voldemortem .
Wszystko, co Harry pamięta jako ostatnie, to złożenie przysięgi i bycie tak wyczerpanym magią wymaganą do jej związania, wraz z wyczerpaniem po nieprzespanej nocy, że zemdlał w łóżku. Zakłada, że ciężar przysięgi również bardzo odbił się na Voldemorcie, który na początku miał słabą magiczną aurę.
Harry ostrożnie uwalnia się z uścisku Voldemorta, z którego zarzucił rękę na ramiona Harry'ego. Harry cicho wstaje, czując się roztrzęsiony, i woła Pinky, mówiąc jej, żeby miała oko na Voldemorta, kiedy ten bierze prysznic.
Chociaż przysięga ma sprawić, że poczuje się lepiej, Harry wciąż nie ufa Voldemortowi. Nie ufa, że nie ucieknie, nie pojedynkuje się z nim ani nie zrobi czegoś , kiedy Harry się odwróci.
To dobrze, że Harry ma kolekcję magicznych portretów. Po prysznicu zabiera się do wieszania portretów w różnych miejscach w domu, żeby mogli mieć oko na to, czy Voldemort kiedykolwiek czegoś spróbuje. Ha. Harry chciałby zobaczyć, jak próbuje.
Harry wraca do swojej sypialni po zawieszeniu ostatniego portretu – Snape'a w kuchni – kiedy się zatrzymuje.
Łóżko jest puste.
Harry słyszy kroki dochodzące z korytarza.
Jego różdżka jest wyciągnięta, zanim może nawet pomyśleć, i otwiera drzwi z hukiem, biegnąc korytarzem...
Voldemort tam stoi, jego kręcone włosy są wilgotne. Ma ręcznik owinięty wokół talii. Nic więcej.
Kiedy widzi postawę Harry'ego i napięcie w jego brwiach, śmieje się i podnosi ręce za głowę. — Majtki już się pokręciły, Potter? Złożyliśmy przysięgę. Nie zamierzam cię skrzywdzić, właśnie brałem prysznic.
Powietrze uchodzi z niego, a Harry prawie czuje się wyczerpany. „Pinkey" – mówi. "Pinkkey!"
Skrzat domowy wyskakuje z korytarza, piszcząc i unikając kontaktu wzrokowego z Voldemortem. - C-co jest, M-Panie Potterze, proszę pana...
– Miałeś go pilnować! Harry grzmi. Nigdy nie podnosi głosu na Pinky'ego, nigdy. W oddali ma nadzieję, że Hermiona tego nie słyszy, skąd powiesił jej portret w salonie. „Nie powinien wychodzić z łóżka".
Pinkey wydaje żałosny dźwięk. – Gość M-Mastera chciał tylko wiedzieć, gdzie jest łazienka, proszę pana. Pociąga za jedno ze swoich długich, opadających uszu. „P-czy Pinky zrobił coś złego?"
- Po raz ostatni - mamrocze Harry - On nie jest moim gościem!
— Naprawdę, Potter — beszta Voldemort, zakładając niesforny lok za ucho, kiedy idzie korytarzem do sypialni. Harry podąża za nim, zakłopotany. „Jestem z tobą związany przez pięć lat. Przysięgałem tobie, mojemu ciału i mojej magii. Zdecydowanie jestem twoim gościem.
- Jesteś moim więźniem - poprawia go Harry. Voldemort go ignoruje, przeszukując szuflady komody Harry'ego w poszukiwaniu czegoś do ubrania.
„Możemy spierać się o semantykę przez cały dzień" – rozmyśla Voldemort, podnosząc jasnoniebieską zapinaną na guziki koszulę. „Hm. Ciekawe czy to będzie mi pasować. Zapomniałem swoich pomiarów, kiedy byłem w tym ciele. Przygląda się Harry'emu. „Jesteś niższy ode mnie i trochę chudszy, ale moje ramiona są szersze. Mimo to uważam, że powinno pasować.
Harry wydaje niemożliwie sfrustrowany dźwięk. „Nie masz na sobie moich ubrań".
- W takim razie nie przypuszczam, żebyś transmutował mi nowe, skoro nie mogę tego zrobić? – pyta Voldemort, już wzruszając ramionami na niebieskiej koszuli Harry'ego i zapinając guziki. Harry go ignoruje, odwracając się z czerwoną twarzą, gdy Voldemort zrzuca ręcznik i zakłada bieliznę z innej szuflady oraz parę granatowych spodni.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Tiểu Thuyết ChungOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578