Harry wydaje okrzyk frustracji po tym, jak Elena aportuje się z trzaskiem. „Uciekła!"
- Powinieneś był ją zabić - mówi Voldemort, krzywiąc się. Próbuje wyjąć kawałek szkła z dłoni, ale palce mu się trzęsą, więc wbija go tylko głębiej w ranę. "Pierdolić!"
Harry wzdycha. "Pospiesz się. Musimy się stąd wydostać. To miejsce nie jest już bezpieczne.
Voldemort wpatruje się w Harry'ego. Jedna jego część – duża jego część – jest wściekła na Harry'ego, ale jest też część niego, która cieszy się, że widzi chłopca.
Przynajmniej teraz będzie trochę ciekawiej.
„Dlaczego wróciłeś?" – pyta Voldemort.
„Zabezpieczenia zostały zerwane. Czułem je – Harry wzrusza ramionami. „No dalej. Zadzwonię do Pinkeya, ty weź Plutona.
Eee, jest problem - krzywi się Voldemort, unosząc rękę, z której obficie ocieka krew.
Harry wzdycha i podchodzi do niego. "Co się stało?"
Voldemort milczy, gdy Harry leczy go Episkeyem . „Próbowałem zażyć Wywar, ale nie mogłem" — przyznaje niechętnie. „Upuściłem fiolkę"
Harry upuszcza uzdrowioną dłoń Voldemorta, poruszając różdżką, aby zapakować i zmniejszyć portrety na ścianie, a także kilka rzeczy, do transmutowanej walizki. – Skąd znali adres? – pyta Harry, lekko drżąc. To nigdy wcześniej się nie wydarzyło. Jego osłony nigdy nie zostały złamane.
- Wyobrażam sobie, że podsłuchali, jak wykrzykiwaliśmy to na publicznym kominku w Ministerstwie - mówi Voldemort, chwytając Plutona z miejsca, gdzie leżała zwinięta w kłębek za kanapą, najwyraźniej bojąc się odgłosów zaklęć, które właśnie usłyszała.
Ramiona Harry'ego opadają. – Kult uroborosa ma powiązania z Ministerstwem? Przeklina pod nosem. „Nie doceniłem ich. Nie miałem pojęcia – nie miałem pojęcia, że tu przyjdą albo będą szukać zabójcy Dariny".
Harry wygląda na wstrząśniętego tą wiadomością, blady i zdenerwowany. Voldemort szarpie go za rękaw. — Chodź, Potterze. Chodźmy stąd."
___
Kawalerka Harry'ego w Londynie z pewnością nie jest wystarczająco duża dla dwóch mężczyzn, kota, skrzata domowego i kolekcji magicznych portretów, ale nie mają wielkiego wyboru.
Voldemort chce zrobić złośliwy komentarz, pytając Harry'ego, czy ma do dyspozycji jakieś większe posiadłości, ale zdaje sobie sprawę, że żyje teraz dzięki łasce Harry'ego, więc mądrze trzyma język za zębami. „To miejsce jest... ładne" — stwierdza z zadowoleniem, chociaż jest tak zagracony, że prawie nie ma gdzie się przejść. "Wygodny."
- Zamknij się, Riddle. Wiem, że myślisz, że jest mały i ciasny – warczy Harry. Odkłada skurczoną walizkę i ponownie ją powiększa, wyjmując portrety i krótko opisując, co się wydarzyło.
Poczekaj minutę. - Więc teraz znowu jestem Riddle'em? – pyta Voldemort, uśmiechając się promiennie. Może ma szczęście – może Harry jest już po zdradzie. Będzie pracował nad ponownym zburzeniem murów Harry'ego i tym razem nie zrobi czegoś tak głupiego, jak zdrada Harry'ego, jeśli nie przyniesie mu to korzyści.
— W twoich snach, Voldemorcie — wypluwa Harry. Ach, typowy Harry, odbudowujący swoje ściany.
Voldemort uśmiecha się. Ma tak wiele rzeczy, które chciałby zrobić, które chciałby powiedzieć, teraz, kiedy Harry znów jest u jego boku. Ale zadowala się stwierdzeniem: „Po prostu nie możesz się mnie pozbyć, prawda?"
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Ficción GeneralOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578