Zbiegłem na dół po schodach z lekkim uśmiechem. Jak tak o wszystkim sobie pomyślałem to doszłem do wniosku, że w sumie nie mam już na co narzekać. Mam prawie wszystko.
W kuchni czekała już na mnie moja rodzicielka.
- Usiądź synu. - wskazała dłonią na krzesło naprzeciwko siebie. Zaczynam się bać.
- O czym chciałaś porozmawiać, mamo? - zapytałem prostując się. Atmosfera zaczęła się robić napięta.
- Powiem tak. Dominica nie jest dla ciebie. - czułem jakbym spadał sto metrów w dół i zderzył się z twardą ziemią.
- Skąd możesz to wiedzieć? - ledwo wydusiłem.
- To widać. Ona na tobie żeruje. - uniosła swój ton głosu czego nie zlekceważyłem.
- Dlaczego każdy chce mnie rozdzielić z moją miłością?! - wplątałem palce we włosy i pociągnąłem za ich końcówki pławiąc się we frustracji.
- Bo ona nie jest nią. Zrozum... - Nie chce tego słuchać.
- Mamo. - zacząłem delikatnie. - Wychowałaś mnie z ojcem na dobrego człowieka, pomogłem wam, przyjechałem choć nie miałem na to najmniejszej ochoty, a ty niszczysz mój związek. - syknąłem wstając. Oparłem się na dłoniach na blacie i patrzyłem kobiecie prosto w oczy.
- Niall... posłuchaj mnie słońce. Uważam, że ona nie jest ciebie warta. - jad sączył się z jej ust.
- To ja nie jestem warty jej. To dzięki niej się wyleczyłem i nawet nie mam pojęcia jak to się stało. Czarno - białe nabrało barw. Nie potrzebuje w tej chwili twojej pomocy. Dziękuję bardzo za twoją Opinie ale nie skorzystam z rad. - z hukiem odsunąłem krzesło i udałem się na taras.
Ciemność już objęła Mullingar. Kiedy spojrzałem na zegarek okazało się, że jest piętnaście po dwudziestej. Jedyny wróg człowieka to czas.
Z podręcznej lodówki, która stała na stole ogrodowym wyjąłem piwo. Widocznie ktoś zapomniał ją zabrać. Moje szczęście.
Otworzyłem puszkę i wziąłem długi łyk. Tego mi właśnie było trzeba. Zająłem miejsce na leżaku i spojrzałem w rozgwieżdżone niebo. Błądziłem wzrokiem po nieznanej mi planszy, a chłód owiewał moje ciało. Alkohol jednak trochę zniweczył to zimno.
Niewiele myśląc wyjąłem telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer Louisa. Muszę z kimś porozmawiać. Odebrał po trzech sygnałach.
- Halo słucham. - Dlaczego on jest taki poważny?
- Cześć Loueh. Jak tam wam leci? - zapytałem uśmiechając się lekko.
- Jakoś. Jestem zmęczony. Od rana do wieczora byliśmy w studiu. Brakuje tutaj rozbrykanego Irlandczyka. - zaśmiał się.
- Nie wątpię. - podzieliłem jego reakcję.
- Kiedy wrócisz? Może byś spróbował pogadać z Griffinem? - Nie wiem. - przyznałem. - Nie chce rzucać zespołu ale ta umowa jest popierdolona.
- Nie mal że już nas porzuciłeś. Błagam. Jak wrócisz zadzwoń to w piątkę pójdziemy do Modest.
- Zastanowię się. - kłamca z Ciebie Horan.
- Niech ci będzie. - westchnął. - Co byś powiedział na to, żeby znowu odwiedzić Barcelonę? Będziemy mieli tam koncert. - poinformował, a we mnie zaczęła rodzić się zazdrość.
- Muszę pomyśleć. Jak na razie odszedłem od One Direction. - pomasowałem skronie czując ból. - Przepraszam ale muszę kończyć. - powiedziałem.
- Do zobaczenia Niall. - jego głos wydawał się taki smutny. Dlaczego ja muszę każdego krzywdzić?
- Jak to odszedłeś?! - dobiegł mnie przerażający pisk. Obróciłem głowę i zobaczyłem moją dziewczynę w szoku. - Przecież to całe twoje życie.
- Już nie. - wyszeptałem.
--------------Taki z dupy wstawiany o ... 00:49 xDD Jak się podoba nowa okładka ?? (wykonała ją LittleCookie_)
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...