* Niall's POV*
Poczułem zapach papierosów. Nie no... zajebie Malika jak mi tu pali pety.
Wściekły wstałem i ruszyłem w kierunku balkonu.
- Co ty odpier... - momentalnie powstrzymałem się od wybuchu widząc, że to nie Zayn tylko Domi. - Co się stało? - usiadłem obok niej marszcząc nos z powodu zapachu papierosów.
- Nic. - odpowiedziała nie patrząc na mnie. Jej wzrok nadal był wbity w szybę, która ukazywały piękno miasta.
- Przecież widzę. - objąłem ją, a ta ułożyła głowę na moim ramieniu zaciągając się fajką. - Możesz przestać palić? - trochę zły wyrwałem jej peta i wrzuciłem za barierkę balkonu. Spodziewałem się, że będzie zła ale nic nie powiedziała tylko bardziej się we mnie wtuliła. Coś na serio tu nie gra.
- Rozmawiałam z moją babcią z Polski. - wyszeptała smutnym głosem. - Tęsknię za nimi i chciałabym tak pojechać ale boję się sama. Moi rodzice mieszkają obok. Nie chce ich widzieć. - ścisnęła w dłoniach moją koszulkę podciągając nosem i oddychając płytko.
- Spokojnie. Nikt ci już nic nie zrobi. - złożyłem pocałunek na jej włosach głaszcząc plecy by dodać jej otuchy.
- Dziękuję, że jesteś przy mnie Nialler. - spojrzała na mnie, a ja jej posłałem uśmiech. Nie odwzajemniła go jednak. Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy aż poczułem jak chłodny wiatr opiewa nasze ciała, a dziewczyna drży.
- Idziemy do środka? - spytałem ją na co przytaknęła. Nadal była smutna. Widziałem to po niej. Pomogłem jej wstać po czym weszliśmy z powrotem do sypialni. Dziewczyna usiadła na łóżku, a ja natomiast skierowałem się do hotelowego telefonu.
- Co ty robisz? - zapytała mnie dziewczyna, a ja pokazałem jej palec wskazujący by chwilę poczekała.
- Co pan, pani sobie życzy?
- Zamówienie nr dwa. - podziękowałem po czym rozłączyłem się. Po niecałych pięciu minutach dobiegło mnie pukanie do drzwi. W szybkim tempie podeszłem do nich i otworzyłem je wpuszczając boya hotelowego z wózkiem. - Dziękuję. - wręczyłem mu napiwek po czym wyszedł, a ja wróciłem do sypialni z zamówieniem. Dostrzegłem, że moja dziewczyna się przebrała. Miała na sobie dresy z Adidasa i bluzkę z Mini Mouse. Wyglądała słodko.
- Co to? - spytała wskazując na tacę, którą miałem na rękach.
- Coś co cię po cieszy. - uśmiechnąłem się siadając obok niej i kładąc przekąskę na łóżku. Włączyłem mojego laptopa i położyłem go naprzeciwko nas. - Co powiesz na jakiś film? Ostatnio ściągnęłem "Miserie".
- Chętnie obejrzę. - przystanęła na moją propozycję. Włączyłem wideo po czym usiadłem wygodnie odkrywając naszą "kolację".
- Proszę. - podałem jej pucharek z lodami czekoladowymi, bitą śmietaną i truskawkami.
- Dziękuję. - pocałowała mnie w usta po czym ułożyła głowę na moim torsie zajadając się przystankiem i oglądając film. Sam oparłam się o zagłówek spożywając lody wybijając wzrok w ekran. Liam miał rację. Film nie jest taki zły. Momentami aż się bałem. Nie no bo najlepiej niech ci babka psychopata przypierdoli młotkiem w kostki okulawiając cię.
- Boże. Biedny facet. - usłyszałem drążyć głos szatynki.
- To tylko film. Nie płacz Niśka. - przytuliłem ją. Nie wiele myśląc zamknąłem laptopa i położyłem na komodzie, która stała obok łóżka. - Csssiii... - uspokajałem ją przytulając i kiwając na boki.
- Yhm... wiesz co? - spojrzałem na nią. - Tak myślałam i może mógłbyś czy chciał... Nie to głupie. - spuściła wzrok na swoje palce.
- Nie Domczi. Mów śmiało. - zachęciłem ją.
- No dobra. Chciałbyś pojechać ze mną do Polski?
-------------------------Przepraszam z a NIEOBECNOŚĆ!!! xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...