- Pasażerowie lotu trzysta pięć do Katowic proszeni są o podejście do bramek. - na głos kobiety, który rozbrzmiał w głośnikach podniosłam się z miejsca.
- Jesteś tego pewna? - zapytał mnie Harry przyciągając do uścisku.
- Nie ale jeżeli nie spróbuję to będę żyła w ciągłym strachu, że przeszłość powróci. - wyjaśniłam. - Dziękuję ci. - uśmiechnęłam się lekko.
- Zadzwoń jak będziesz już w domu i dawaj ciągle znaki życia. - zaśmiał się pocierając moje plecy. - Będzie mi ciebie brakować.
- Mi ciebie też.
- Pasażerowie lotu trzysta pięć do Katowic proszeni są o podejście do bramek. - komunikat został powtórzony.
- To chyba czas. - westchnął.
- Do zobaczenia. - wyplątałam się z objęć chłopaka i chwyciłam rączkę mojej walizki.
- Masz dzwonić i zdawać raporty. - pokazał na mój brzuch.
- Będę. - uśmiechnęłam się.- Pa Harry. - Dawid pożegnał się z Loczkiem po czym ruszyliśmy do kas.Trudno w sumie jest mi opuszczać tych ludzi. Przywiązałam się. Są jak moja rodzina.
- Bilet. - pokazałam stewardessie świstek dzięki któremu mogłam w końcu wejść na pokład samolotu. Zajęłam swoje miejsce w dwudziestym trzecim rzędzie przy oknie po lewej stronie tak, że mogłam wiedzieć całe lotnisko zza szyby. Pomachałam widząc, że Styles stoi przy szklanej ścianie i patrzy się na blaszanego ptaka .
- Prosimy o zapięcie pasów i wyłączenie lub ustawienie urządzeń elektronicznych na tryb samolotowy. - posłusznie wykonałam polecenie i wyczekiwałam już tylko oderwania się od ziemi. Na szczęście to tylko półtorej godziny lotu. - westchnęłam wkładając słuchawki do uszu. Puściłam sobie EMBLEM3 Now po czym rozłożyłam się wygodnie w fotelu i położyłam dłoń na podbrzuszu. Powinniśmy być szczęśliwi i chyba będziemy. To się okaże.- Obudź mnie jak będziemy na miejscu. - mruknęłam do chłopca.
***
,,Panie i Panowie, mówi wasz kapitan kapitan. Znajdujemy się teraz na lotnisku w Katowicach. Temperatura na zewnątrz wynosi piętnaście stopni Celsjusza, a obecna godzina to trzynasta dwanaście. W imieniu Alitalia Airways chciałem podziękować za wybranie naszych linii lotniczych i zapewnić, że była to olbrzymia przyjemność móc dowieść państwo bezpiecznie do celu.''
Drzwi maszyny zostały zwolnione i wszyscy zaczęli opuszczać pokład. Lot minął nawet całkiem dobrze. Takie podróże wykańczają człowieka ale ja jestem szczęśliwa, że w końcu jestem w Polsce. W hali odebraliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy do wyjścia.
- Domi! - dobiegł mnie kobiecy krzyk na co się odwróciłam. Na hali przylotów był straszny tłok ale dzięki temu, że Olka machała rozpoznałam ją.
- Hej. Co ty tu robisz? - uśmiechnęłam się lekko widząc ją. Tak szczerze to nawet trochę o niej zapomniałam. Nie było jej kiedy coś wydarzyło się w moim życiu. Nasza przyjaźń powoli zaczyna umierać.
- Przyjechałam po was. - uścisnęła mnie. Tego gestu nawet się nie spodziewałam.
- Ouh... dziękuję. - odwzajemniłam jej 'entuzjazm'.
- Chodźcie. Zaparkowałam około wyjścia. - wzięłam mój bagaż i szczęśliwa ruszyłam za dziewczyną. Zmieniła się trochę. Wydoroślała, a rysy jej się wyostrzyły dzięki czemu wygląda poważniej, a nie tak jak dziecko. - I jak tam u ciebie? - wskazała dłonią białego, małego Peugota. Pamiętam jak kiedyś mówiła, że chce mieć taki samochód.
- Dobrze. Nie narzekam. Przyjechałam, bo tęskniłam. - pół kłamstwo. - Ale i tak za niedługo wracam do Londynu. - wyznałam. - A ty co robisz jak mnie nie ma?
- Praca, dom, studia i chłopak. Myślałam, żeby rzucić studia, bo nie mam na nie za bardzo czasu. - Ale jej charakter i postępowania zostały. Taka jak zawsze. Lekceważąca i nieodpowiedzialna. Ale jest sobą i to jest ważne. Nie znoszę jak ktoś owija w bawełnę.
- Ja myślałam coś o dalszej nauce ale obecnie jest go niemożliwe. - zagryzłam zębami nerwowo dolną wargę kątem oka spoglądając na młodego.
- A mogę wiedzieć czemu? - zapytała na ci nieznacznie się skrzywiłam. Powiedzieć jej?
---------------------------------------------Tak tak... Ola znowu wraca... muszę przyznać, że zapomniałam o niej na pewien moment ale tutaj pojawia się tylko raz xD Ma jej powiedzieć o dziecku??
Na wasze życzenie :*
rose xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...