- Nie rozumiem tego - mówi Voldemort. „Jeśli podejmujemy ryzyko wyjścia z domu, czy nie powinniśmy badać osób, które porzuciły Hogwart, aby dowiedzieć się, czy są związani z kultem uroborosa? A może nie powinniśmy starać się opiekować Eleną? Dlaczego w ogóle pomagamy tym mugolom odnaleźć zaginioną załogę?
„Ponieważ", odpowiada Harry, „stawką jest życie niewinnych ludzi". Są na głównym pokładzie i oglądają zachód słońca. Ocean rozciąga się wokół nich w nieskończoność. Voldemort ma lekkie mdłości i ma nadzieję, że uczucie choroby morskiej minie.
"Poważnie?" mówi Voldemort. „ Moje życie było zagrożone. Elena prawie mnie zabiła!"
- Ale nie jesteś niewinny - zauważa Harry.
Voldemort tylko się śmieje. — A ty, Harry? Kult też cię ściga.
- Wiem - mruczy Harry, wpatrując się w bezkresną wodę. „I już wiesz o mojej skłonności do przedkładania życia innych nad własne".
„Zły nawyk", zauważa Voldemort, „To tylko stawia cię w sytuacjach życia lub śmierci".
- Nawyk, który uratował wiele istnień - odpowiada z uporem Harry. Wygląda na zmartwionego. „A co, jeśli zniknięcie załogi było spowodowane czymś magicznym?" – pyta Voldemorta. „Co to może być?"
Voldemort nuci. "Porwanie? Zostali pod wpływem Imperiuse, aby opuścić statki towarowe? A może to kolejny atak gorgony i wszyscy mugole siedzą spetryfikowani na dnie morza?
Harry'ego dreszcze. – Mam nadzieję, że to znowu nie gorgony. Voldemort kiwa głową na znak zgody. - Cóż, myślę, że cokolwiek to jest, wkrótce się dowiemy.
Voldemort zagląda przez pokład i wzdycha. "Harry!"
"Co to jest?"
Punkty Voldemorta, podekscytowany. „Myślę... myślę, że to delfiny!" mówi, uśmiechając się.
Harry zerka ponad poręczą pokładu. Z pewnością grupa trzech delfinów pływa na krawędzi dziobu statku, a jeden podskakuje płynnym ruchem. Voldemort śmieje się, całkowicie zachwycony i coś ściska Harry'ego na ten dźwięk.
— Chcę zobaczyć ich z bliska — mówi Voldemort i wchodzi na najniższy szczebel poręczy pokładu.
„Łał!" Harry woła: „Bądź ostrożny!" Instynktownie staje za Voldemortem, aby chronić go, jeśli upadnie, a Voldemort spogląda zza krawędzi. Harry obserwuje go, rysy Riddle'a są zamglone ciemnym, różowozłotym światłem zachodzącego słońca. Uśmiecha się do wody, a jego ramiona wyciągają się po bokach dla równowagi, gdy stoi na poręczy...
„Czy wy dwoje bawicie się na Titanicu ?" słyszą chichot DI Millertona za jego plecami. Voldemort jest tak przestraszony, że Harry musi chwycić go w talii, żeby nie wypaść przez poręcz. – Nie radziłbym tego, panie Gaunt. Balustrady mogą być śliskie".
Voldemort marszczy brwi, schodząc z poręczy. Odwraca się do Harry'ego. - Dlaczego ten mugol mówi o Titanicu? pyta trochę nerwowo: „Nie zderzymy się z górą lodową, prawda?"
Harry wygląda trochę, jakby chciał się zaśmiać, a także jakby chciał umrzeć ze wstydu. - Odniesienie do mugoli - wyjaśnia z różową twarzą. „To już po twoim czasie".
„Przyszedłem po was na kolację" — proponuje DI Millerton. „Jemy w kuchniach w ładowni, jeśli chcecie do nas dołączyć".
___
Podczas kolacji z załogą, która składa się z zapiekanki z tuńczyka, którą Voldemort ponuro szturcha, Harry nie może się skupić.
Żartobliwy głos Alfreda odbija się echem w jego głowie. Czy wy dwoje bawicie się na Titanicu?
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Fiksi UmumOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578