Rozdział 24

2.5K 151 9
                                    

Dedykowany halkahalcia :*Dziękuję za uczestniczenie w maratonie :**♡♡♡
  Chodziłam niespokojnie po tour busie i oczekiwałam przyjścia chłopaków wraz z Zaynem. Wolał ze mną zostać, bo mówił, ze tak będzie lepiej. Jestem trochę w szoku z powodu tej sytuacji. Paul dowiedział się o wszystkim i dziś chciał porozmawiać z nimi o bójce. Normalnie jak dyrektor i niegrzeczni gimnazjaliści.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - uspokajał mnie Mulat ale i tak byłam zdenerwowana do granic możliwości.
- Wiesz czym się najbardziej przejmuję? - wskazałam na siebie palcem celując w klatkę piersiową.
- Nie. - odpowiedział krótko będąc zdziwiony.
- Mam wrażenie, ze jakby tu mnie nie było to wszystko by się nie wydarzyło. Niall by nie miał tych napadów i spokojnie by wykonywał swoją pracę. - westchnęłam, a przyjaciel zbliżył się do mnie i oplótł ramionami.
- Nie. Działasz na niego pozytywnie, a nie negatywnie i nawet tak sobie nie wmawiaj. Zależy mu na tobie i wiem to. - robił dłonią kółka na moich plecach bym się wreszcie uspokoiła.
- Może masz rację. - westchnęłam. - W końcu jesteśmy parą. - odsunął się ode mnie by złapać kontakt wzrokowy.
- Naprawdę? - spytał nie dowierzjąc na co przytaknęłam pewnie głową. - To gratulacje. Może wreszcie od żyje. - zaśmialiśmy się ale wesołą chwilę przerwała nam czwórka chłopaków, którzy byli w przeciwnym nastroju. Lou, Harry i Liam odpadli na kanapę, a blondyn ruszył do drugiego pomieszczenia.
- To ja może lepiej już pójdę do Nialla. - mruknęłam po czym skierowałam się w stronę boksów. Kiedy odsunęłam zasłonę zobaczyłam jak leży odwrócony do mnie. Niewiele myśląc położyłam się obok i przytuliłam do jego pleców. - Nialler. - wyszeptałam. - Co się stało? - odwrócił się w moją stronę uważając bym nie spadła i oplótł mnie swoimi silnymi ramionami gitarzysty.
- Nic. Po prostu Paul jest wściekły za nasze zachowanie. Przy okazji Lou zmieniła opatrunek na twarzy Liama. Chyba za mocno mu przywaliłem. - zaśmiał się, a mi jakoś do śmiechu nie było.
- Wiesz, że musisz go przeprosić Horan? - wysiliłam się na poważny ton.
- Tak. - mruknął wtulając głowę w moją szyję.
***
- Hej. Jak się czujesz? - spytałam siadając obok Liama z miską płatków śniadaniowych.
- Jakoś. Już jest lepiej ale martwię się jak ja wyjdę na scenę z tym czymś na twarzy. Mam przecież taką śliwę, a korektor może się przecież zmyć. - oderwał się na chwilę od ekranu telefonu patrząc na mnie.
- A ty? Jak się czujesz? Jak Niall? - odłożył urządzenie na stół i spojrzał na mnie.
- Też jest lepiej. Rozmawiałam z nim przez pół nocy dopóki nie zasnął. - wetschnęłam biorąc łyżkę śnidania do ust. - Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna, że się tak nim przejmujesz mimo tego co ci zrobił.
- Ja rozumiem, że jest teraz załamany ale nie może się wyżywać na mnie czy chłopakach. Dlatego pomyślałem nad tym by Mark lub Paddy dawali mu lekcje boksu. Są najlepszymi ochroniarzami i trenerami, którzy z nami podróżują.
- Hmm...  -pomyślałam przez chwilę. - W sumie to nie jest taki zły pomysł. - podsumowałam.
- Jaki pomysł? - na kanapę obok mnie opadł Niall. Przetarł zmęczona twarz po czym spojrzał na mnie uważnie.
- Myśleliśmy razem z Domi nad nowymi treningami. Skoro ona jest wyćwiczona to może będzie chodzić z nami. Pobiega na bierzni i Ciebie zachęci do ćwiczeń. - blondyn pokiwał głową.
- Jesteś głodny? - zapytałam go na co zrobił odruch wymiotny.
- Nigdy w życiu. - pokręcił głową, a ja przełożyłam dłoń do jego rozgrzanego czoła.
- Masz gorączkę. - stwierdziłam. - Marsz do łóżka. Zaraz przyjdę. - już chciał mnie pocałować ale się odsunęłam. Nie mam zamiaru się zarazić. Udał obrażonego i ruszył z powrotem do swojego łóżka.
- Jesteście razem... fajnie. - mruknął Liam, a ja zmarszczyłam brwi kompletnie nie rozumiejąc jego słów. To miała być ironia?
----------------------------

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz