84

142 10 0
                                    

- Nie chciałem tego mówić przy mugolach – przyznaje beztrosko Voldemort. - Ale ten głupi mugolski policjant sam to odgadł. Syreny. Szalone, co?

— Skąd możesz być taki pewien? – pyta Harry, przewracając się na łóżku, by stanąć twarzą w twarz z Voldemortem.

- Cóż – zaczyna Voldemort. „Wabią cię swoją nieodpartą piosenką. A głos brzmiał jak kobieta, tak jak podobno syreny. Zazwyczaj można je znaleźć na skalistych wyspach – to tam wabią żeglarzy, by skierowali tam swoje statki".

Harry powłóczy nogami, trochę zakłopotany perspektywą, że mogą mieć do czynienia z syrenami , ze wszystkich rzeczy. Transmutował załogę kilka nauszników, które powinny, miejmy nadzieję, zagłuszyć śpiew syreny. Nadal nie bardzo wie, co zrobić z faktem, że kapitan wie już o możliwym istnieniu syren. Po zakończeniu tej sprawy będzie musiał po prostu rzucić na niego Obliviate , aby o tym zapomniał.

— Dwie rzeczy nie mają sensu — zaczyna Harry. „Po pierwsze, jak byłeś odporny na śpiew syreny? Słyszałeś to, ale nie chciałeś wyskoczyć za burtę, tak jak ja. A po drugie, dlaczego ten głos brzmiał tak... znajomo?

Voldemort uśmiecha się. „Czytałem, że homoseksualni mężczyźni są odporni na zew syreny" — mówi sucho. - Masz szczęście, że mnie tu masz, Harry. Mogę być jedynym rozsądnym człowiekiem na pokładzie, jeśli syrena zawyje ponownie.

— Nie ma mowy — warczy Harry. „To takie niesprawiedliwe! Tylko dlatego, że jesteś gejem, jesteś odporny na wdzięki syren?

Voldemort wzrusza ramionami. „Dla mnie to brzmiało jak ładny głos" — mówi. „Nic, po co warto skakać ze statku".

Harry patrzy w dół. Nadal czuje się irracjonalnie zawstydzony, że Voldemort przybył i ochronił go przed wezwaniem syreny, powstrzymując go przed wypadnięciem za burtę. Merlinie. Nie chce o tym myśleć. Nie chce myśleć o ramionach Voldemorta owiniętych wokół jego talii, wyciągających go z burzy.

„Ale dlaczego", pyta cichym głosem, „dlaczego mam wrażenie, że już kiedyś słyszałem ten głos? Dlaczego dźwięk syreny brzmiał tak znajomo?

– Bije mnie – komentuje Voldemort. „Moje pytanie brzmi: gdzie jest teraz zaginiona załoga?" Podpiera się na jednym łokciu. „Syreny zwykle zamieszkują wyspę. Więc muszą mieszkać w pobliżu wyspy i stamtąd wabić żeglarzy. Ale czy załoga jeszcze żyje? A gdzie jest ta wyspa?

— Zaczekaj — mruczy Harry, przypominając sobie coś ważnego. – DI Millerton powiedział, że jutro przypływamy na Isle Molène. Czy to możliwe, że mieszkają tam syreny?

— O Merlinie — szepcze Voldemort. „I dlatego wszystkie statki znaleziono w Zatoce Biskajskiej. Mieli dotrzeć do Brześcia, ale żaden z nich nie dotarł....a ta wyspa jest po drodze do Brześcia." Spogląda na Harry'ego, oczarowany. „Syreny żyją na Wyspie Molène i stamtąd zwabiły żeglarzy. Ale dlaczego teraz? Dlaczego nagle się pojawiły?

Harry naciąga kołdrę na ramiona. – Nie wiem – odpowiada cicho. To mu przypomina sprawę gorgony. Kolejne magiczne stworzenie o niezwykłych mocach, pojawiające się nagle znikąd. Kolejne stworzenie, które jest łatwo rozpoznawalne dla mugoli. Kolejna wpadka w statucie. Jeśli rozejdą się wieści o syrenach, minister Patil będzie na niego bardzo, bardzo zły.

„Czy myślisz", zaczyna, „że syreny są przez kogoś kontrolowane? Że... że właśnie zostali zwolnieni, skądś?

Voldemort prycha. – Myślę, że dowiemy się jutro, kiedy dotrzemy do Wyspy Molène.

___

Następnego ranka Voldemort wstaje do pustego łóżka. huh. Harry musiał się obudzić przed nim. Ubiera się, podchodzi do głównego pokładu i zatrzymuje się.

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz