Voldemort marszczy brwi, gdy wchodzi do biblioteki. "Co to za zapach?" On pyta. To zapach czegoś spalonego. Powietrze wypełnia zapach dymu i zwęglonego papieru. Jego oczy są przyciągane do portretów i zauważa, że brakuje jednego portretu, a na jego miejscu jest kupa popiołu.
W procesie eliminacji ustala, czyj to był portret. Voldemort uśmiecha się szeroko.
- Harry - pyta powoli, patrząc na chłopca, który siedzi skulony w fotelu. - Podpaliłeś portret Severusa?
Harry się rumieni. - Ja... naprawdę nie chciałem - mamrocze. „Powiedział coś, a ja... zdenerwowałem się".
- Szkoda - zauważa Voldemort, uśmiechając się wilczo. „Chciałbym być tutaj, żeby to zobaczyć".
Jeden kącik ust Harry'ego unosi się w małym, niechętnym uśmiechu. I och, jak Voldemort tęsknił za uśmiechami Harry'ego. - Nie powinienem był tego robić - mówi Harry. - Ja... zamówię jego nowy portret.
Voldemort mruczy, podchodząc do Harry'ego i mierzwiąc mu włosy. - Kiedy dostaniesz jego nowy portret, czy następnym razem pozwolisz mi czynić honory? On pyta.
Harry śmieje się wtedy. - Nie będziemy na zmianę palić portretów Snape'a - upiera się, a jego policzki są zarumienione.
"Naprawdę?" - pyta Voldemort, gładząc grzywkę Harry'ego. "Byłoby fajnie."
Harry patrzy na niego, uśmiechając się delikatnie, aż portret zdrajcy krwi wydaje bardzo głośny, celowy kaszel.
Harry natychmiast wraca do rzeczywistości, a Voldemort wrze, żałując, że nie mógł dłużej cieszyć się tą czułą chwilą z Harrym. - Masz coś w gardle, Weasley? Voldemort pstryka. - Czy to mogą być prochy z portretu Severusa? Ciekawe, czy będziesz następny.
- Nie spalę portretu Rona - upiera się Harry.
- Dzięki, stary - mówi portret Weasleya.
- W każdym razie - mówi surowo Hermiona - naprawdę powinniśmy rozmawiać o Ministerstwie.
Typowa Hermiona, przechodząca od razu do rzeczy. Voldemort zastanawia się, czy zawsze była taka apodyktyczna. Ma ze sobą artykuł z Proroka Codziennego i czyta go na głos, aby reszta portretów mogła usłyszeć wiadomości.
- Chcą, żebyś dostarczył Czarną Różdżkę i Pelerynę Niewidkę? Dumbledore mówi, kręcąc głową. - Harry, czy zdajesz sobie sprawę, co to znaczy?
Harry przełyka. „Ktokolwiek stoi na czele kultu uroborosów - zakładam, że to kochanka - próbuje zostać Panem Śmierci".
Zapada głucha cisza. - Ale gdzie jest Kamień Wskrzeszenia? - pyta Voldemort, autentycznie zdezorientowany. - Wciąż to masz, prawda, Harry?
Harry wzdryga się, podobnie jak portrety. „Um", odpowiada Harry, „Jest w Zakazanym Lesie".
Brwi Voldemorta marszczą się. - W tym samym miejscu co... jak tyle lat temu?
- Tak - szepcze Harry.
Umysł Voldemorta wiruje. „W takim razie, czy istnieje możliwość, że kult uroboros mógł go znaleźć i zabrać dla siebie?" On pyta. „Zakładam, że go mają, skoro proszą cię o przyniesienie Czarnej Różdżki i Peleryny Niewidki, prawda?"
Portret Weasleya zapiera dech w piersiach. - Kurwa - mówi z naciskiem.
- Całkiem - mówi Dumbledore, kiwając głową. "Złupić. Czarna Różdżka wciąż jest pochowana razem ze mną, prawda?
- Zgadza się - mówi Harry. - Pochowałem to z tobą po ostatecznej bitwie. Ale jestem pewien, że myślą, że nadal mam go w swoim posiadaniu.
- Idź go odzyskać - instruuje Dumbledore. „Tak szybko, jak to możliwe. Nie chcesz, żeby znaleźli to przed tobą.
CZYTASZ
Przejdźmy na Drugą Stronę
General FictionOpis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/30717191/chapters/75804578