Rozdział 109

1K 55 9
                                    

  Krzyki fanów obijały się o moje bębenki,a uśmiech poszerzał się na mojej twarzy jak jeszcze nigdy w życiu. W pierwszym rzędzie pod samą sceną stały dziewczyny wraz z młodym. Patrzył na wszystko z wielką ekscytacją.

- Dziękujemy za wszystko co dla nas robicie! To wiele znaczy! A teraz Act My Age ze specjalnym gościem. - zapowiedział Harry, a ja wystawiłem rękę w stronę chłopca.

- No choć! - próbowałem przekrzyczeć tłum, a on spojrzał na mnie lekko spanikowany. - Choć. Nie bój się. - uśmiechnąłem się, a on niepewnie chwycił moją dłoń i przy pomocy ochroniarza wdrapał się na scenę.

- Ile tutaj jest ludzi. - powiedział będąc pod wrażeniem naszej publiczności.

- Tylko z osiemdziesiąt tysięcy. - zaśmiałem się machając lekceważąco ręką, a on pobladł. - Spokojnie. - uklęknąłem przed nim. - Wszystko będzie dobrze. - posłałem mu pocieszający uśmiech.

- Proszę. - Liam podał mu mikrofon. - Dasz radę młody. - poczochrał go po włosach.

- To dlatego to wczoraj śpiewaliśmy? - zmarszczył brwi.

- No. - wybuchnąłem śmiechem, a na arenie rozległa się melodia piosenki, a ja przyłożyłem mike do ust i zacząłem śpiewać.

When I'm fat and old and my kids think I'm a joke/Kiedy będę gruby i stary, a moje dzieci pomyślą, że jestem żartem,

'Cause I move a little slow when I dance / Ponieważ ruszam się trochę wolniej, kiedy tańczę.

Widziałem jak ludzie podskakują i śpiewają razem z nami. Po zwrotce Liama nastąpił refren i po arenie rozległ się głos chłopca.

I won't act my age, no I won't act my age/ Nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,
Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,

No, I'll still feel the same around you/ Nie,wciąż będę czuł się tak samo* przy tobie.

Hey!

***

- Dziękuję! - Dawid podbiegł do naszej piątki by nas uściskać.

- Nie ma za co. - zaśmiał się Liam. - Idziesz z nami pograć w nogę?

- Jak moja kuzynka się zgodzi. - uśmiechnął się, a brunet przytknął.

- To idź się zapytać, a my się tylko ogarniemy. - odezwał się Louis.

*Dominica's POV*

  Koncert skończył się pół godziny temu, a stadion opustoszał. Sama moja dusza wydaje się być pusta. Nadal nie wiem jak mam powiedzieć o ciąży Niallowi. Lottie mówi, że to przyjdzie do mnie z czasem. Jednak chyba jeszcze chwilę poczekam.

- Domi! - dobiegł mnie krzyk kuzyna, a po chwili zobaczyłam go jak biegnie zza sceny w moją stronę. Zmarszczyłam brwi widząc go uśmiechniętego od ucha do ucha. Już wiem, że czegoś ode mnie chce.

- Tak? - zapytałam.

- Mogę iść z chłopakami pograć w nogę? - westchnęłam.

- Tak. Tylko nie zapomnij o lekcjach. Później sprawdzę twoją pracę domową i zeszyty. - pokiwał głową dziękując po czym zapewne udał się w stronę garderoby.

  Po długim namyśle wyjęłam komórkę i weszłam w kontakty. To wszystko mnie przytłacza. Czuję się jakbym ciągnęła za sobą tysiąc niepotrzebnych kamieni. To uczucie jest męczące. Nie chcę nawet z nikim za bardzo o tym rozmawiać. Boże... co się ze mną dzieje.

  Pod wpływem impulsu wybrałam jeden numer pod który nie miałam zamiaru dzwonić w najbliższym czasie ale w końcu zawsze coś musi nastąpić. Prawda?

-------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawe do kogo dzwoni xd

rosexx




(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz