Ludzie. Są takie przewidywalne. Tak zgniłe.
Książę Adrian wiedział, że słaby śmiertelnik zgodzi się na jego warunki. To zabawne, sposób, w jaki tak ślepo ufał słowom wampira.
Jakby książę Adrian zmienił słabego, ledwie magicznego człowieka w wampira. Jakby chciał nakarmić drobnego śmiertelnika jego własną świętą krwią.
Książę Adrian uśmiecha się, odrzucając ostatniego dawcę krwi, którego pozyskał. Odrzuca ją na bok, wycierając krew ściekającą z brody. Napełnił się krwią, ale wciąż jest spragniony. Wciąż głodny władzy.
Już prawie czas. Ten głupi śmiertelnik wkrótce przyprowadzi do niego Harry'ego.
Ledwo może się doczekać, kiedy uczyni Harry'ego jednym ze swoich.
Mój, myśli. On będzie mój.
A kiedy uczyni Harry'ego swoim dawcą krwi, Adrian skręci kark temu słabemu śmiertelnikowi. On i tak nie musi być w pobliżu.
Dokładnie tak, jak planowano, myśli Adrian i zmienia się w nietoperza lecącego wysoko na niebie.
___
- Prawdopodobnie powinniśmy po prostu wrócić do domu - wzdycha Harry. - Chodzi mi o to, że odpędziłeś Sophie, a ona ma wszystkie narzędzia do polowania na wampiry. Poza tym minął już prawie miesiąc. Wątpię, czy uda nam się złapać jakieś wampiry.
"Czekać!" – mówi nagle Voldemort. "Nie. Nie możemy jeszcze wyjechać!"
Harry marszczy brwi. "Co w ciebie wstąpiło?" Jedli śniadanie w swoim pokoju hotelowym iz jakiegoś powodu Voldemort wydaje się być dzisiaj wyjątkowo niespokojny.
— Dziś jest nów księżyca, Harry — mówi Voldemort. Bierze kolejny kęs swoich naleśników. – To ściągnie wszystkie wampiry na polowanie.
„Co jest takiego wielkiego w nowiu?" – pyta Harry, marszcząc brwi.
„Nie czytałeś książek o mitologii wampirów?" uwagi Voldemorta. „Księżyc w nowiu jest idealny do ich polowania. Rozkoszują się ciemną nocą".
- Okej - mówi Harry niepewnym głosem. — Nie jestem jednak pewien, jak mamy z nimi walczyć. Ponieważ wygląda na to, że z powodu zawieszenia broni nie mogę nawet używać mojej magii.
„To nie tak, że wcześniej nie złamaliśmy prawa. I być może nie musimy z nimi walczyć – mówi Voldemort. „Być może uda nam się negocjować".
"Negocjować? Z tymi potworami? Nie skorzystam z tej szansy".
— Wciąż — naciska Voldemort. – Powinniśmy wyjść wieczorem. To nasza największa szansa na ich wykrycie".
- Okej - Harry kiwa głową, wkładając śniadanie. "Tylko dzisiaj. Potem wrócimy do Anglii".
___
Wszystko, co zostało z zapasów Sophie do polowania na wampiry, to kilka drewnianych kołków i pistolet naładowany srebrnymi kulami.
– Strzelałeś już kiedyś z pistoletu? Harry pyta. Pakuje fiolki Eliksiru Uzupełniającego Krwi do torby razem z drewnianymi kołkami. Voldemort otwiera lufę pistoletu, oglądając wypolerowane srebrne kule.
— Nie — przyznaje Voldemort. „Ale jeśli mugole używają go codziennie, jestem prawie pewien, że jest łatwy w użyciu".
Serce Voldemorta bije szybciej, ale na szczęście jego praktyka medytacyjna ułatwiła mu uspokojenie się. Tej nocy zostanie zamieniony w wampira. Tej nocy odzyska część swoich mocy i nieśmiertelność.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Ficción GeneralOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578