Rozdział 35

1.8K 117 3
                                    

  Na miejscu pod klubem Vogo byliśmy po godzinie z powodu korków. Po koncercie jest nam najtrudniej gdziekolwiek pojechać, bo nasi fani wracają do domu pelni wrażeń. Domi wydawała się  podeskcytowana ale wcale taka mię była według mnie. Ja nie chciałem jechać na żadną imprezę, bo wydawało mi się, ze ona nie ma humoru. Wolałem z nią zostać. Pogadać czy pooglądać film. Wprost mówiąc spędzić wieczór na luzie.
  Bez słowa wysiadłem z vana i ruszyłem w kierunku wejścia do klubu. Po chwili dołączyła do mnie reszta.
- Wy idźcie, a ja muszę zamienić słowo z Niallem. - zdziwiłem się na słowa Liama ale przystałem na jego prośbę. - Jak się źle czujesz to przecież możesz pojechać do hotelu. Odpoczniesz i jutro już wyjeżdżamy do Londynu. Trasa się kończy i mamy chwilę wolnego. - powiedział.
- Nie chce zostawić Dominici samej. - westchnąłem.
- Ona da sobie radę. Będzie z nami.
- Nie. W sumie też muszę wyluzować. - uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco co odwzajemnił.
- Jak sądzisz. - owinąłem rękę wokół jego ramion kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Choć Payno. Pora wypić trochę procentów. - zarzdziłem i z przyjacielem w lepszym nastroju wszedłem do klubu.
***
  Zapach alkoholu i papierosów otaczał mnie z każdej strony. Dzięki o zrobienie alkoholu wyluzowałem się.
- Pamiętam jak ja miałam przyjaciela i pojechałam z nim do Bułgarii na wakacje. W klubie zobaczył  zajebistą laskę, którą oczywiście, gdybym była lesbijką brałabym. Ja czekałam na niego przy jednym ze stolików podczas kiedy on zarządził, że idzie zaliczyć. Mnie to mało  co obchodziło tak szczerze mówiąc ale jak go zobaczyłam przerażonego do granic możliwości biegnącego w moim kierunku po pięciu minutach zdziwiłam się. On natomiast pobiegł i krzyknął, że to był FACET! - wszyscy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
- Ja pierdole. Co za koleś. - podsumował Harry dławiąc się drinkiem ze śmiechu.
- Niall będzie miał okazje ho poznać jak pojedzie ze mną do Polski. - wskazała na mnie przytakując.
- Serio jedziesz do Polski? - spytał mnie Louis.
- Tak. Obiecałem. - przyznałem. Kiedy dziewczyna przytuliła się do mnie normalnie zakrzusiłem się swoją śliną.
- Coś się stało kochanie? - spytała, a ja pokiwałem na nie.
- Zdradzasz mnie z menelem. - pomyślałem. Dlatego nie znosze klubów. Po połowie godziny widziałem jak wszyscy są pijani. Nawet Liam. Ciekawe jak będzie na końcu uczczenia trasy?
***
- Uśmiech. - dziewczyna zrobiła zdjęcie i nim się obejrzałem wstawiła je na Instagrama. - Louis! - zawołała. - Dawajj kolejną kolejkę. - zażądała.
- Nie. Kochanie. Chyba już tobie wystarczy. - złapałem ją za nadgarstek kiedy chciała wziąć kolejny kieliszek.
- Zostaw mnie. - warknęła wygrywając swoją rękę z mojego uścisku. No ja pierdole. Nie wiele myśląc wyciągnąłem IPhone'a i wybrałem numer Marka by przyjechał po nas.

Do: Mark :)
Mógłbyś po nas przyjechać? N.

Odpowiedź otrzymałem nie mal  po sekundzie.

Od: Mark :)
Jasne. Będę za chwilę. Wyjdźcie przed klub. M.

- Musimy się zbierać. Mark zaraz po nas przyjedzie. - powiadomiłem wszystkich.
- No ale czemu? - Dominica normalnie za dużo wypiła.
- Bo co za dużo to nie zdrowo. - objąłem ją w pasie i wstałem odciągając. Muszę zapamiętać, żeby do klubu brać bluzę jak z nią idę. Ze złości drapała mnie po moich odkrytych ramionach. Na szczęście chłopaków nie musiałem tak wyciągać z klubu. Na zewnątrz czekał na nas już mój ochroniarz.
- Hej. - przywitałem się z nim wsiadając do środka. Nim się spostrzegłem Domi padła jak totalne zwłoki. To jutro bedzie mieć kaca. Oj szykuje sie zemsta za tę podrapane ręce.
----------------------------------

Jak wam się podoba? ^^

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz