Rozdział 91

1.2K 76 12
                                    

  Moje mięśnie powoli zaczęły mnie boleć, oddech stał się płytki, a z całego ciała pot ciekł strumieniami.
- Nie dam rady. - jęknąłem upadając na matę twarzą, a następnie przewróciłem się N plecy zamykając oczy.
- No ty se jaj ze mnie nie rób chłopie. - dobiegł mnie wściekły głos Mark'a.
- Daj mi spokój. - nabrałem powietrza, a następnie wypuściłem tym samym próbując unornować oddech. - Jestem zmęczony.
- Dobra. Jest po dwunastej więc do jutra. - usiadłem opierając dłoni na kolanach.
- Pa. - powiedziałem nie chętnie.
- Mark dał ci wycisk? - zaśmiał się Liam. On ma zdecydowanie lepszą formę od mnie.
- Trochę. - przyznałem. Podał mi rękę i pomógł wstać. - Dzięki. - otarłem czoło.
- Jedziesz z nami do studia? - zapytał biorąc butelkę wody z baru, który stał przy wyjściu z sali.
- Nie. Wszystko wczoraj załatwiłem. Dziś zabieram Domi na miasto. - uśmiechnąłem się.
- A okay. - odwzajemnił uśmiech.
- A no właśnie...  Soph jedzie?
- Tak. Jeszcze chyba Louis zabiera ze sobą El. - powiedział na co się wyszczerzyłem.
***
*Dominica's POV *
  Nałożyłam na talerze obiad i zaniosłam do jadalni, gdzie wcześniej  nakryłam stół. Co prawda nie jestem zbytnio głodna i mało sobie nałożyłam tak w razie czego.
- Hej kochanie! - dobiegł mnie trzask zamykanych drzwi i krzyk Nialla.
- W jadalni! - odkrzyknęłam poprawiając obrus. Po chwili poczułam jego duże dłoni na talii i głowę na ramieniu. Gorący oddech blondyna owiał moją szyję na co zadrżałam.
- Wiesz, że nie trzeba było. - wyszeptał zagryzając płatek mojego ucha. Przyjemne dreszcze rozeszły się po moim ciele i zeszły w dół kręgosłupa.
- Nie możesz jeść ciągle tych fast foodów. - zaśmiałam się obracając się do niego. Zarzuciłam mu ręce na kark łącząc się z nim wzrokowo.
- Tylko dziekować Bogu, że mam tak cudowną kobietę. - uśmiechnął się.
- Dobra dobra Horan, skończ. - zaśmiałam się. - Spróbuj lepiej czy mi wyszło. - odepchnęłam go delikatnie. - Ja za chwilę przyjdę. - powiedziałam słysząc dzwonek mojego telefonu.
- Oczywiście księżniczko. - wybuchł śmiechem.
- Ej! Nie mów tak do mnie! - pogroziłam mu palcem odbierając komórkę. - Halo...
- Domi. - w słuchawce rozbrzmiał głos mojego kuzyna.
- Dawid. - ucieszyłam się...  jak ja go dawno nie widziałam. - Jak tam? - zapytałam.
- Nawet... - brzmiał jakby był...  smutny?
- Co się stało?
- Problemy rodzinne, które cały czas się rozprzestrzeniają. Nie wiem co mam zrobić i chciałem się Ciebie zapytać czy mógłbym przyjechać.
- D... do Londynu? - będąc w lekkim szoku zająknęłam się.
- Jeżeli by to nie był problem.
- A jak zamierzasz tu dotrzeć...
- Spokojnie. Sąsiadka, którą znam leci do swojej rodziny i mówiła, że może się mną zaopiekować w czasie lotu tylko jeżeli ktoś będzie czekał na lotnisku. Jutro o dwudziestej bym był na miejscu czy coś takiego.  - powiedział, a ja usłyszałam nadzieję w głosie chłopca.
- Będę musiała jeszcze porozmawiać z Niallem i z dziadkami. Zadzwonię do ciebie.
- Dobrze. Pa. - pożegnał się po czym rozłączył, a mnie dobiegł dźwięk zakończonego połączenia.
------------------

Dzień dobry :DD i mamy nowy rozdział :))) może dojdziemy dziś do 100 rozdziału??
A no i właśnie... jestem zaskoczona bo jak ostatni raz byłam na Wattpad (1 w nocy) to licznik wskazywał 16.2 K, a tu nagle 16.5K tak się ciszę, że podoba wam się historia Nialla i Dominci :))

Może chcecie zadać kilka pytań głównym bohaterom ( poleciła mi to moja kumpela z Watppad) lub Q&A (na które sama wpadłam) ?? :))

rosexx

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz