Rozdział 151

1K 64 4
                                    

- Ty sobie chyba jaja robisz. - pisnęłam będąc zaskoczona.

- To jest jedyny sposób, żeby jakoś się dostać do portu. - powiedział Liam za co zgromiłam go wzrokiem.

- Jezu... wsiadajcie. To tylko kilka minut. - spojrzałam z przerażeniem do środka ciemnej furgonetki wypełnionej poduszkami po brzegi.

- Ugh... no dobra. - burknęłam.

- Panie w ciąży mają pierwszeństwo. - przy pomocy narzeczonego wturlałam mój wielki, tłusty zad do środka i od ranu usiadłam naprzeciwko wyjścia. To tylko kilka minut. Będzie dobrze. Oddychaj. - powtarzałam sobie.

- Okay? - Niall zajął miejsce po mojej prawej, a Hazz po lewej.

- Yhm. - mruknęłam zamykając oczy. Błagam. Niech to się już skończy.

- Mam pomysł. Poopowiadajmy sobie historyjki o duchach. - odezwał się Louis.

- Wypuścimy was jak będziemy na miejscu. - Mark zamknął za nami drzwi tym samym odcinając dopływ światła.

- I ty masz dwadzieścia dwa lata! - prychnął Styles.

- Przeszkadza ci to. - warknął.

- Lou, uspokój się. - zareagowała Danielle ściskając mocniej dłoń swojego chłopaka.

- Owszem. Przez to zrobiłeś się bardzo zrzędliwy. - dogryzł.

- Harry! - Liam uderzył go w ramię by przestał mówić. - Możecie przestać? W tej chwili jesteśmy na niby wakacjach i powinniśmy wypoczywać. Dlaczego 'niby'? O tóż zespół miał tutaj dwa koncerty i kilka dni wolnego. Dlaczego miałabym w takim razie zostać w Anglii  i grzać tam tyłek na kanapie?

- Chciałem tylko rozładować atmosferę. - wyjaśnił Tommo wzdychając.

- Jak na razie ze wszystkimi w porządku? - dobiegł mnie skonsternowany głos Loczka. - Neil?

- Yhm. - zauważyłam, że blondyn wbił wzrok w jeden punkt i drżał będąc trochę przerażony. A nie wygląda na osobę, która ma klaustrofobię.

- Ile tam jeszcze?! - krzyknęła Gemma waląc przy okazji o metalową powłokę.

- Za pięć minut będziemy na miejscu! - odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że będzie gorzej, a tu wyszło szydło z worka. Położyłam głowę na ramieniu Ni i połączyłam nasze palce.

- Oddychaj. To pomaga.

- Prawdę mówiąc też nie czuję się za dobrze. - przyznał Lou na co zachichotałam pod nosem.

***

 Wybrzeże i port są po prostu nie do opisania. Błękitna, przejrzysta woda oblewała gorący piasek. Oj... mogłabym tu mieszkać.

- To jest nasza łódź. - poniosłam wzrok za palcem wskazującym Payne'a. Jacht okazał się większy niż sobie wyobrażałam. Siedzenia obite białą skórą, drabinka do wody, drewniana podłoga, biała farba i niebieski napis Mirabel po lewej stronie burty.

- Wow. - Lottie aż zaniemówiła. Podążyliśmy za naszym przyjacielem. Weszliśmy na duży pomost, gdzie czekał na nas kapitan.

- Witam. Nazywam się Jack i będę wam towarzyszył przez kilka następnych godzin. - no nie powiem ale potrafił czarować uśmiechem. - Zapraszam. - wskazał na wejście dłonią.

- Uważaj. - pisnął przestraszony blondyn.

- Spokojnie Nini. - zaśmiałam się stając na pokładzie. Po chwili wszyscy przeszliśmy na tył i zajęliśmy swoje miejsca na kanapach. Pod daszkiem czekał na nas nawet bufet szwedzki pełen owoców morza.

  Kiedy tylko kapitan odpalił silnik i łódź ruszyła ku granatowej głębi uśmiechnęłam się od ucha do ucha podziwiając widoki.

- Idziesz z nami na górny pokład? - zapytała mnie Gemm na co przystanęłam z wielką chęcią.

- A my? - zapytał Niall wskazując na resztę towarzystwa.

- To jest terytorium kobiet. - niebiesko włosa odparła z uśmiechem na ustach. Pokiwałam głową z litością widząc ich miny.

-----------------------------------------

Miałam jakąś tam wenę i to napisałam... mam doła i tak jakoś... Nadal myślę nad imionami dla dziewczynki i chłopca?? Może macie jeszcze jakieś?? Ja mam kilka ale jak na razie to tajemnica.

rose xxx





(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz