Rozdział 122

1.2K 60 10
                                    

Dedykowany xloveeersxx
  Promienie słońca wpadały na moja twarz przez szpary w żaluzjach. Jęknęłam przeciągle i obróciłam się na drugą stronę o mało nie spadając z łóżka. Przytrzymałam się etażerki i podniosłam do pozycji siedzącej. Zakryłam dłonią usta ziewając. Na zegarku widniała ósma rano. Nic dziwnego, że jestem zmęczona.

  Po chwili podniosłam tyłek z łóżka i ruszyłam do garderoby by wybrać jakiekolwiek ubrania na dzisiaj. Zapaliłam światło i zobaczyłam stojącą walizkę na środku. Lekki uśmiech momentalnie rozświetlił moją twarz. On tu jest. Podeszłam do jednej z wielu półek i wyciągnęłam czarne rurki i kremowy sweterek. Nie wiele myśląc zdjęłam piżamę i założyłam wybrane ubrania. Powstał jeden problem w międzyczasie. Nie mogę się dopiąć w pasie. Z flustracją ściągnęłam dolną część garderoby i zastąpiłam leginsami w tym samym kolorze.

  Po wyjściu z pomieszczenia udałam się do łazienki by ogarnąć trochę moją twarz. Kiedy spojrzałam w lustro zauważyłam, że stan moich włosów i cery trochę się poprawił. Trochę słyszałam, że to przez ciąże hormon HCG. Ochlapałam twarz zimną wodą po czym wytarłam miękkim ręcznikiem. Po rozczesaniu kołtunów, które utworzyły się przez noc zeszłam na dół. Już na schodach dopadł mnie zapach naleśników. Momentalnie dopadły mnie wątpliwości. Co ja mu powiem? Jak mam się zachować? Po co przyleciał?

- Hej. - uniosłam kąciki ust ku górze co odwzajemnił widząc mnie. Siedział przed laptopem w szarych dresach i białej koszulce, która opinała jego tors. Włosy jak zawsze pozostawione w nieładzie traciły już swój blond kolor przez co chłopak wyglądał trochę inaczej.

- Hej. Zrobiłem ci śniadanie. - wskazał brodą na talerz stojący na blacie kuchennym.

- Dziękuję. - kiwnęłam głową. Moje serce nerwowo obijało się o żebra, a oddech przyśpieszył. Wzięłam do rąk naczynie i usiadłam przy stole naprzeciwko Nialla. Tak szczerze to już nawet nie mam ochoty na jedzenie. Atmosfera pomiędzy nami zgęstniała, a między nami zaczęła rosnąć niezręczność. Dziwne... kiedyś się siebie tak nie krępowaliśmy.

  Nabiłam kawałek naleśnika na widelec po czym włożyłam do ust. Przeżułam i pąknęłam. Starałam się nie patrzeć na niego ale kiedy tylko z jego ust wypłynęły słowa nasz wzrok się skrzyżował.

- Możemy porozmawiać? - niepewnie przytaknęłam na jego pytanie. - Możemy przejść do salonu? - zgodziłam się. Wstałam zostawiając resztę śniadania na stole po czym podążyłam za Irlandczykiem do pokoju codziennego. Dziś zaczęłam czuć się tu jak intruz. Może nie jestem już wcale potrzebna?

- O czym chciałeś rozmawiać? - zajęłam miejsce na kanapie obok blondyna.

- Jeszcze raz. Dlaczego wyjechałaś?

- Bo nie chciałam ci przeszkadzać...

- A czy ty mi kiedykolwiek przeszkadzałaś?

- No nie.

- Teraz by było tak samo. Wiec, że jestem zadowolony choć i tak jeszcze w szoku. Myślałem trochę nad wszystkim i damy sobie radę. Moją pracą nie ma się co przejmować. Będę przy tobie. - ujął moją dłoń, a ja podniosłam na niego wzrok.

- Przepraszam, że ukrywałam to przed tobą. - zaśmiał się.

- Spokojnie. Ja wiem dlaczego to zrobiłaś i nie jestem aż tak na ciebie zły. - wyjaśnił. - Wychowamy je.

Razem.

-------------
Taki sobie...  A jak wasze wakacje? Ja niestety siedzę u dziadki i nie mam laptopa by dać normalnie dedykację więc piszę tak.

rose xx



(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz