Dobra, Harry nie jest zazdrosny.
Dobra, może on jest. Troszeczkę.
Nie. Jest ogromnie, astronomicznie zazdrosny, ponieważ Tom Riddle w jakiś sposób staje się ulubionym „wujkiem" Adelajdy.
Nie może ruszyć się nigdzie w domu, żeby nie usłyszeć: „Wujku Tom! wujku Tomku! Pobaw się ze mną!" Nawet na podwórku zawsze widzi Adelaide i Riddle'a leżących na trawie albo bawiących się w chowanego albo w berka.
To całkowicie irytujące i cholernie niemożliwe. Voldemort nawet nie lubi dzieci. Jest Voldemortem , krzycząc głośno, że próbowałby zabić dziecko, gdyby to przyspieszyło jego cele.
Ta myśl powoduje dreszcze wzdłuż kręgosłupa Harry'ego, gdy patrzy, jak Adelaide i Voldemort robią korony ze stokrotek na podwórku. Stokrotka Adelaide jest niechlujna i przypadkowa, ale Voldemort jest zaskakująco dobry.
W tej chwili może wyczuć lekką irytację i niecierpliwość Voldemorta, ale może też wyczuć jego zakłopotane rozbawienie. Nawet niechętne szczęście.
Z tego, na co wygląda, Voldemort lubi Adelaide.
A raczej Voldemortowi podoba się, że Adelajda woli go od Harry'ego.
Jak na zawołanie, Voldemort podnosi wzrok i zauważa Harry'ego obserwującego ich przez kuchenne okno. Uśmiecha się, a grymas Harry'ego tylko się pogłębia.
Otóż to. On zamierza z tym skończyć.
Nie da się prześcignąć śmiertelnemu wrogowi w rywalizacji o ulubionego wujka Adelajdy.
— Cześć, Addy — wita się Harry, wychodząc tylnymi drzwiami do kuchni. Adelaide nawet go nie przytula na powitanie. I pomyśleć, że kiedyś tak się cieszyła na jego widok. O nie. To już się zaczyna.
- Cześć, wujku Harry - promienieje. „Chodźcie zrobić z nami korony ze stokrotek!" Pokazuje mu swoją przekrzywioną koronę stokrotki, a kiedy ją podnosi, lekko się rozpada.
– Eee, nie, Addy. Nie wolałbyś latać? podpowiada Harry. Addy uwielbia latać na swojej zabawkowej miotle, a pod koniec lipca jest ładny, ciepły dzień. Niebo jest czyste, a to idealny dzień na latanie.
Ale Addy tylko dąsa się i kręci głową. „Chcesz zrobić stokrotki z wujkiem Tomem!" ona nalega.
Voldemort uśmiecha się. – Dobra dziewczynka, Addy – mówi pobłażliwie i mierzwi jej włosy. Ona chichocze.
Harry gapi się. Nie. Tylko jemu wolno stroszyć włosy Adelajdy! Jest świadomy, że to jest całkowicie dziecinne i to, że Adelajda lubi Riddle'a, nie oznacza, że ona też nie lubi Harry'ego. Ale nie może tego znieść.
„Dlaczego tak bardzo lubisz wujka Toma, Addy?" – pyta nagle Harry, zaciskając pięści ze złości.
Adelaide nuci, stukając się palcem wskazującym w podbródek. „Hmm... jest miły i bawi się ze mną, zaplata mi warkocze i fajnie jest ciągnąć za jego loki!" Wyciąga pulchne palce i ciągnie jeden z loków Voldemorta, patrząc, jak się odbija. „Boing! Hahaha!"
Harry tłumi śmiech z powodu nagłej, intensywnej irytacji, którą czuje przez bliznę. Voldemort piorunuje go wzrokiem, ale potem wygładza jego rysy. – Powiedz mu, Addy. Powiedz mu, jak się nazywam.
„Um..." Addy wkłada jej trzy palce do ust. „Wujek Tom?"
- Nie – łagodnie podpowiada Voldemort. "Inny."
Addy krzywi się w skupieniu. „O tak! Gruba brodawka.
Szczęka Harry'ego opada. Co?
- Niezupełnie - poprawia Voldemort. - Powtarzaj za mną. Vol-de-mort.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Ficción GeneralOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578