Znajomość ma w sobie coś uspokajającego. Być może zamiłowanie do sposobu, w jaki niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają, bez względu na to, ile czasu upływa.
Uspokaja Voldemorta, daje mu podstawy, gdy widzi, że nawet w roku 2098 Harry Potter go nienawidzi.
Pierwszym zaklęciem rzucanym przez Harry'ego jest Expelliarmus . Voldemortowi chce się śmiać. To zdumiewające, jak nawet w obliczu najgorszego wroga, pierwszym odruchem Harry'ego nie jest skrzywdzenie. To prawie urocze. Prawie. Voldemort uważa, że to głównie jego głupota.
Oczywiście nic się nie dzieje, kiedy Harry wykrzykuje zaklęcie. Brwi Harry'ego ściągają się w zakłopotaniu, ale nie tracąc ani chwili, krzyczy: „ Drętwota! "
Nic się nie dzieje, znowu. Voldemort mruga do Harry'ego z leniwym uśmiechem na twarzy.
Przekomarzanie się. szyderstwo. igłowanie. Popychanie.
Zawsze wiedział, jak naciskać guziki Harry'ego Pottera.
„Petrificus Totalus ! "
Nic. Voldemort opiera się o łóżko Harry'ego, obraz nonszalancji.
Harry dyszy ze złości. Gniew dobrze wygląda u Harry'ego, myśli bezczynnie Voldemort. Uśmiecha się do Harry'ego. To daje mu Crucio , chociaż nic to nie daje.
„Czy już skończyłeś?" Voldemort beszta. Jego cierpliwość do wybryków Harry'ego wyczerpuje się.
W ostatniej próbie Harry unosi różdżkę i krzyczy: „ Avada Kedavra! "
Zielone światło pojawia się na końcu różdżki Harry'ego, ale nie trafia na zamierzony cel.
- To było w jakiś sposób bardzo karmiczne – mruczy z roztargnieniem Voldemort. „Po prostu mam wrażenie déjà vu". Uśmiecha się paskudnie do Harry'ego. "Zastanawiam się dlaczego."
Harry pędzi do przodu i rzuca się na Voldemorta. Ale Voldemort jest szybszy. Powala Harry'ego na ziemię, przyszpilając go w miejscu.
- Naprawdę, Potter - Voldemort wypluwa nazwisko swojego wroga. - Uspokój się i pozwól mi wyjaśnić.
Harry patrzy na niego z absolutną nienawiścią wypisaną na jego rysach, wykrzywiając miękkie usta w ostry grymas. Pochyla się do przodu i uderza czołem w nos Voldemorta, a Voldemort jęczy z bólu, gdy jego krew swobodnie płynie. To daje Harry'emu wystarczająco dużo czasu, by zmienić ich pozycje, przyszpilić go, jego ręce owinęły się wokół gardła Voldemorta.
Voldemort parska śmiechem. – Spójrz na siebie – mówi niemal z podziwem. „Wciąż nie straciłeś tego ducha ani refleksu Poszukiwacza". Jest prawie pewien, że Harry złamał sobie nos i oddychanie staje się raczej trudne.
Harry ze swojej strony wygląda na bardziej zdyszanego, niż Voldemort się czuje. „Jestem we śnie" — mówi sobie na głos. „Jestem we śnie. A - koszmar – powtarza z uporem.
- Prawdę mówiąc, nie jesteś - sapie Voldemort.
Palce Harry'ego boleśnie wbijają się w gardło Voldemorta. Testowy, testowy. Voldemort wiedział, że w jego własnym interesie nie leżało wywieranie nacisku na cierpliwość Harry'ego, ale nie mógł się oprzeć tej drwinie o Avada Kedavra.
Oddech Harry'ego staje się krótkim sapnięciem. Voldemort jest niejasno świadomy, że może mieć atak paniki.
– Czy to naprawdę takie złe znowu mnie widzieć? żartuje, trochę zdyszany.
To przynajmniej odwraca uwagę Harry'ego. Drży, oddech się pogłębia. — Nie jesteś prawdziwy — mówi pewnie Harry, cały czas trzymając mocno szyję Voldemorta. „To nie jest prawdziwe. Ze mną wszystko w porządku."
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578