- Ty sobie chyba jaja robisz. - pisnęłam będąc zaskoczona.
- To jest jedyny sposób, żeby jakoś się dostać do portu. - powiedział Liam za co zgromiłam go wzrokiem.
- Jezu... wsiadajcie. To tylko kilka minut. - spojrzałam z przerażeniem do środka ciemnej furgonetki wypełnionej poduszkami po brzegi.
- Ugh... no dobra. - burknęłam.
- Panie w ciąży mają pierwszeństwo. - przy pomocy narzeczonego wturlałam mój wielki, tłusty zad do środka i od ranu usiadłam naprzeciwko wyjścia. To tylko kilka minut. Będzie dobrze. Oddychaj. - powtarzałam sobie.
- Okay? - Niall zajął miejsce po mojej prawej, a Hazz po lewej.
- Yhm. - mruknęłam zamykając oczy. Błagam. Niech to się już skończy.
- Mam pomysł. Poopowiadajmy sobie historyjki o duchach. - odezwał się Louis.
- Wypuścimy was jak będziemy na miejscu. - Mark zamknął za nami drzwi tym samym odcinając dopływ światła.
- I ty masz dwadzieścia dwa lata! - prychnął Styles.
- Przeszkadza ci to. - warknął.
- Lou, uspokój się. - zareagowała Danielle ściskając mocniej dłoń swojego chłopaka.
- Owszem. Przez to zrobiłeś się bardzo zrzędliwy. - dogryzł.
- Harry! - Liam uderzył go w ramię by przestał mówić. - Możecie przestać? W tej chwili jesteśmy na niby wakacjach i powinniśmy wypoczywać. Dlaczego 'niby'? O tóż zespół miał tutaj dwa koncerty i kilka dni wolnego. Dlaczego miałabym w takim razie zostać w Anglii i grzać tam tyłek na kanapie?
- Chciałem tylko rozładować atmosferę. - wyjaśnił Tommo wzdychając.
- Jak na razie ze wszystkimi w porządku? - dobiegł mnie skonsternowany głos Loczka. - Neil?
- Yhm. - zauważyłam, że blondyn wbił wzrok w jeden punkt i drżał będąc trochę przerażony. A nie wygląda na osobę, która ma klaustrofobię.
- Ile tam jeszcze?! - krzyknęła Gemma waląc przy okazji o metalową powłokę.
- Za pięć minut będziemy na miejscu! - odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że będzie gorzej, a tu wyszło szydło z worka. Położyłam głowę na ramieniu Ni i połączyłam nasze palce.
- Oddychaj. To pomaga.
- Prawdę mówiąc też nie czuję się za dobrze. - przyznał Lou na co zachichotałam pod nosem.
***
Wybrzeże i port są po prostu nie do opisania. Błękitna, przejrzysta woda oblewała gorący piasek. Oj... mogłabym tu mieszkać.
- To jest nasza łódź. - poniosłam wzrok za palcem wskazującym Payne'a. Jacht okazał się większy niż sobie wyobrażałam. Siedzenia obite białą skórą, drabinka do wody, drewniana podłoga, biała farba i niebieski napis Mirabel po lewej stronie burty.
- Wow. - Lottie aż zaniemówiła. Podążyliśmy za naszym przyjacielem. Weszliśmy na duży pomost, gdzie czekał na nas kapitan.
- Witam. Nazywam się Jack i będę wam towarzyszył przez kilka następnych godzin. - no nie powiem ale potrafił czarować uśmiechem. - Zapraszam. - wskazał na wejście dłonią.
- Uważaj. - pisnął przestraszony blondyn.
- Spokojnie Nini. - zaśmiałam się stając na pokładzie. Po chwili wszyscy przeszliśmy na tył i zajęliśmy swoje miejsca na kanapach. Pod daszkiem czekał na nas nawet bufet szwedzki pełen owoców morza.
Kiedy tylko kapitan odpalił silnik i łódź ruszyła ku granatowej głębi uśmiechnęłam się od ucha do ucha podziwiając widoki.
- Idziesz z nami na górny pokład? - zapytała mnie Gemm na co przystanęłam z wielką chęcią.
- A my? - zapytał Niall wskazując na resztę towarzystwa.
- To jest terytorium kobiet. - niebiesko włosa odparła z uśmiechem na ustach. Pokiwałam głową z litością widząc ich miny.
-----------------------------------------
Miałam jakąś tam wenę i to napisałam... mam doła i tak jakoś... Nadal myślę nad imionami dla dziewczynki i chłopca?? Może macie jeszcze jakieś?? Ja mam kilka ale jak na razie to tajemnica.
rose xxx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...