Rozdział 63

1.3K 101 4
                                    

Wstałam i podeszłam do toreb, które przyniósł Hazz. Z jednej wyciągnęłam czarne leginsy i szary, miękki sweterek. Związałam włosy w niechlujnego koka i już kiedy miałam wyjść by się przebrać dobiegł mnie dźwięk dzwonka telefonu chłopaka. Niepewnie podeszłam do komody i wzięłam urządzenie w rękę. Greg.
***
Niepewnie przesunęłam po ekranie i odebrałam połączenie.
- Halo? Niall? - męski głos rozległ się w słuchawce.
- Niall w tej chwili nie może rozmawiać. - odezwałam się nieśmiało.
- A z kim mam okazję prowadzić konwersacje? - zadał pytanie.
- Jestem jego dziewczyną. Mam na imię Dominica. - przedstawiłam się.
- Miło poznać. Greg. Jestem bratem Nialla. - No tak. Ja głupia. Przecież Ni ma brata Grega. Przybiłam siebie mentalnego facepalma. - Możesz mi powiedzieć co się dzieję z nim? Nie odzywa się od miesiąca i się o niego martwię. - wyznał, a po jego głosie mogłam śmiało stwierdzić, że w tej chwili jest smutny i bardzo przeżywa obecną sytuację.
Westchnęłam. On powinien wiedzieć prawdę. - mój mózg jak i serce zjednoczyły się.
- Niall jest w tej chwili w szpitalu w Nowym Jorku.
- Co?! - pisnął jak kobieta. - Co się stało? - wydukał.
- Miał operację na kolano. - przyznałam bez bicia.
- A tak. Pamiętam jak miał z nim problemy. - powiedział tak jakby do siebie. - Jakby co to przekazała byś mu, że dzwoniłem?
- Oczywiście. - zgodziłam się bez wahania.
- Dziękuję ci bardzo. Jesteś kochana. Życz mu ode mnie zdrowia. Liczę, że niedługo nas odwiedzicie. Chciałbym cie poznać. - wyznał śmiejąc się.
- Dobrze. - również się zaśmiałam.
- Do zobaczenia. - pożegnał się, a następnie rozłączył.
Odłożyłam urządzenie na miejsce po czym ruszyłam do łazienki. Teraz nie mogę uwierzyć, że to właśnie jego brat napisał te tweety przez, które Ni się kompletnie załamał. To wszystko nie ma sensu.
Szybko wciągnęłam na tyłek leginsy, a na ramiona założyłam cieplutki, malutki sweterek. Jeszcze po drodze do sali blondyna kupiłam w barku butelkę wody niegazowanej i ciepłą kawę z mlekiem.
Próbowałam odpędzić jakoś myśli o bracie mojego chłopaka ale nie mogłam. Kto napisał te rąbane wpisy?
*Niall's POV*
Kiedy się obudziłem byłem lekko zdezorientowany. Biel i żółć otaczały mnie z każdej strony, lewe kolano niemiłosiernie pulsowało, a aparat, który informował o stanie mojego serca nieznośnie pikał. Jednak odwróciwszy głowę o sto osiemdziesiąt stopni moje mięśnie rozluźniły się. Zobaczyłem ją. Piękną szatynkę, która znaczy dla mnie więcej niż ja sam dla siebie. Spała z lekkimi rumieńcami na policzkach. Ciekawe co jej się śni? Usta miała rozchylone przez co chciałem ją mocno pocałować, a jej małe dłonie przywarły do mojej ręki. Ciekaw jestem ile już tutaj jest?
- Witam. - do sali wszedł facet w kitlu, który miał pięćdziesiąt lat i nazywał się doktor Danny White
- Jak się pan czuję? - spytał sprawdzając moje czynności życiowe.
- Jest dobrze. Tylko kolano mnie trochę boli. - przyznałem.
- To normalne. Operacja się powiodła i prawdopodobnie już jutro będzie pan mógł wyjść z kliniki. - i na takie słowa właśnie czekałem. Zaśmiałem się pod nosem.
- Dziękuję doktorze. - uśmiechnąłem się co odwzajemnił.
- Nie ma za co. Do jutra. - pożegnał się wyszedł.
Leżałem tak przez chwilę nie ruchomo dopóki ktoś znowu nie przyszedł. Myślałem, że to pielęgniarka ale dużo się pomyliłem. To Selena.
-----------------------------------

Ta dam :)

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz