121

141 7 1
                                    

Harry nie opuści strony Toma.

Lysander przyciska dłoń do ramienia Harry'ego. — Chodź, Harry — mówi ściszonym głosem. „Musimy odejść”.

Po tym, jak Zabójcza Klątwa Delphini odbiła się od niej, jej zwolennicy albo uciekli, albo ulegli płomieniom dodatkowej Diabelskiej Pożogi, którą rzucił Lysander. Główny Auror Roberts w końcu rzucił Miecz Gryffindora, drugi horkruks Delphini oprócz tego, który został w niej osadzony, aby zmienić ją w homunkulusa, do Szatańskiej Pożogi, więc został zniszczony. Chociaż dyrektor Scamander żałuje, że zniszczył tak cenny artefakt, wie, że konieczne jest upewnienie się, że Delphini już nigdy nie zostanie wskrzeszona.

Cudem wygrali walkę, nawet jeśli mieli też swoje straty. Magazyn jest całkowicie spalony, a zagubieni członkowie kultu uroboros rozpraszają się lub płoną w płomieniach. 

Wygrali walkę, ale stracili ministra Patila. Stracili też Toma.

„Proszę” błaga Azalea, pochylając się, by być na wysokości oczu z Harrym. „Harry. Musimy się stąd wydostać, albo wszyscy spłoniemy żywcem. Użyjmy świstoklika Lysandra i ruszajmy!

— Nie — szepcze Harry, tuląc martwe ciało Toma. Nie poruszył się ani o cal, odkąd Tom upadł na ziemię, wywracając oczami. „Ja… nie mogę. nie mogę go zostawić. Jeśli będziemy podróżować świstoklikiem, on… on nie będzie mógł z nami polecieć.

Wystarczy, myśli Lysander. - On nie żyje - mówi surowo Lysander. - On nie wróci, Harry.

Harry odwraca się, by na niego spojrzeć. Jego zielone oczy są przekrwione. „Czy nie jesteś wdzięczny za jego poświęcenie? Umarł za nas – mówi szorstko, zduszonym głosem – On – umarł za mnie . Ja… nie mogę go zostawić!

Dym z Szatańskiej Pożogi dławi powietrze, prawie uniemożliwiając oddychanie. „Opuśćmy przynajmniej ten magazyn!” Lysander krzyczy, przekrzykując dźwięk walącej się ściany i pochłaniających ją płomieni. Wskazuje różdżką i gasi część ognia za pomocą Aguamenti . Używa Levicorpus do podniesienia ciała Toma i podążają za zwłokami, gdy opuszczają magazyn.

Harry szlocha w niekontrolowany sposób, a Azalea musi wyprowadzić go z magazynu, obejmując go ramieniem. Lysander macha różdżką i opuszcza zwłoki Toma na śnieg w górach, zauważając, że jego blada skóra nie odbiega tak bardzo od koloru śniegu obok niego.

Harry jest niepocieszony. Trzyma się zwłok Toma, jakby to była lina ratunkowa. Jakby trzymanie go sprowadziło go z powrotem.

Lysander waha się, czy powiedzieć coś jeszcze, czy nawet zadać pytanie. Ponieważ wie, że zarówno on, jak i Azalea mają wiele pytań do Harry'ego. Ale Harry jest teraz zbyt zrozpaczony. Owija się peleryną-niewidką, jak kocem, tłumiąc jego płacz, gdy wciska twarz w szaty Toma. Wyciąga swoją różdżkę – tym razem Starszą Różdżkę – i próbuje go Odnerwić, wybuchając świeżymi łzami, gdy to nie działa.

Azalea jest tą, która przełamuje napięcie, odciągając ramiona Harry'ego od Toma. — Harry — mówi łagodnie — my… możemy go pochować. Tutaj, w śniegu.

— Nie — mówi Harry, zakrywając twarz dłońmi. „N-nie! On… on nie miał umrzeć! Ja… złożyłem jej przysięgę, że będzie chronić waszą trójkę, a on nie posłuchał mnie, kiedy kazałem mu się odsunąć!

Lysander próbuje go uspokoić. – To był jedyny sposób – mruczy. „Jedyny sposób na pokonanie Delphini. Z mocą miłującej ofiary. Nie umarł na próżno”.

Harry obraca się, stając twarzą do niego. – Ty draniu – wrzeszczy, a Lysander mimowolnie cofa się o krok. „Ty… zależy ci bardziej na klęsce Delphini, na sobie, niż na Tomie! Nawet go, kurwa, nie znałeś! Drży, zaciskając dłonie w pięści. „Każda śmierć jest śmiercią daremną! Żadna śmierć nie jest, kurwa, użyteczna , czy coś!

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz