Rozdział 98

1.1K 62 2
                                    

- Ale Niall... - próbowałam wyjaśnić coś temu tępakowi ale nic do niego nie docierało. - Błagam... możemy porozmawiać na spokojnie i bez krzyków? - w moich oczach pojawiły się niechciane łzy. Nie wiem... to pewnie przez ten cały nawał emocji. Jestem bliska kolejnego załamania. To jakaś pokręcona historia miłosna.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego wypisałaś się na własne żądanie? Przecież ci mówiłem, że po Ciebie przyjadę. - ton głosu miał twardy...  jak nie on. Tylko ta jego druga strona. Nieobecny.
- Dobrze. Przepraszam, że się ciebie nie posłuchałam. - otarłam samotną łzę pędzącą do kącika ust, gdzie chce umrzeć. Tam też często umiera pierwsza miłość. Schowałam twarz w dłoni i zwyczajnie zaczęłam łkać. Nie wiem...  to po prostu robi się przytłaczające?  To całe życie ale co ja tu będę wam pieprzyć na temat niego skoro musicie najpierw posmakować go choć  krople.
- Posłuchaj. - usiadł obok mnie i położył swoją dużą dłoń na moich plecach by zacząć robić małe kółka, żebym się uspokoiła. - Wiesz, że nie chce dla ciebie źle? - głos blondyna złagodniał. Czyżby powracał do Nialla, w którym się zakochałam? - Ja się po prostu o Ciebie martwię. Jesteś osobą, która już zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu. Kiedy to w końcu zrozumiesz? - westchnął przyciągając mnie do siebie. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a zapłakaną twarz zatopiłam w białej koszulce. Momentalnie zaciągnęłam się cudowną wonią Hugo Bossa i mięty. Uwielbiam to połączenie. - Nie wycinaj mi więcej takich numerów. - wyszeptał do mojego ucha.
- D... dobrze. - zająknęłam się niekontrolowanie.
- Normalnie dziś zawału dostałem jak się dowiedziałem o tym, że nie ma Cię w szpitalu. - zaśmiał się  na co zachichotałam pod nosem.
- Przepraszam. - dłońmi otarłam twarz i spojrzałam na mojego chłopaka.
- Ehh...  po prostu już o tym zapomnijmy. - złożył krótki pocałunek na moich ustach. - Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie bardziej. - spojrzałam mu w oczy. W nich mogłam dostrzec czystą duszę chłopaka i wiedziałam, że to ten jedyny.
***
- Eee... Niall?
- Tak kochanie? - odwrócił w wzrok od ekranu telewizora.
- Jest jedynasta, a ty powinieneś być na siłowni by nabierać masy mięśniowej, a nie wylegiwać się na kanapie. - zwróciłam mu uwagę.
- Pieprzyć to. O wiele bardziej wolę spędzać z tobą czas niż wśród jakiś spoconych kolesi. - zmarszczył nos pokazując soje zniesmaczenie. - Pojadę po lunchu do studia. - podsumował machając lekceważąco ręką. 
- No niech ci będzie ale potem nie zwalaj na mnie winy jak to kiedyś już zrobiłeś. - wywrócił oczami za co dostał w ramię.
- Ej!  To że jesteś kobietą nie znaczy, że nie masz siły. - potarł 'bolące' miejsce.
- Ja idę nakarmić Nike'go, a ty możesz wykombinować co na obiad. - zaśmiałam się.
  Wstałam z kolan blondyna po czym ruszyłam do kuchni. Będąc przy lodówce zagwizdałam by zawołać jakoś szczeniaka. Po odczekaniu chwili jednak się nie doczekałam jego obecności. Pewnie jest na górze w którejś sypialni. Trochę zirytowana westchnęłam i skierowałam się po schodach na górę.
  Pierwsze drzwi: nie ma go. Kolejne: Gdzie on może być?! Trzecie pomieszczenie :Cholera! Gdzie ten pies?!
  Chwyciłam za kolejną klamkę i nacisnęłam ją by otworzyć drewnianą powłokę. To co mnie zdziwiło to widok mojego kuzyna grającego na laptopie ze słuchawkami w uszach...  A no i dalmatyńczyk leżał obok niego i tak samo nie zwracał uwagi co się wokół niego dzieje. Po prostu super, że zawsze o wszystkim wiem.
----------

Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam ale byłam na wycieczce klasowej i neta nie było :///

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz