54

144 8 1
                                    

Voldemort zrywa się z łóżka Harry'ego i praktycznie biegnie do łazienki, zamykając się w niej szybko. Słyszy, jak Harry i szlama przerywają rozmowę – prawdopodobnie zastanawiając się, co skłoniło go do katapultowania się do łazienki – ale nie zwraca na nich uwagi. Szybko zrzuca ubranie i wchodzi pod prysznic, ustawiając wodę na najzimniejszą.

Tak. Zimny ​​prysznic z pewnością pomoże. Zdecydowanie. To musi pomóc.

Syczy pod strumieniem zimnej wody, drżąc, gdy się w niej zanurza. Jego kutas, który przed chwilą był twardy, teraz wiotczał.

Nie było mowy – nie było mowy – żeby coraz bardziej pociągał go Harry Potter .

Voldemort chce wyrwać mu włosy. Myślał, że Limbo to najgorszy los, jaki mógł go spotkać.

Jasne, że się mylił.

Złupić. Po prostu zrobił się twardy, myśląc o Harrym .

Voldemort nigdy wcześniej nie czuł do siebie takiej wstrętu. Szczęka zębami w lodowatej wodzie, ale trzyma się jej jak liny ratunkowej.

To nie może się dziać.

Było w tym tak, tak wiele rzeczy nie tak. Harry jest jego skazanym wrogiem. Harry jest heteroseksualny iw ogóle się nim nie interesuje. Harry go nienawidzi. Nienawidzi Harry'ego. Harry ma siedemnaście lat , na litość Salazara! To tylko chłopiec!

Cóż, niezupełnie, myśli Voldemort. Niemniej jednak.

To było absolutnie, wyjątkowo błędne. I może Voldemort powinien był to przewidzieć. Ale myślał, że cieszył się pocałunkiem wyłącznie z powodu reakcji, jaką wywarł na nim dotyk Harry'ego. Nie z powodu samego Harry'ego.

To nie może się dziać. Voldemort śmieje się z niedowierzaniem, bardzo pragnąc uderzyć głową o kafelki przed sobą.

Harry nie był nawet tak atrakcyjny. Nie był blondynem – nie żeby Voldemorta pociągały wyłącznie blondynki, ale z pewnością były w jego typie. Harry nie miał miękkich, kobiecych rysów twarzy Abraxasa i wielkich, szarych oczu. Nie miał nawet opalonej skóry i mięśni tego mugolskiego służącego, Roberta. Harry był niski i chudy, miał niepoprawnie rozczochrane włosy i duże, niebiesko-zielone oczy, które wyglądały tak pięknie, gdy były wypełnione łzami, a jego pluszowa dolna warga i zarumieniona skóra były tak niezrozumiale pociągające...

- Nie - syczy Voldemort, trzymając głowę w dłoniach. Czy on zupełnie oszalał ? "Nie. Nie!"

Słyszy pukanie do drzwi łazienki. "Tomek?" Głos Harry'ego woła po drugiej stronie drzwi. — Wszystko w porządku?

Voldemort zamarza. "Tak!" - odpowiada, odchrząkując trochę. "W najlepszym porządku."

Jest przerwa. „Dlaczego bierzesz prysznic?"

Voldemort śmieje się trochę nerwowo. „Dlaczego ktoś bierze prysznic? Oczyścić, oczywiście.

„Jest trzecia nad ranem".

" Więc? – warczy Voldemort.

Harry wzdycha. „Hermiona po prostu za bardzo się nakręciła" – wyjaśnia. „Ja... nie chciałem jej mówić, ale tak po prostu się wylało".

Voldemort naprawdę, naprawdę nie chce teraz rozmawiać z Harrym. "Możesz iść?" – pyta, mimowolnie w jego głosie sączy się odrobina desperacji.

"O tak." Harry zatrzymuje się. "Czy jesteś zdenerwowany? Brzmisz na zdenerwowanego.

- Na litość Merlina, po prostu wyjdź, Potter!

- Dobra, nieważne - mruczy Harry, a jego kroki stają się słabsze, gdy odchodzi.

Czekać. Straszna myśl właśnie przyszła Voldemortowi do głowy.

"Harry!" – woła trochę gorączkowo. "Czekaj!"

Kroki Harry'ego stają się głośniejsze, gdy ponownie stoi przed łazienką. "Co to jest?" – pyta Harry, brzmiąc na zirytowanego.

— Mam do ciebie pytanie — zaczyna Voldemort, próbując wymyślić, jak to dokładnie sformułować i zapewnić im obojgu minimalne zakłopotanie. „Jaki jest... pełny zakres moich emocji, które możesz wyczuć przez bliznę?"

Jest przerwa. - Um, w zasadzie wszystko, jak sądzę - mówi Harry. „Twoje szczęście, smutek, strach, podniecenie, nuda, irytacja, wstręt, czasem nawet głód, senność lub pragnienie, jeśli jest ekstremalne..."

„ Co?" Voldemort sapie, autentycznie zszokowany.

— Tak — mówi Harry. "Dlaczego pytasz?"

Voldemort zgrzyta zębami. „Czy jest coś jeszcze, co możesz poczuć?" – pyta, starając się, by jego głos brzmiał lekko i swobodnie. Jakby to pytanie w ogóle go nie dotyczyło.

Harry się śmieje. – W tej chwili wyczuwam twoją panikę.

- To nie jest śmieszne – warczy Voldemort. "Odpowiedz na pytanie."

"Nie wiem!" wykrzykuje Harry. – Czuję wiele twoich uczuć, dobrze? Zasadniczo wszystkie, które masz.

Nie ma innego sposobu, żeby o to zapytać, ale Voldemort musi wiedzieć. – Czy czujesz to, kiedy... kiedy jestem podniecona? pyta szybko.

Zapada straszna, długa cisza.

- Um - Harry śmieje się niezręcznie - uh, tak.

Voldemort czuje, jak ogarnia go metaforyczne tsunami wstydu. – Och – mówi odrętwiały.

– Dla mnie też to jest kurewsko dziwne. Nie wstydź się – mówi Harry tonem, który ma być uspokajający.

Ale to tylko pogarsza sprawę. "Jak długo?" – pyta Voldemort cichym głosem.

— Eee — mówi Harry — pamiętam, że to czułem, odkąd masz to nowe ciało. Myślę, że to dlatego, że Los połączył twoją duszę z moją? Więc twoje emocje, które czuję przez bliznę, są silniejsze. Nigdy wcześniej tego nie czułem, sto lat temu, dzięki Merlin. Cóż, w każdym razie. Odczułem to podczas kolacji w Baskerville Manor, a później tej nocy...

„Dlaczego nic nie powiedziałeś? Voldemort ryczy.

„Bo to jest kurewsko dziwne ! – krzyczy Harry. – Myślisz, że chcę poczuć twoje podniecenie? To cholernie szalone!"

– Mogłeś mi powiedzieć ! Voldemort krzyczy histerycznie.

„Co dobrego by to dało? Sprawiłoby to, że wszystko stałoby się takie niezręczne!

„Kiedy jeszcze to poczułeś?" – pyta Voldemort, zaczynając stawać się jeszcze bardziej zawstydzony.

Harry nuci. „Często w lecie, kiedy cię tu zamknięto. Och, i... — przerywa nagle.

Ale Voldemort już wie, co chciał powiedzieć. – A podczas pocałunku, prawda?

Uznaje następującą ciszę za potwierdzenie.

„Merlinie". Głos Voldemorta jest słaby. „Myślę, że mam nowego bogina".

Harry wybucha śmiechem. „Um, po prostu pójdę-"

— Nie — mówi Voldemort. "Czekać." Zwilża usta i myśli, co powiedzieć. "To nie tak."

— Wiem — mówi Harry. „To tylko reakcja fizyczna. Tak jak powiedziałeś."

Co? Reakcja fizyczna? Czy wiedział – czy wiedział , że Voldemort właśnie stał się twardy, leżąc w łóżku Harry'ego? Oh. Pewnie mówi tylko o... pocałunku. — Racja — mówi Voldemort.

— W porządku — mówi cicho Harry. „Powinieneś dokończyć prysznic". Jego kroki stają się coraz słabsze, gdy odchodzi.

Voldemort opiera czoło o kafelki prysznica przed sobą, marząc o tym, by okropna chwila została przeniesiona z powrotem do Otchłani. "Los?" mamrocze, patrząc w sufit, „Czy to część twojego planu?"

Nie wie i nie jest pewien, czy kiedykolwiek się dowie.

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz