80

140 8 0
                                    

Harry budzi się z uczuciem, że jest pokryty ciepłem. Śpi na boku i czuje ramię przewieszone przez jego talię, czyjeś ciało przyciśnięte do jego pleców.

Ginny? myśli sennie. Ale to nie w porządku. Zwykle to on przytulał Ginny we śnie, a nie na odwrót.

I, przypomina sobie z falą żalu, jej nie ma. Odszedł, jak wszyscy inni.

Więc kto to może być?

Nie.

Jego oczy otwierają się. Wciąż jest wczesny poranek i słabe światło słoneczne sączy się przez małe okratowane okno w rogu ich pokoju. Wydaje się, że pokój porusza się tam iz powrotem, co natychmiast wywołuje u Harry'ego falę mdłości. Lepiej, żeby szybko rzucił kolejny urok Wytrzymałości.

Ale poczekaj. Najpierw są pilniejsze sprawy do załatwienia.

Bo we śnie Voldemort przytulił się do niego. Wciąż śpi, z tego co Harry może powiedzieć – czuje klatkę piersiową Voldemorta na swoich plecach, czuje jego powolne wdechy i wydechy.

Ale może wyczuć coś jeszcze.

Riddle jest twardy i Harry może poczuć jego długość przyciśniętą do jego tyłka.

O Merlinie. Cała twarz Harry'ego zalewa się kolorem. Przynajmniej nie było to... zamierzone . To był tylko przypadek porannego drewna. Ani nic innego. W ogóle. I oczywiście nie miało to nic wspólnego z Harrym .

Harry przeklina pod nosem, starając się wydostać z łóżka, ale przy najmniejszym ruchu Riddle mamrocze tylko przez sen i mocniej trzyma Harry'ego. Harry leży tam, sztywny i pełen zażenowania. Może jeśli się uszczypnę, to się obudzę , myśli rozpaczliwie, jakby to był zły sen . Przynajmniej jeśli mogę chwycić różdżkę, mogę go ogłuszyć i wymknąć się z łóżka niezauważony...

Harry pochyla się, by chwycić różdżkę ze swojej szafki nocnej...

Kiedy Voldemort porusza się z jękiem. - Mmm - mruczy, muskając szyję Harry'ego.

Akcja sprawia, że ​​Harry wydaje zaskoczony pisk. - Zejdź ze mnie , Riddle! wykrzykuje, nie mogąc się już dłużej powstrzymać.

„Hę?" Voldemort mruga, budząc się, przeczesując dłonią swoje zmierzwione loki. "Złupić?"

Harry gramoli się tak daleko, jak tylko może w wąskim łóżku, które ma około cala. Voldemort mruga sennie, mrużąc oczy. „O co to zamieszanie?" On pyta.

"Ty!"

"Ja?" Voldemort ziewa i spuszcza wzrok. Ma czelność się śmiać. "Oh."

- Jesteś niewiarygodny - warczy Harry, złapany między gniewem a zażenowaniem. „Jesteś... jesteś bezwstydny!"

Voldemort patrzy na niego z obojętnością, z zakłopotanym uśmiechem na krawędzi jego ust. – To normalne – wzrusza ramionami. „Reakcja biologiczna. Nie ma potrzeby się tak denerwować.

Harry go nienawidzi. Nienawidzi tego, że tak się tym nie przejmuje . Wyczuwa senność, rozbawienie i utajone podniecenie Voldemorta przez bliznę i rumieni się ze złości. „To może być normalne , ale – ale to niegrzeczne ocierać się o kogoś, kiedy musisz dzielić łóżko!"

Voldemort uśmiecha się do niego, wyglądając na niezwykle zadowolonego z siebie. - Przeszkadzam ci, Harry? — mówi, obniżając głos o oktawę.

Nie. Harry nie chce na niego patrzeć. Nie chce patrzeć na jego zmierzwione loki, nie chce patrzeć na rozbawienie i pożądanie tańczące w tych ciemnych oczach, nie chce patrzeć na swoje nagie obojczyki z rozpiętej koszuli, nie chce puchu u niego -

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz