Rozdział 41

1.7K 121 4
                                    

  Dziś jest czwartek czyli dwudziesty pierwszy grudnia oraz niespodziankowa impreza urodzinowa dla Louisa. Razem z chłopakami i z pomocą jego przyjaciół przygotowaliśmy salę na przyjście jubilata. Dziś cały dzień spędza z moją dziewczyną z czego nie jestem bardzo zadowolony. Jednak trzeba się 'poświęcać dla przyjaciół'. Liam pomagał w oświetleniu, Zayn przygotował muzykę, Harry przekąski, a ja dekorację. Nie jest tak źle. Jesteśmy zgranym zespołem. Dam sobie nawet głowę uciąć, że Lou będzie nawijał jeszcze przez cały miesiąc jacy my jesteśmy wspaniali. - zaśmiałem się pod nosem.

  Usiadłem na podłodze i wyjąłem telefon z kieszeni. Musze się dowiedzieć czy wszystko idzie zgodnie z planem. 

Do: Misia<3

Hej. Jak ci idzie? N.x

Od: Misia<3

Jesteśmy w kinie. Oglądamy Spider Mana :) Jak na razie nic nie podejrzewa. D.x

Do: Misia<3

Tak trzymaj. Bądźcie na dwudziestą. Kocham cię. N.x

Od: Misia<3

Okay. Też cię kocham :*. D.x

  Westchnąłem. Jeszcze dwie cholerne godziny. Przyjdzie około dwustu osób w tym ekipa, band, rodzina, najbliżsi przyjaciele, znajomi i kilka gwiazd. Harry miał dobry pomysł by się spotkać i wszystko omówić razem.

  Moje myśli oprócz urodzin Tommo i Domi zajmuje jeszcze Griffin. Nie znoszę Modesta. To jedno wielkie gówno. To jest chore.

- Hej. Coś się stało? - podniosłem wzrok z nad telefonu i zobaczyłem Liama siedzącego naprzeciw mnie. Potrząsnąłem głową na 'nie'. - Przecież nie jestem głupi i widzę, że coś się dzieje.

- No dobra. - westchnąłem. - Byłem razem z Domi u Modesta. Wiesz no... Griffin ją trochę podpytał o to jak się nazywa, skąd pochodzi i nasze relacje. Jak nam się to wszystko układa.Myślałem, że jest dobrze i, że spodobała mu się. Ja od cholernych czterech lat nie miałem dziewczyny, a ten kutas nagle mi wywala z propozycją: A może spotkał byś się z Seleną Gomez i byście udawali związek? No ja pieprze. Kto tak robi?! - oburzyłem się.

- Ja nie wiem co bym zrobił, gdybym był na twoim miejscu. - dołączył do nas Harry.

- Rozmawiałem z Griffinem. - wyznał Zayn siadając obok pomiędzy mną, a Li. - powiedziałem, że Dominica to bardzo fajna i utalentowana dziewczyna. Przez godzinę mu opowiadałem jak bawiliśmy się z nią w trasie. Widziałem jak był pod wrażeniem. Powiedziałem mu, że tworzycie szczęśliwy związek i trudno jest go zniszczyć. - wyjaśnił.

- No to skoro był pod wrażeniem to czemu nagle mi tu wyskakuje z fałszywym związkiem? - uniosłem ton głosu.

- Nie mam pojęcia.

- Ten facet jest pogmatwany. - mruknął Liam kręcąc głową tak jakby chciał by jego myśli uciekły gdzieś daleko.

- A co by zrobił, gdybyś nie przyjął jego propozycji? - odezwał się Hazz.

- Nie wiem. - wyszeptałem myśląc.

- To dzwoń. - Malik rzucił swój telefon na środek z wybranym już numerem. Byłem zdenerwowany. Ręce trzęsły mi się niewyobrażalnie.

- Halo. - po trzech sygnałach rozpoznałem głos szefa w słuchawce. Byliśmy na głośnomówiącym.

- Dzień dobry. Tu Niall. - powiedziałem nerwowo.

- Tak? Zastanawiałeś się nad moją propozycją? - spytał pewny siebie tym swoim grubym głosem.

- Tak i odpowiedzieć brzmi NIE. - starałem się być taki jak on. Stanowczy i poważny.

- Ale czy ty mnie rozumiesz Niall? Mi chodzi głównie o to by był rozgłos, żeby więcej ludzi usłyszało o One Direction. - jęknął... rozpaczliwie?

- Ale i tak ludzie już mówią. Wszyscy robią wrzawę o mój związek z Polką. Przepraszam ale nie przyjmuję propozycji. Do widzenia.

- Do zobaczenia. - pożegnał się po czym od razu rozłączył. Był wściekły, a to oznaczało jedno... miałem przejebane.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

He hey co tam u was?? Ja już mam zapieprz w szkole ale jakoś daję radę :) Liczę, że nowy rozdział się spodobał ;) Jak będzie kilka komentarz i votes to dodam następny jeszcze dziś ;p roselancom

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz