Rozdział 160

1.1K 67 8
                                    

Szarpnąłem mężczyzną nie wytrzymując już tej sytuacji. Przegiął i to ostro. Jedyne o czym teraz myślałem to to, żeby mu przywalić ale nie chce być nim.

- Zasłużyła sobie. - zaśmiał się. - To tylko zwykła szmata. - drwił. Zacisnąłem pięści przy moich bokach aż moje kostki pobielały.

- Nie życzę sobie, żebyś wyrażał się tak o mojej przyszłej żonie. - warknąłem. - A teraz masz się stąd wynosić! - wskazałem na drzwi na co zarechotał. Nienawidzę go. W tej chwili o nienawidzę. 

- Chciałbyś...

- No, chciałbym. Masz dziesięć sekund albo dzwonię na policje i im się będziesz tłumaczył. A to winny się tłumaczy. - wycelowałem nim palcem wskazującym.

- Jeszcze pożałujesz. - burknął kierując się do wyjścia. A miało być tak pięknie. Pani Ewa wzięła walizkę z góry po czym wyszła wraz ze swoim mężem bez słowa. Pewnym siebie krokiem ruszyłem do salonu, gdzie miejsce miała cała sytuacja. Podszedłem do mojej narzeczonej i podniosłem ją z ziemi. Nie daruje temu draniowi za to co zrobił. Położyłem szatynkę na łóżku i przykryłem kocem. I co ja mam teraz zrobić?

  Z dołu dobiegł mnie płacz Nathana przez co spanikowany zbiegłem na dół i wziąłem go na ręce, podtrzymując główkę.

- No już. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - szeptałem mu do uszka. - Zaraz zadzwonimy do wujka Liama i pomoże nam. - wyjąłem komórkę z kieszeni i wybrałem numer przyjaciela.

- H...halo... ahhh... - speszony i zawstydzony odezwałem się.

- Liam? Wszystko w porządku?

- T...tak...aaa.. - ciągłe jęki nie ustawały.

- Potrzebuje twojej pomocy. Możesz przyjechać?

***

- Jak się cieszę, że już jesteś - odetchnąłem z ulgą.

- To brzmiało poważnie... - zaczął ale mu przerwałem.

- Tak jak twoje jęki kiedy osiągałeś orgazm jak Cher robiła ci loda. - zachichotałem za co dostałem w ramię.

-Przymknij się i wyjaśnij lepiej dlaczego mnie poprosiłeś o pomoc. - warknął zły.

- Okay. Więc rodzice Dominici przyjechali w odwiedziny, przy kolacji doszło do małej sprzeczki i jej tato rozpoczął bójkę. Leży teraz w sypialni nieprzytomna. Nie pojadę z nią do szpitala, bo po pierwsze mam małe dziecko i muszę się nim opiekować. Po drugie: Papsy i fanki zagradzają mi drogę do domu, a po trzecie: nie wiem co mam teraz robić. - pociągnąłem za końcówki włosów.

- Teraz przede wszystkim bądź spokojny i idź zobacz jak z Nathanem, a ja spróbuję ogarnąć Domi. - rzekł.

- Dziękuję za pomoc, Payno.

  *Dominica's POV*

  Obudził mnie szum drzew i śpiew ptaków. Otworzyłam oczy spodziewając się księżyca na niebie, a tymczasem promyki słońca opadają na dywan. Boże... Ile ja spałam?

  Wstałam z łóżka czując nieprzyjemny ból w plecach. Jęknęłam próbując się wyprostować. Spostrzegłam, że mam na sobie  białą koszulkę Nialla i moje koronkowe majtki. Kiedy to się stało? Dlaczego ja nic nie pamiętam? Złapałam się za głowę, próbując sobie przypomnieć choć skrawek wspomnień ale nie mogłam.

  Niepewnym krokiem ruszyłam do pokoju Natha. Spanikowałam trochę nie widząc go. Skierowałam się do kuchni, gdzie spostrzegłam kartkę. Rozwinęłam ja i zagłębiłam się w pismo blondyna.

Jesteśmy na spacerze, wrócimy niedługo. Potem wszystko ci wyjaśnię.

Kocham Cię,

Twój Nialler x

  Już miałam zrobić sobie herbatę do picia ale przeszkodził mi w tm dzwonek do drzwi. Już od razu z rana goście. Przekręciłam klucz i wychyliłam głowę by zobaczyć kto to.

- Hej.

- Co ty tutaj robisz? - zaskoczona zmarszczyłam brwi.

--------------------------------------------------------------------

Jak myślicie... kto przyszedł???

rose xx


(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz