Kiedy schodzą po desce, Voldemort ma wrażenie, że w pewnym sensie idzie na śmierć. MSC Rosario rozbił się na Isle Molène. Mugolska załoga rozproszyła się do źródła śpiewu. Nigdzie nie można znaleźć kapitana Wrighta i DI Millertona. Harry Potter jest obecnie raczej ubezwłasnowolniony, ponieważ Voldemort tylko tymczasowo go ogłuszył, a Voldemort jest jedynym racjonalnie myślącym człowiekiem w promieniu co najmniej tysiąca mil.
Czy tak się czułeś, mając cały świat na swoich barkach?
Voldemort drwi z tej myśli. Deski się chwieją, gdy schodzą w dół do skalistego brzegu wyspy. Otacza ich mgła, ale to teraz najmniejszy problem. Jego ubranie jest przesiąknięte od przypływu, a Harry patrzy na niego ze zdezorientowanym, choć jasnym wyrazem twarzy.
Dobrze. Voldemort sapie, zdmuchując grzywkę z oczu. Nie ma pojęcia, co dalej. Nigdy wcześniej nie walczył z syreną, a tym bardziej bez różdżki i większości swojej magii. Jego najlepszym rozwiązaniem w takich czasach jest oczywiście Avada Kedavra dla każdego, kto stanie mu na drodze, ale wątpi, czy Harry pozwoli mu ponownie pożyczyć różdżkę. Do diabła, nigdy nie sądził, że Harry naprawdę się na to zgodzi.
Męczy się, myśląc o tym, co wie o syrenach. Syreny były czasami przedstawiane jako pół-ryby, skrzydlate kobiety z głosami, które wabiły żeglarzy do katastrofy, a później do ich śmierci.
Voldemort nieruchomieje. Załoga... jeśli nie będzie działać szybko, załoga może zginąć.
Nie żeby obchodziła go banda mugolskich marynarzy. Ale Harry... Harry'ego oczywiście by to obchodziło. Harry'emu zależy na wszystkich , na swój wyczerpujący, śmieszny sposób.
Jeśli Voldemort uratuje załogę, Harry może mu bardziej zaufać. Harry może nawet przywrócić mu przywileje związane z różdżką, o których mówił.
W końcu ta sprawa była drugą szansą Voldemorta.
Voldemort wzdycha. – Nie mogę uwierzyć, że to robię – mamrocze. Patrzy na ogłuszonego, zdezorientowanego Harry'ego. - A ty jesteś taką damą w opałach. Ty masz być bohaterem".
Harry marszczy brwi. „Nie jestem damą w opałach!" on krzyczy.
Voldemort mruga. „Myślałem, że mnie nie słyszysz", mówi, „Czy Muffliato nie działa?"
Harry krzywi się. – Czytam z twoich ust – mówi głośno.
— Daj spokój — mówi Voldemort — chyba że chcesz, żeby załoga została zjedzona przez stado syren.
"Co powiedziałeś?" Harry krzyczy: „Złapałem tylko„ zjedzony ".
Voldemort przewraca oczami. "Po prostu za mną Podążaj."
___
Wyspa Molène jest największą z archipelagu dwudziestu wysp u wybrzeży Bretanii. Jego skaliste brzegi są trudne do przejścia, ale Voldemort przeciąga przez nie siebie i Harry'ego. To, czego szuka Voldemort, nie jest trudne do znalezienia – on po prostu podąża za muzyką. Nie jest nim sparaliżowany, tak jak inni ludzie na pokładzie, ale wyczuwa, że dochodzi z jaskini w jednej ze skalistych formacji na wybrzeżu.
"Tutaj!" - wrzeszczy na Harry'ego, wskazując w górę. Harry kiwa głową i używa zaklęcia lewitacji, by pomóc im dostać się do jaskini. To dobry zespół, myśli Voldemort z roztargnieniem. Voldemort wskazuje mu, gdzie ma się udać, a Harry używa swojej magii, aby pomóc im się tam udać.
Są już blisko. Śpiew jest prawie nieznośnie głośny, a Voldemort prawie żałuje, że Harry nie mógł rzucić na niego Muffliato , tylko po to, żeby zagłuszyć hałas. Ale kiedy wchodzą do małej jaskini otwierającej się na skalistym wybrzeżu, jego oczom ukazuje się inny widok.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578