Vinitra Patil podnosi wzrok znad biurka, kiedy jej drzwi się otwierają. Unosi brew. Zwykle nikt nie odważy się wtargnąć do gabinetu Ministra Magii bez zapowiedzi.
„Harry'ego Pottera?" zastanawia się głośno. Harry stoi w drzwiach, dysząc z wysiłku. Trzęsie się i wygląda na prawie chorego. Jest z nim jeszcze jeden mężczyzna, którego Vinitra jeszcze nie widział.
- Ministrze Patil - wzdycha Harry, robiąc krok do przodu - Słyszałeś nowiny?
Vinitra marszczy brwi, śmiejąc się nerwowo. „Nie czytałem niczego, czego nie było w porannych gazetach. Usiądź." Machnięciem różdżki odsuwa dwa krzesła dla Harry'ego i jego gościa, aby mogli usiąść. Harry zapada się w swoim krześle, jakby to była jego jedyna lina ratunkowa, gdy bierze głęboki oddech.
- Oczywiście - mówi poważnie Harry - Nie oglądałbyś mugolskiej telewizji. Wyciąga swój mugolski smartfon – Vinitra też go ma – i pokazuje jej fragment programu Rachel Rinaldi.
Vinitra wzdycha. – Och, Merlinie .
- Wiem - mówi ponuro Harry. - Myślę, że ma to bezpośredni związek z wiadomością spaloną w trawie w mugolskim Londynie. Chowa swój smartfon. „Wysłałem już wiadomość do Głównego Aurora Robertsa. Ma zespół w studiu telewizyjnym, który zbiera ofiary mugolskiej petryfikacji i wysyła je do Świętego Munga, podczas gdy warzy duże partie Mandragory.
" Nie– szepcze Vinitra, podnosząc wzrok, by napotkać oczy Harry'ego – A co ze Statutem? Zakrywa usta dłonią. „Wielka Brytania otrzyma tyle kar od Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów. Jestem już wyczerpany tutaj w domu, a teraz muszę grać w kontrolę szkód za granicą? Zdejmuje okulary w czerwonych oprawkach i szczypie nasady nosa. - Pomyśl o wszystkich mugolach, których musimy wymazać z pamięci! Ilu musiało to oglądać na żywo? Ilu jeszcze obejrzy wideo, gdy krąży w Internecie? Uderza biurkiem w nietypową dla siebie utratę kontroli. - A jak, do cholery, wyjaśnimy ofiarom mugolskiej rodziny pojęcie petryfikacji? Jak im powiedzieć, że nie są ani żywi, ani martwi? Jak im powiedzieć, że nie mogą nawet odwiedzić swoich bliskich, którzy zamienili się w kamień,bo są w Św. Mungu? "
– Jesteś kimś w rodzaju ministra. To pochodzi od gościa Harry'ego, młodego mężczyzny z kręconymi włosami i okrutnym, zadowolonym z siebie uśmiechem na twarzy. – Bardziej zależy ci na „opanowaniu szkód" w Statucie, jak to ująłeś, niż na złapaniu tego, kto to zrobił.
Już dawno nikt nie miał czelności potraktować Vinitrę z takim brakiem szacunku. „A ty kim jesteś", pyta krótko, „żeby przedstawiać tak nieproszoną opinię?"
Młody człowiek uśmiecha się. „Przyjaciel Harry'ego".
- On ma rację, wiesz - mówi Harry, wstając z dłońmi zaciśniętymi w pięści. „Pierwszą rzeczą, którą powiedziałeś po obejrzeniu tego filmu, była kontrola uszkodzeń uszkodzonego statutu. No właśnie, a co z ofiarami? A co z pieprzonym gorgonem? Trzęsie się, a wyraz jego twarzy jest udręczony.
Oczy Vinitry się zwężają. „Może wam się wydawać, że wiecie, jak wygląda moja praca", warczy, „ale ktoś musi myśleć jak polityk. Rzeczy takie jak PR i kontrola szkód w przypadku takiego naruszenia są absolutnie ważne! Niech aurorzy dowiedzą się, kto za tym stoi. To ich praca, nie moja!"
- W takim razie - mówi energicznie Harry Potter, wyglądając, jakby zbierał się w sobie - zostawię cię z tym.
___
"Kto to był?" – pyta bez ogródek Voldemort, kiedy idą na drugie piętro Ministerstwa.
„Vinitra Patil. Od niedawna jest ministrem. Chodziłem do szkoły z jej prababcią i prababcią". Docierają do Departamentu Przestrzegania Prawa Magicznego, aw powietrzu czuć niemal wyczuwalne napięcie. Aurorzy śmigają po okolicy, a nawet chodzenie po biurach jest zniechęcające.
Voldemort wydaje dźwięk potwierdzenia. – Myśli, że może ocalić Statut? Merlinie, czarodziejskim światem rządzą idioci. A mówili, że Thicknesse jest zły.
- Użyłeś Imperiuse Thicknesse - zauważa Harry. Voldemort uśmiecha się.
— Czekaj — mówi Harry, przypominając sobie wcześniejsze słowa Voldemorta. — Myślisz, że w ogóle nie da się uratować Statutu?
- To było na żywo w mugolskiej telewizji. Kto wie, ile osób oglądało? Jakim cudem Ministerstwo zamierza wymazać pamięć tych wszystkich mugoli? Po pierwsze, jak w ogóle wyśledzą każdego, kto widział tę transmisję lub klipy krążące w Internecie, takie jak ten, który pokazałeś ministrowi?
- Kurwa - szepcze Harry. - A mugole - w pewnym sensie wiedzą, czym są gorgony. Znają je przynajmniej z mitologii greckiej, z Meduzą.
— Tak — mruczy Voldemort. „Gorgona została wybrana celowo, ponieważ byłaby to istota rozpoznawalna przez mugoli. Niewielu z nich słyszałoby o bazyliszku.
„Ale jak, do cholery, napastnik w ogóle znalazł gorgonę?" Harry pyta z rozpaczą: - A w jaki sposób gorgona wyglądała jak ta mugolka, Rachel Rinaldi?
- Ile wiesz o gorgonach, Harry? – pyta Voldemort, przytrzymując otwarte drzwi do biur aurorów.
- Niewiele – przyznaje niechętnie Harry, gotów poczuć się głupio, wiedząc, że Voldemort wie coś, czego on nie wie.
- Ja też nie - mówi Voldemort, zaskakując Harry'ego. „Będziemy badać później. Po pierwsze, jak trafnie ujął to minister, dowiedzmy się, kto za tym stoi.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
Ficción GeneralOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578