Dedykowany anioleknialla
W jego niebieskich oczach lśniły łzy. To nie jest ten wiecznie radosny Niall. Tamto to była zwykła powłoka, która chroniła go przed światem. Teraz czuję jak prawdziwy Niall siedzi obok mnie.
Aż się boję co ma mi do powiedzenia.
Nabrał głęboko powietrza w płuca po czym je wypuścił zaczynając mówić.
- Boję się... boje się odrzucenia, ryzyka. Nie jestem odważnym człowiekiem. - spuścił wzrok na swoje dłonie. - Jestem beznadziejny. Mój biologiczny brat mnie niecierpi, do tego ta cała sława. Trochę mnie to już przerasta. Kocham występować. To jest najlepsze uczucie w życiu kiedy widzę te uśmiechając się twarze od ucha do ucha ale to boli również, bo nie wiesz czym tak naprawdę cię one darzą. Są też fani, którzy nienawidzą mnie ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Chodzi mi o to... - westchnął. - Że wszyscy na mnie naciskają. Mam tego dość. Chciałbym trochę oddychać świeżym powietrzem. - spojrzałam na niego z oczami pełnymi współczucia. - Jest jeszcze coś... ostatnio zachowałem się w stosunku do ciebie niefer. Przepraszam za ten pocałunek. To był impuls. J.. ja... - zaczął się jąkać.
- Niall. Spokojnie. - złapałam jego dłonie. - Nie przejmuj się. Wszystko jest dobrze. - starałam się go pocieszyć ale widziałam, że to nic nie da. - Dlaczego nadal jesteś smutny? - wyszeptałam mu do ucha kładąc głowę na jego rozgrzanym ramieniu.
- Chcę byś była moja. - poderwałam głowę do wcześniejszej pozycji i z szokiem na twarzy spojrzałam na niego.
- Nialler. - prawie pisnęłam.
- Tak wiem to głupie. Lepiej już idź. Nie chce ci zawracać głowy. - Nie zwracając uwagi na jego słowa siedziałam nadal na swoim miejscu. Nie zniosłam jego miny, więc chwyciłam go za policzki i złożyłam krótki pocałunek na jego wiśniowych wargach. Kiedy się oderwalismy spojrzał na mnie ze zdenerwowanie na twarzy ale po chwili to on wciągnął mnie na swoje kolana i pocałował. To było normalnie jak w bajce. Nigdy nikt mnie nie obdarzył takim uczuciem. Zazwyczaj umawiałam się z czystymi gnojkami. Niestety ale nie ma fajnych chłopaków w Polsce.
- Dałabyś mi szansę? Dałabyś NAM szansę? - zapytał wyczekująco.
- Tak. - wyszeptałam przytulając się do niego.
- Naprawdę jesteś dla mnie ważna. - siedzieliśmy jeszcze tak chwilę w ciszy aż w końcu ja się odezwałam.
- Wracajmy. Chłopaki się o Ciebie martwią, a po za tym tutaj jest przeraźliwie zimno. - zadrżałam, a nie przyjemne ciarki przeszły mi po moim kregosłupie.
- Ja jestem człowiek ze stali. - wypiął dumnie pierś na co zachichotałam. - No ale dobrze wracajmy. Jest późno, a widzę po tobie ze jesteś zmęczona. - splótł nasze dłonie po czym oboje skierowaliśmy się do hangaru, gdzie stał tour bus.
Odetchnęłam pełną piersią kiedy przyjemne ciepło otuliło moje ciało.
- Dlaczego nie odbierasz?! Czy ciebie już do końca pojebało? - wściekły Liam pojawił się przed nami jak grzmot. Niespodziewanie.
- Nie musiałeś do mnie dzwonić. - odparł blondyn niewinnie wzruszając ramionami.
- Nie musiałem! Nie musiałem! Zauważ, że się o ciebie martwimy! - brunet gestykulował niebezpiecznie dłońmi, a żyły wychodziły ze złości.
- Dobra daj spokój Payno. - Ni chciał odejść ale Liam złapał go za T-shirt co było błędem, bo zaraz oberwał w okolice oka.
- Niall. - pisnęłam z przerażenia, a w ciągu sekundy Harry i Louis chwycił tych dwóch. Zayn natomiast odciagnął mnie od tej całej sytuacji prowadząc w stronę boksów. W pewnym momencie dobiegły mnie kolejne krzyki i jęki bólu. Co się tam do cholery dzieje?!
-------------------------
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...