Rozdział 57

1.5K 106 5
                                    

 Zanim to przeczytasz upewnij się, że czytałeś 56 rozdział, bo wstawiłam go dziś!!!

  Rano obudził mnie deszcz obijający się o dach. Westchnęłam. Te cztery dni będą najgorszym w moim życiu. Momentalnie smutek objął moją twarz kiedy przypomniałam sobie, że Niall jest w Ameryce. Chyba się od niego uzależniłam.

  Kiedy zobaczyłam, że na zegarze widnieje dziesiąta rano zwlokłam się z wygodnego łóżka i ruszyłam do łazienki. Związałam włosy i po opłukaniu twarzy chwyciłam moją szczoteczkę do zębów. Nałożyłam na nią pastę i włożyłam do buzi szorując. Nagle dobiegł mnie dźwięk mojego telefonu. W szybkim tempie wrócilam do sypialni i chwyciłam urządzenie ze szafki nocnej. Zmarszczyłam brwi kiedy na ekranie pisało 'numer nieznany'. Przełknęłam ślinę wyjmując szczoteczkę po czym odebrałam.
- Halo. - powiedziałam się kiedy nikt się nie odezwał.
- Dzień dobry Dominica. Tutaj z tej strony szef Modest! Management Griffin White. - moja szczęka momentalnie opadła do podłogi. - Dzwonię, bo mam do ciebie sprawę. Mogłabyś przyjechać do firmy? - spytał na zamrugałam oczami będąc w lekkim szoku.
- O.... oczywiście. Będę za półtorej godziny, góra dwie. - poinformowałam jąkając się ale  zgadzając się.
- Dobrze. Czekam niecierpliwie na pani przybycie. Do widzenia. - pożegnał się po czym rozłączył się.
  Nie myśląc wiele wróciłam do łazienki i opłukałam gardło z pasty. Rozczesałam włosy i zrobiłam szybki makijaż tak by zakryć niedoskonałości i podkreślić oczy. Trochę jednak trwało robienie kresek jednak widząc, że mam jeszcze ponad godzinę zluzowałam majtki tak jak to Louis mówi. Zaśmiałam się mimowolnie.
  Podeszłam do szafy przeglądając moje ubrania. Nie zastanawiałam się długo i szybko wybrałam ubrania. Założyłam biały sweterek, który trochę prześwitywał więc pod spód nałożyłam top tego samego koloru. Moje nogi opinały natomiast czarne rurki, a na stopach wylądowały brązowe botki, które kupiłam sobie niedawno. Na ramiona narzuciłam zieloną parke i na szyję buraczkowy komin. Do czarnej torby wrzuciłam telefon i rogala by potem zjeść, bo śniadania z powodu nerwów nie wcisnę w siebie.
  Wyszłam niepewna spotkania i zamknęłam dom na klucz ustawiając przy okazji alarm.
  Wsiadłam do Range Rovera Nialla i odpaliłam go. Całe szczęście mam prawo jazdy, a Ni pozwolił mi używać swojego samochodu.
  Powoli wyjechałam na główną drogę i zaczęłam kierować się w stronę Modest! Management przy akompaniamencie jednej ze stu stacji radiowych. Na szczęście nie było dużych korków. No cóż. Dziś jest sobota więc mam szczęście.
  Po około pół godzinie zajechałam szczęśliwie na parking, a mój telefon się odezwał. Niall.
- Hej skarbie jak tam? - odezwał się na co się uśmiechnęłam gasząc silnik.
- Twój szef do mnie dzwonił, bo ma do mnie jakąś sprawę. - przyznałam się bez bicia. W końcu, w związku chodzi o to by sobie ufać i być wiernym.
- Pamiętaj. Nigdy nie zgadzaj się na ich propozycje. Możesz mi to obiecać? - spytał poważnie na co przełknęłam ślinę.
- Tak. - westchnęłam. - Obiecuję Niall. - podniosłam głowę patrząc się w radio. - A jak u Ciebie i chłopaków? - spytałam, bo jednak trochę mnie to interesowało.
- Właśnie siedzimy w hotelu i za chwilę mamy wywiad. - ziewnął. - A tak po za tym mam ochotę na bigos twojej babci i chce mi się spać. - wybuchłam śmiechem na jego wypowiedź. - Taka prawda. - również zaczął się śmiać.
  Pogadaliśmy jeszcze chwilę ale niestety musiałam już kończyć, bo bym się spóźniła na spotkanie, a on na wywiad. Tak ja nadal wszystko kontroluje.
  Nie za bardzo pamiętając drogę sprawdziłam plan budynku po czym wsiadłam w windę i wjechałam na odpowiednie piętro. Zapukałam w te pamiętliwe, białe drzwi po czym weszłamd o środka słysząc przytłumione przez drewnianą powłokę 'proszę '.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Witam w Modest. - uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Więc po co miałam przyjechać? - spytałam niecierpliwie.
- Mam dla pani pewną posadę w firmie...
-------------

I taki jeszcze na dobranoc :)

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz