Rozdział 81

1.4K 78 5
                                    

  W Irlandii wylądowaliśmy około trzynastej. Przywitała nas ładna pogoda. Normalnie podobna do tej co w Londynie.
- Jak tu ładnie. - zachwycałam się krajobrazem po wyjściu z lotniska na parking.
- Zobaczysz jak jest w Mullingar. - zaśmiał się. - To tylko Dublin. - machnął lekceważąci ręką.
- Niech ci będzie. Ja to ocenie.
- Jak w Masterchef. - podsumował śmiejąc się.
- Czym jedziemy? - zapytałam tym samym zmieniając temat.
- Range Roverem. - odpowiedział podchodząc do czarnego samochodu by otworzyć bagażnik i wrzucić nasze walizki.
- Dzięki. - westchnęłam kiedy mi pomógł.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się lekko przyciągając mnie do siebie. - Co się dzieje?
- Jest okay. Tylko jestem trochę jak ty kiedy lecieliśmy do Polski. - zachichotałam przytulając się do niego.
- Choć już może wsiądziemy, bo zaraz papsy nas dogonią. - otworzył mi drzwi Rovera i pomógł wsiąść za co podziękowałam. Po chwili dołączył do mnie zajmując  miejsce kierowcy. - Będzie dobrze. - zapewnił kładąc swoją dłoń na moje udo.
***
- O na tej drodze bawiłem się z moim bratem i pamiętam jak spadłem z przyczepki i wylądowałem na pogotowiu ze wstrząśnieniem mózgu. - zaśmiał się, a ja natomiast wybuchnęłam śmiechem.
- To mają być miłe wspomnienia? - uniosłam brwi w zaskoczeniu.
- Może...  mi chodzi tylko o to, że wtedy dobrze się dogadywaliśmy. - wzruszył ramionami. - O a tutaj jest jezioro. Tu tak w każdą sobotę w lecie chodziłem z tatą i wujkiem łowić ryby. - wydawał się zachwycony. - A tutaj...  - wskazał na park po lewej stronie. - To było moje miejsce do myślenia. Muszę Cię kiedyś zabrać tam. - ogólnie rzecz biorąc rodzinna miejscowość Nialla jest bardzo zielona i zalesiona. Mieszkańcy bardzo o nie dbają co mi się bardzo podoba. - I jesteśmy na miejscu. - wjechaliśmy na podjazd małego domku jednorodzinnego, a moje ręce zaczęły drżeć. - Hej. - powiedział, a ja spojrzałam na niego. - Wszystko bredzi dobrze. - posłał mi pocieszający uśmiech, który odwzajemniłam z lekkim grymasem. - Idziemy? - przytaknęłam niepewnie głową. Chłopak wysiadł, okrążył samochód i pomógł mi wysiąść. - Potem wezmę nasze walizki. Teraz choć. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę głównych drzwi. Sama widziałam, że jest tym zdenerwowany. Jego oddech momentalnie stał się płytki, a dłoń mocniej ścisnęła moją. Wiem, że sam nie mógł uwierzyć w swoje słowa ale wolałam teraz do niego nie mówić. Jeszcze bym coś palnęła nie odpowiedniego. Pokręciłam głową.
- Niall. - zawołał z wielkiej uśmiechem i ekscytacją wypisaną na twarzy. Oboje sie uściskali na przywitanie. - Jak miło jest wreszcie zobaczyć syna po ponad roku nieobecności w domu. - widziałam, że jego tata się wzruszył przyjazdem.
- Jest już dobrze. - wyszeptał mu na ucho co usłyszałam przypadkiem. - Tato. - zwrócił się do niego po chwili z powagą. - To jest moja dziewczyna Dominica. - przyciągnął mnie do swojego boku.
- Miło mi cię wreszcie poznać. - uściskał moją dłoń serdecznie się uśmiechając. Jednak nie jest tak źle. - pomyślałam. - Proszę...  wejdźcie. - wpuścił nas do środka. Domek zapierał dech w piersiach. Rodzinne gniazdko urządzone w stylu vintage. Już wiem, że będę się tu dobrze czuła. - Do salonu. - pokierował nas. Na stole stały cztery czyste szklanki i dzbanek z sokiem pomarańczowym. Normalnie jakby się nas spodziewali. - Na ile zostaniecie? - zapytał siadając naprzeciwko nas.
- Na trzy lub cztery dni. Mam teraz rehabilitację, a muszę jakoś do siebie dojść, bo niedługo zaczyna się kolejna trasa. - wyjaśnił blondyn. - A gdzie reszta, że siedzisz sam?
- Poszli na spacer. Nie miałem za bardzo ochoty. Jestem ostatnio przemęczony i mam jak na razie wszystkiego dość. - wytłumaczył na co przytaknęłam w pełni go rozumiejąc.
- To w takim razie. Idź może się przespać, tato, a my się rozpakujemy i odświeżymy.
- No dobrze. Tylko obudź mnie jak twoja matka przyjdzie. - pokazał wymownie palcem wskazującym.
- Okay. - zgodził się blondyn.  - Teskniłem za tobą Niall. - mężczyzna z uśmiechem wstał i skierował się w stronę schodów.
- Ja za tobą też. - mruknął skonsternowany.
---------------------------
Ten rozdział dedykuję kumpelom z mojej klasy, które wyżywały się na mn psychicznie czytając erotyczne momenty z Asshole i (Nie)obecnego xDDD

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz