*Niall's POV*
W raz z chłopakami wróciliśmy do Londynu by mieć choć trochę czasu wolnego, a szczególnie ja. Wynajęli specjalnie mały domek by mieć mnie na oku dwadzieścia cztery na dobę. Wiem to chore ale martwią się o mnie. Fakt może ostatnio dużo piję i pogrążam się w smutku ale to chyba nic takiego. Każdy ma swoje problemy. Lekceważysz wszystko ty idioto!
- Hej. Jak się czujesz? - do pokoju wszedł Zayn, a ja podniosłem swój wzrok na bruneta. Strasznie zazdrościłem mu tej jego urody pakistańczyka ale wiele dziewczyn uważa, ze też jestem przystojny więc nie mam za bardzo co narzekać.
- Nijak. - westchnąłem, a on usiadł na rogu łóżka uważnie obserwując moją twarz.
- Słuchaj Niall. Wiem, że czujesz się samotny ale pamiętaj, że zawsze masz nas. Pomożemy ci w obojętnie jakiej sytuacji. Mogę ci nawet zagwarantować, że poznasz jakąś zarąbistą laskę. Może wyjdziemy dziś do klubu i trochę puścimy sobie na luz? Chłopaki na pewno też pójdą z nami. Hmm... co ty na to? - uśmiechnął się w moją stronę. Zain był tak naprawdę bardzo otwartym chłopakiem. To media uczyniły go tym tajemniczym. Nie wiedzę w tym sensu. Jest jaki jest i fanom się to podoba.
- No okay. - posłał mi uśmiech po czym wyszedł z pokoju mówiąc 'bądź gotowy wieczorem'. Pokręciłem głową i przymknąłem oczy nawet nie wiedząc kiedy zasnęłem.
Szedłem ulicami Londynu, a u mojego boku jakaś śliczna dziewczyna. Nazwałem ją kochaniem więc była moja. To była moja dziewczyna. Wreszcie. Od jakiś czterech lat nie byłem w prawdziwym związku. Miała na sobie śliczną białą sukienkę i wyglądała w niej jak anioł.
- Możemy porozmawiać Niall? - zapytała nieśmiało, a mi nogi ugieły się przez jej barwę głosu. Normalnie był jak bajka.
- Oczywiście księżniczko. - odparłem uśmiechając się do niej. Na dworze było ciepło, żadna biała chmurka nie zdobiła nieba co było dziwne iż to jest Londyn czyli miasto wiecznego deszczu i depresyjnej pogody. We dwójkę usiedliśmy przy fontannie w parku Aleksandra rozkoszujac się cudowną chwilą. Niestety musiała się ona skończyć, ponieważ dziewczyna odezwała się.
- Nie możemy być razem. Niszczysz mi wizerunek. Jesteś tylko zwykłym i niedojrzałym chłopaczkiem z zespołu. Nic nie potrafisz. - zmarszczyłem czoło i otworzyłem lekko usta będąc w szoku. - Przepraszam ale ja Cię nie kocham i wątpię by ktoś pokochał takie gówno jak ty. - zaśmiała się po czym po prostu wstała ze swojego miejsca i odeszła ode mnie znikając za drzewami. Czyli pozory mylą. To było wcielone zło. Rozdarła moje serce na pół. Jak tak taką krzywdę można wyrządzić drugiemu człowiekowi? Przyciągnęłem kolana pod brodę i zaczęłem zwyczajnie jak to w życiu bywa szlochać. Przed oczami miałem wizję ślubu Zayna z Perrie, Liama z Soph, Hazzy z jakąś inną dziewczyną czy Louisa z Eleanor. Natomiast ja jak ta sierota płaczę, a wszyscy inni wykonają się na mnie po czym śmieją z mojej głupoty. Ciągle słyszę słowa nie kocham cię Niall... Nie kocham cię Niall... Nie kocham cię Niall.
- Niall! Niall! - zostałem gwałtownie wybudzony z mojego chyba najgorszego koszmaru w życiu. Przetarłem oczy jak i czoło z potu po czym spojrzałem na zmartwionych przyjaciół.
- Co się stało? - pierwszy odezwał się Louis.
- Miałem zły sen. - przetarłem twarz wyjaśniając.
- Krzyczałeś w niebo głosy, a jak tu weszliśmy płakałeś przez sen skulony.
- Ugh... potem wam to wyjaśnię. - podrapałem się po szyi. - To co idziemy do tego klubu? - zapytałem zmieniając temat.
- Nie. Boimy się o ciebie i dla Twojego dobra będzie dobrze jak zostaniemy w domu. Możemy obejrzeć jakiś film. Może lepiej się poczujesz. - wyjaśnił Liam.
- To se oglądajcie. - warknąłem i wstałem z łóżka. Zabierając uprzednio kurtkę wyszedłem z pokoju i wkurzony ruszyłem na dół by ubrać buty.
- Daj spokój Nialler. Zostań z nami. Zagrasz nam coś na gitarze. - Loczek próbował mnie zatrzymać ale szło mu to na marne.
- Innym razem Harry. - powiedziałem, a następnie wyszedłem trzaskając drzwiami.
Jest grubo po dwudziestej trzeciej, a okolicy nikt się nie kręci. Mimo to założyłem kaptur na głowę i zacząłem przemierzać dzielnicę oświetloną latarniami.
Po jakiś dwudziestu minutach zauważyłem po drugiej stronie płac zabaw. Wiem, że to głupie ale ruszyłem w tamtą stronę. Weszliwszy na teren poczułem piasek pod stopami i uczucie zapadania się. Kiedy usłyszałem szczęk łańcucha i cichy szloch podniosłem głowę i ujrzałem huśtawke w rogu, a na niej siedząca płaczącą dziewczynę. Wyglądała na około dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Miała włosy koloru kasztana, które sięgały jej do piersi. Ubrana była w niebieskie rurki, białą
Koszulkę i czarną ramoneskę. Na stopach zauważyłem podróbki Vans' ów. Nie widziałem jej twarzy, ponieważ ukryła ją za dłońmi.
- Hej. Co się stało? - spytałem siadając obok na drugiej huśtawce. - Życie nie jest takie kolorowe jak się wydaje? - spytałem, a ona przytaknęła.
-------
HEY... HEY... I MAMY DRUGI ^^ JAK WAM SIĘ PODOBA?? ROSELINCAM
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...