Rozdział 39

1.9K 135 4
                                    

*Tydzień później*
    Od czterech dni jesteśmy już w Londynie. Wczoraj był ostatni koncert z trasy, który odbył się na Wembley. Normalnie to nie zapomnę tego do końca życia. Moi przyjaciele dali z siebie wszystko. Niall to normalnie wymiatał na swojej gitarze.
  Dziś niestety mamy iść do Modest Management, bo chcieli z nami porozmawiać na kilka tematów. Nie ukrywam tego, że się boję, bo to jest przecież oczywiste. Targają mną nerwy. Podobnie ma Ni. Ma po mnie przyjechać za godzinę, więc muszę się pospieszyć.
  Z jękiem wyszłam z ciepłego łóżka i skierowałam się do mojej łazienki. Wreszcie. Nie ma to jak w domu. Odetchnęłam z ulgą kiedy ciepła woda oblała moje zmęczone ciało. Wczoraj się kąpałam, więc nie zamierzam myć włosów. Związałam je w wysokiego kucyka i dokładnie wyszorowałam moje ciało gąbką nasączoną brzoskwiniowym płynem pod prysznic. Po spłukaniu z siebie piany wyszłam po czym wytarłam się ręcznikiem. Założyłam na siebie mój ulubiony zestaw składający się z czarnego stanika z koronki i podobnych majtek. Zrobiłam lekki makijaż. Nigdy nie lubiłam się malować mocno. Dla mnie to jest tani plastik. To tak jakby człowiek chciał się ukryć przed samym sobą. Nie chce pokazać swoich niedoskonałości. Chcę dążyć do perfekcji. Ja nigdy nie byłam perfekcyjna i nigdy nie będę. Pogodziłam się z tym.
  Prawie gotowa założyłam czarną koszulę z rękawami trzy czwarte, którą wetknęłam do niebieskich rurek. Na stopy ubrałam czarne, zamszowe lity i biorąc po drodze komórkę do ręki wraz z torebką wyszłam z mojej sypialni.
  Przez to całe spotkanie aż odechciało mi się jeść. Czuję jak nerwy mnie pożerają żywcem.
  Jednak przełamałam się i wzięłam z lodówki sok pomarańczowy bez cukru. Muszę w końcu dbać o linię.
  Nagle dobiegło mnie donośne pukanie. W szybkim tempie ruszyłam do drzwi by je otworzyć. W progu stał Niall. Wyglądał jakby nie spał całą noc. Sine wory pod oczami na to przynajmniej wskazują. Ubrał białą koszulkę, czarne poprzecierane gdzie nie gdzie rurki, na stopach goszczą Roshe Run, a na ramiona ma narzuconą jedynie czarną bluzę.
  Bez słowa wpuściłam go do środka.
- Cześć skarbie. - położył dłonie na mojej talii i złożył namiętny pocałunek na moich kresowych od szminki wargach.
- Hej. - odszepnęłam. - Dobrze się czujesz? - spytałam go zmartwiona jego stanem.
- Dobrze. Trochę mało spałem ale jakoś się trzymam. - uśmiechnął się pokrzepiająco co odwzajemniłam.
- Może chcesz coś do picia? - zaproponowałam ale odrzucił moją propozycję.
- Nie. Dzięki. Choć. Im szybciej to załatwimy tym lepiej będziemy się czuli. - założyłam zimową parkę na siebie po czym wyszliśmy. Widząc jego zdenerwowanie splotłam nasze palce nieodzywając się. My nie potrzebujemy słów. Nam wystarczy wzrok i gest.
  Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na parkingu przed moją kamienicą.
- Nie masz kurtki? - zapytałam zapinając się pasem bezpieczeństwa.
- Mam. Jest w bagażniku. - mruknął włączając radio. Odpalił auto po czym ruszył w stronę centrum Londynu.
- Niall. Ja też się denerwuje. - położyłam moją dłoń na jego kolanie. - Tak samo jak ty boje sie co oni od nas chcą i czego oczekują od naszego związku ale... - niespodziewanie mi przerwał.
- Obiecaj mi jedno. Zgoda? - spojrzał na mnie poważnie.
- Tak?
- Że zawsze już będziemy razem. - wy powiedział.
- Obiecuję Ni. - złączył nasze usta w głębokim pocałunku.
------

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz