53

152 7 0
                                    

Jest wściekła. Poza pocieszeniem.

Najpierw Cecylia. Potem Darina.

A teraz Agnieszka.

Agnieszka.

Jest wściekła, ale tego nie okazuje. Nawet tego nie czuje.

"Czy to wszystko?" – pyta znudzona sługę, siedząc na swoim tronie ze szkieletów.

Jej zamaskowany sługa mówi: „Tak, moja pani" i płaszczy się przed nią. Żałosny. Sposób, w jaki ją czczą, jest zarówno pochlebny, jak i obrzydliwy.

Minęło trochę czasu, odkąd miała wyznawcę, który miał kręgosłup.

Siła tkwi w liczbach. Spędziła dużo czasu na gromadzeniu wystarczającej liczby zwolenników, więc nawet garstka ich śmierci byłaby nieistotna.

Jedynym problemem jest to, że każdy z nich jest zupełnie bezużyteczny, na własną rękę. Potrzebują jej, żeby ich prowadziła. Potrzebują kierunku. Przeoczenie.

To puste zbroje. To ona robi z nich żołnierzy, naprawdę.

Zaciska dłoń w pięść. Potter. Jego magiczny podpis, tak podobny do podpisu jej własnego ojca, krwawił przez wyblakły tatuaż Agnes, kiedy go dotknął.

To on popchnął Agnes do połknięcia języka. Kto popchnął też Cecilię i czyj odpowiednik zabił Darinę.

Zapłaci za to, co zrobił. Jego odpowiednik też, kimkolwiek jest.

Harry próbuje ją znaleźć, ale teraz nie ma żadnych tropów. Uśmiecha się.

Zamierza zemścić się na Potterze, ale jest cierpliwa. Musi czekać na swój czas.

Musi poczekać, jeszcze trochę, a wkrótce znów się podniesie.

___

— Tatuaż po prostu zniknął — mówi Harry, krzyżując ręce na piersi. – To najdziwniejsza rzecz, „Mionko".

Stoi w salonie w nocnej bieliźnie, rozmawiając z portretem Hermiony. Jest druga nad ranem, a Voldemort smacznie śpi na sofie obok niego, z Plutonem przytulonym do piersi.

– A ty masz kota – mówi z lekkim niedowierzaniem. „Jest raczej urocza. Przypomina mi Crooksa.

— Tak naprawdę nie chciałem jej zatrzymać — wyznaje Harry, przeczesując dłonią włosy. - To znaczy, Riddle to zasugerował.

Hermiona rzuca mu jedno z tych spojrzeń. Jeden z tych niesamowicie przenikliwych. "Złupić."

– Wiem – wzdycha. "Wiem. Ale wszystko jest pod kontrolą".

"Nie. Nie wiesz – warczy. „To jest twój dom, twoje zasady! To ty tu dowodzisz, Harry. Jeśli zaczniesz dawać mu wolności, stworzy to niebezpieczny precedens! Będzie naciskał i naciskał, i zobaczy, jak wiele może mu się uchodzić na sucho!"

„Co w tym złego?" pyta defensywnie. „To tylko kot".

„Dzisiaj przekonał cię, żebyś zatrzymała kota. Kto wie, o co poprosi jutro? Hermiona syczy. - On się tobą bawi, Harry. Czekając na okazję, czekając na otwarcie...

"Wiem to!" wykrzykuje gniewnie. „Wiem o tym lepiej niż ktokolwiek inny! Nawet lepiej niż ty !

Hermiona wzdycha. „Przepraszam", mówi, „ja po prostu..."

"Paranoidalny? Ja też." Harry zwiesza głowę. „Opowiedział mi dzisiaj, jak znęcali się nad nim w sierocińcu".

"Wiem. Podsłuchałam – wyznaje Hermiona.

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz